List do M .
: ndz, 23 sie 2009, 23:49
Ostatnio , spędzałam samotną noc w pustym domu .. z braku zajęcia, napisałam coś, czego nazwać nie potrafię .. Jest to bez poprawek, zostawione dokładnie tak, jak zostało napisane po raz pierwszy .. Także, nie żałujcie sobie krytyki , bo naprawdę będzie co krytykować. ;)
Dear Michael ,
Pamiętam jak dziś, kiedy to oczy Twe lśniące, tak piękne , spojrzały na mnie nadto uczuciowo . Kiedy to moje serce poczęło bić nieznanym mi dotąd rytmem - jakby wskrzeszone , jakby na nowo nauczone nut ludzkiego rytmu . Dotknąłeś wtedy mej dłoni, nieznacznie tak , dotykiem takim samym, jak każdej innej ... a moje serce biło na alarm , krzyczało. Głos ugrzęzł w gardle, choć rozum kazał wrzeszczeć, wykrzykiwać Ci miłość aż po grób .. Choć najpiękniejsza noc mojej egzystencji minęła .. sen wciąż powraca , co drugą noc . I pewnej nocy .. miałam taki właśnie niewyjaśniony infantylnie stan skupienia .. I w tę pamiętną noc, kiedy to sen długo zwlekał z nadejściem ... odszedłeś. Bezpowrotnie , odbierając ostatnie , prawdziwe westchnienie. Odszedłeś, serce pozostawiając niewskrzeszonym , dłonie zbolałymi z braku Twego ciepła .. co działo się z rozumem , z duszą, polegającą na Tobie .? Jej cień zniknął nagle w przysadzistej poświacie poranka , łącząc ukojenie z nienasyceniem... Znasz ten stan, tuż po przebudzeniu , kiedy to nieświadomy wciąż swych odczuć , wszystko traktujesz niezbyt poważnie, lekkomyślnie ...? Tak właśnie było i ze mną. Choć nieznany mi głos szeptał , że jesteś wciąż wsród żywych , wiedziałam , że nie dane jest mi ujrzeć Twej Anielskiej, najpiękniejszej twarzy .. nigdy więcej. Nie za życia , nie pośrodku gdzieś ludzkiej egzystencji .. Czułam wtedy doskwierający strach, oglądając napływające ze świata wiadomości na temat Twojej śmierci, Michael .. Wierzyć, nie wierzyć ? Gdzie znajdowała się odpowiedź .. w sercu, czy wśród medialnych informacji ? I choć dotąd aż nie znam źródła tej mocy, Twoje ramiona spoczęły na moich .. lekki, niczym piórko dotyk .. uwierzysz ? Przyszedłeś ze swą pożegnalną pieśnią, by złagodzić, ukoić ból , wzbierający w sercu .. by prawdą wskrzesić niepewność .. I wiedziałam , że Ciebie już na Ziemskim padole zabrakło ... Uwierzyłam , bo właśnie Twojej osobie ufam nade wszystko .. i pogodziłam się z myślą, że kiedyś .. BĘDZIESZ TAM CZEKAŁ NA MNIE .. będziesz, prawda ..?
Odejdę z tego świata z myślą, że MÓJ IDOL, MOJA MIŁOŚĆ I KRÓL NAD KRÓLAMI, MICHAEL JACKSON, CZEKA NA MNIE Z OTWARTYMI RAMIONAMI, NAWOŁUJĄC MOJE IMIĘ .. odejdę bez strachu .. tęskniąc do Króla, który otworzył dla mnie wszelkie drzwi .. Który nieświadomie, dał mi swoje serce .. Kocham Cię, Piotrusiu , jakkolwiek brzmi to z moich ust.. Daj mi więc siłę na pielęgnację mojego życia, póki śmierć nas NIE POŁĄCZY . Daj odwagę, bym mogła chronić tych, których kocham ...
