Ms. Smooth ;-)))))
: pt, 01 sty 2010, 21:15
Witajcie
Czytam forum od ponad pół roku i kilkakrotnie poprawiliście mi humor, postanowiłam dołączyć, bo chcę od czasu do czasu podzielić się moja opinią z ludźmi, którzy interesują się i kochają Michaela.
Postaram się zwięźle przedstawić swoją historię, myślę że to jedyna szansa, więc nie będę żałować miejsca ;)
Dla mnie data 25 czerwca 2009 roku jest zasadnicza (jak dla wielu z Was, tyle że może dla każdego z nas z innych powodów). Umarł wtedy artysta o którym słyszałam, ale nie mogę powiedzieć że byłam Jego fanką. Odkąd pamiętam gdy tylko pojawiła się w radiu piosenka Billie Jean pogłaśniałyśmy z siostrą na całego i tańczyłyśmy. Byłam fanka tej jednej piosenki, dobrze wiedziałam, że to Michael Jackson, ale nic z tego nie wynikało. Podobało mi się też Black or White chociaż wtedy nie znałam jej tytułu. Oczywiście znałam Thrillera nie sposób było nie usłyszeć
o albumie wszech czasów w 2008 roku, ale nie widziałam teledysku.
Naturalnie słyszałam o wybielaniu, odpadającym nosie i rzekomym molestowaniu dzieci a wszystko to dzięki mediom które sprawy te nagłaśniały i powtarzały wielokrotnie także trudno byłoby o tym nie słyszeć. Podchodziłam do tych newsów z dystansem - słyszałam, ale nie oceniałam i nie śmiałam się z Niego bo niewiele mnie to obchodziło,
a poza tym nie wydaje osądów na tematy o których nic nie wiem. Faktem było, że był biały myślałam jedyny człowiek, który zmienił kolor skóry
i to było dla mnie niepojęte - jak tego można dokonać?
Po 25 czerwca 2009 „poznałam” Michaela...
Usłyszałam, że nie żyje na drugi dzień w piątek i…. nic, przyjęłam do wiadomości. Chciałam wiedzieć coś więcej jak to się stało, zaczęłam szukać w Internecie co i jak. Przełom nastąpił w niedziele kiedy przeczytałam o bielactwie- wybielanie okazało się nieprawdą. Odkryłam genialną piosenkę Smooth Criminal a potem kolejne rewelacyjne kawałki. To niesamowite, tyle wspaniałych piosenek, są ponadczasowe. Stale uwielbiam Smooth Criminal , Black or White, Man in the mirror i całą resztę co jakiś czas zachwycam się inną piosenką.
Od tego dnia gdy tylko siadam przy komputerze wpisuje Michael Jackson. I sprawdzam na kilku portalach czy nie ma jakiś nowych informacji. Przeczytałam masę artykułów i dość szybko utwierdziłam się
w przekonaniu, że molestowanie było fikcją. Godzinami siedziałam przed komputerem chcąc nadrobić zaległości. Czytałam komentarze ludzi dobre i złe i pisałam swoje, chociaż nigdy wcześniej się nie udzielam w ten sposób. Myślałam: ludzie go obrażają bo nie znają prawdy, powtarzają to co gdzieś tam usłyszeli, więc trzeba im wytłumaczyć.
Oglądałam oficjalne pożegnanie 7 lipca i wylałam tysiące łez do końca nie rozumiejąc dlaczego? Wiedziałam jeszcze tak niewiele a jednak to mi wystarczyło..
Byłam na odsłonięciu gwiazdy MJ w Krakowie i na występie sobowtóra Michaela w Rzeszowie, chciałam być na sylwestrze Polsatu, ale się nie udało śledziłam wszystko w TV.
Dotarło do mnie kilka rzeczy, że to był Artysta nie tego stulecia, ale wszech czasów. Ikona -taniec, głos, strój. Nie chodzi tylko o muzykę, ale o to jaki był.
To człowiek niezwykle ciepły i wrażliwy, którego ludzie skrzywdzili swoimi oskarżeniami i to mnie boli najbardziej. Nie to że umarł, ale to, że niesłusznie go oskarżyli, musiał walczyć z opinią ludzi z całego świata.
On który tak bardzo kochał dzieci, że ludziom wydało się to podejrzane.
Podziwiam go za hart ducha, charyzmę, perfekcjonizm i dobroczynność. Nie złamał się pomimo oskarżeń. Ciągle do czegoś dążył, przed śmiercią żył nadzieją koncertów, nadzieją spotkania z fanami i szansą na pokazanie że Michael Jackson wciąż potrafi zachwycać i jest niezastąpiony i NIEZWYCIĘŻONY.
Chcę zakończyć optymistycznie. ..
Wierzę, że czuł się człowiekiem spełnionym i w głębi duszy szczęśliwym . I jak żaden inny artysta będzie żył w pamięci fanów- tych którzy kochają Go od kilkudziesięciu lat, tych którzy teraz go pokochali i przyszłych, którzy dopiero Go odkryją.
Pozdrawiam wszystkich, którzy wytrwali do końca ;))) lub przeczytali chociaż kawałek, chciałabym napisać więcej, ale może będzie jeszcze okazja.
Czytam forum od ponad pół roku i kilkakrotnie poprawiliście mi humor, postanowiłam dołączyć, bo chcę od czasu do czasu podzielić się moja opinią z ludźmi, którzy interesują się i kochają Michaela.
Postaram się zwięźle przedstawić swoją historię, myślę że to jedyna szansa, więc nie będę żałować miejsca ;)
Dla mnie data 25 czerwca 2009 roku jest zasadnicza (jak dla wielu z Was, tyle że może dla każdego z nas z innych powodów). Umarł wtedy artysta o którym słyszałam, ale nie mogę powiedzieć że byłam Jego fanką. Odkąd pamiętam gdy tylko pojawiła się w radiu piosenka Billie Jean pogłaśniałyśmy z siostrą na całego i tańczyłyśmy. Byłam fanka tej jednej piosenki, dobrze wiedziałam, że to Michael Jackson, ale nic z tego nie wynikało. Podobało mi się też Black or White chociaż wtedy nie znałam jej tytułu. Oczywiście znałam Thrillera nie sposób było nie usłyszeć
o albumie wszech czasów w 2008 roku, ale nie widziałam teledysku.
Naturalnie słyszałam o wybielaniu, odpadającym nosie i rzekomym molestowaniu dzieci a wszystko to dzięki mediom które sprawy te nagłaśniały i powtarzały wielokrotnie także trudno byłoby o tym nie słyszeć. Podchodziłam do tych newsów z dystansem - słyszałam, ale nie oceniałam i nie śmiałam się z Niego bo niewiele mnie to obchodziło,
a poza tym nie wydaje osądów na tematy o których nic nie wiem. Faktem było, że był biały myślałam jedyny człowiek, który zmienił kolor skóry
i to było dla mnie niepojęte - jak tego można dokonać?
Po 25 czerwca 2009 „poznałam” Michaela...
Usłyszałam, że nie żyje na drugi dzień w piątek i…. nic, przyjęłam do wiadomości. Chciałam wiedzieć coś więcej jak to się stało, zaczęłam szukać w Internecie co i jak. Przełom nastąpił w niedziele kiedy przeczytałam o bielactwie- wybielanie okazało się nieprawdą. Odkryłam genialną piosenkę Smooth Criminal a potem kolejne rewelacyjne kawałki. To niesamowite, tyle wspaniałych piosenek, są ponadczasowe. Stale uwielbiam Smooth Criminal , Black or White, Man in the mirror i całą resztę co jakiś czas zachwycam się inną piosenką.
Od tego dnia gdy tylko siadam przy komputerze wpisuje Michael Jackson. I sprawdzam na kilku portalach czy nie ma jakiś nowych informacji. Przeczytałam masę artykułów i dość szybko utwierdziłam się
w przekonaniu, że molestowanie było fikcją. Godzinami siedziałam przed komputerem chcąc nadrobić zaległości. Czytałam komentarze ludzi dobre i złe i pisałam swoje, chociaż nigdy wcześniej się nie udzielam w ten sposób. Myślałam: ludzie go obrażają bo nie znają prawdy, powtarzają to co gdzieś tam usłyszeli, więc trzeba im wytłumaczyć.
Oglądałam oficjalne pożegnanie 7 lipca i wylałam tysiące łez do końca nie rozumiejąc dlaczego? Wiedziałam jeszcze tak niewiele a jednak to mi wystarczyło..
Byłam na odsłonięciu gwiazdy MJ w Krakowie i na występie sobowtóra Michaela w Rzeszowie, chciałam być na sylwestrze Polsatu, ale się nie udało śledziłam wszystko w TV.
Dotarło do mnie kilka rzeczy, że to był Artysta nie tego stulecia, ale wszech czasów. Ikona -taniec, głos, strój. Nie chodzi tylko o muzykę, ale o to jaki był.
To człowiek niezwykle ciepły i wrażliwy, którego ludzie skrzywdzili swoimi oskarżeniami i to mnie boli najbardziej. Nie to że umarł, ale to, że niesłusznie go oskarżyli, musiał walczyć z opinią ludzi z całego świata.
On który tak bardzo kochał dzieci, że ludziom wydało się to podejrzane.
Podziwiam go za hart ducha, charyzmę, perfekcjonizm i dobroczynność. Nie złamał się pomimo oskarżeń. Ciągle do czegoś dążył, przed śmiercią żył nadzieją koncertów, nadzieją spotkania z fanami i szansą na pokazanie że Michael Jackson wciąż potrafi zachwycać i jest niezastąpiony i NIEZWYCIĘŻONY.
Chcę zakończyć optymistycznie. ..
Wierzę, że czuł się człowiekiem spełnionym i w głębi duszy szczęśliwym . I jak żaden inny artysta będzie żył w pamięci fanów- tych którzy kochają Go od kilkudziesięciu lat, tych którzy teraz go pokochali i przyszłych, którzy dopiero Go odkryją.
Pozdrawiam wszystkich, którzy wytrwali do końca ;))) lub przeczytali chociaż kawałek, chciałabym napisać więcej, ale może będzie jeszcze okazja.