Pamiętaj o mnie ... O nas i chroń w drodze ku wieczności .
Na zawsze oddana Ci , Twój Dzwoneczek - w sercu, Drogi Piotrusiu . Kocham i tęsknię .
Dear Michael ,
Pamiętam jak dziś, kiedy to oczy Twe lśniące, tak piękne , spojrzały na mnie nadto uczuciowo . Kiedy to moje serce poczęło bić nieznanym mi dotąd rytmem - jakby wskrzeszone , jakby na nowo nauczone nut ludzkiego rytmu . Dotknąłeś wtedy mej dłoni, nieznacznie tak , dotykiem takim samym, jak każdej innej ... a moje serce biło na alarm , krzyczało. Głos ugrzęzł w gardle, choć rozum kazał wrzeszczeć, wykrzykiwać Ci miłość aż po grób .. Choć najpiękniejsza noc mojej egzystencji minęła .. sen wciąż powraca , co drugą noc . I pewnej nocy .. miałam taki właśnie niewyjaśniony infantylnie stan skupienia .. I w tę pamiętną noc, kiedy to sen długo zwlekał z nadejściem ... odszedłeś. Bezpowrotnie , odbierając ostatnie , prawdziwe westchnienie. Odszedłeś, serce pozostawiając niewskrzeszonym , dłonie zbolałymi z braku Twego ciepła .. co działo się z rozumem , z duszą, polegającą na Tobie .? Jej cień zniknął nagle w przysadzistej poświacie poranka , łącząc ukojenie z nienasyceniem... Znasz ten stan, tuż po przebudzeniu , kiedy to nieświadomy wciąż swych odczuć , wszystko traktujesz niezbyt poważnie, lekkomyślnie ...? Tak właśnie było i ze mną. Choć nieznany mi głos szeptał , że jesteś wciąż wsród żywych , wiedziałam , że nie dane jest mi ujrzeć Twej Anielskiej, najpiękniejszej twarzy .. nigdy więcej. Nie za życia , nie pośrodku gdzieś ludzkiej egzystencji .. Czułam wtedy doskwierający strach, oglądając napływające ze świata wiadomości na temat Twojej śmierci, Michael .. Wierzyć, nie wierzyć ? Gdzie znajdowała się odpowiedź .. w sercu, czy wśród medialnych informacji ? I choć dotąd aż nie znam źródła tej mocy, Twoje ramiona spoczęły na moich .. lekki, niczym piórko dotyk .. uwierzysz ? Przyszedłeś ze swą pożegnalną pieśnią, by złagodzić, ukoić ból , wzbierający w sercu .. by prawdą wskrzesić niepewność .. I wiedziałam , że Ciebie już na Ziemskim padole zabrakło ... Uwierzyłam , bo właśnie Twojej osobie ufam nade wszystko .. i pogodziłam się z myślą, że kiedyś .. BĘDZIESZ TAM CZEKAŁ NA MNIE .. będziesz, prawda ..?
Odejdę z tego świata z myślą, że MÓJ IDOL, MOJA MIŁOŚĆ I KRÓL NAD KRÓLAMI, MICHAEL JACKSON, CZEKA NA MNIE Z OTWARTYMI RAMIONAMI, NAWOŁUJĄC MOJE IMIĘ .. odejdę bez strachu .. tęskniąc do Króla, który otworzył dla mnie wszelkie drzwi .. Który nieświadomie, dał mi swoje serce .. Kocham Cię, Piotrusiu , jakkolwiek brzmi to z moich ust.. Daj mi więc siłę na pielęgnację mojego życia, póki śmierć nas NIE POŁĄCZY . Daj odwagę, bym mogła chronić tych, których kocham ...
Pamiętaj o mnie ... O nas i chroń w drodze ku wieczności .
Na zawsze oddana Ci , Twój Dzwoneczek - w sercu, Drogi Piotrusiu . Kocham i tęsknię .