Podejście do świata

Miejsce na tematy zupełnie nie związane z Michaelem Jacksonem. Tutaj możesz luźno podyskutować o czym tylko masz ochotę. Jedynie rozmowy te muszą być oczywiście kulturalne :) Zapraszam MJówki do pogawędek.
Awatar użytkownika
PsychoButcher
Posty: 76
Rejestracja: ndz, 08 lis 2009, 15:00
Lokalizacja: Neverland

Podejście do świata

Post autor: PsychoButcher »

Może temat głupi ale co mi tam można założyć. Jakie macie ogólnie podejście do świata ? Macie wszystko gdzieś czy raczej cieszycie się że żyjecie i chcecie stać się kimś lepszym ?

Generalnie mam dobre podejście do świata, cieszę się że żyję staram się żyć w zgodzie z innymi i nie dyskryminować ludzi ze względu na subkulturę, kolor skóry, wiarę czy orientację (co pewnie zdziwi userów czatu :-)). Może nie pomagam wielu ludziom, ale staram się żeby nikt z mojego otoczenia nie był sam, i dobrze się z tym czuję. Zmieniłem się od ostatnich kilku miesięcy (mój pogląd na życie można by przedstawić wtedy w trzech słowach FUCK THE WORLD), i bynajmniej nie przez muzykę Michaela (choć w jakimś stopniu na pewno tak) tylko przez... kłopoty. Miałem ich ostatnio sporo, dzięki prośbom w modlitwie jakoś udało mi się z tych problemów wyjść. Myślę że mam zdrowe podejście do świata, ktoś mnie nienawidzi ? trudno

A jakie jest wasze podejście do świata, życia ? Jak uważacie ten temat za bezsensowny to wywalić :)
I'm gonna make a change, for once in my life...
Awatar użytkownika
MJwroc
Posty: 512
Rejestracja: sob, 03 paź 2009, 9:03
Lokalizacja: Wrocław i Poznań

Post autor: MJwroc »

Chciałam nawet założyć taki temat "Wasze filozofie życiowe".
Mam tu dużo do napisania...

Staram się żyć tak, żeby nic nie miec na sumieniu i jak to chrześcijanie mówią, zadośćuczyniać swoje grzechy.
Nie podpisuję się pod żadnymi religiami, schematami, filozofiami. Po prostu żyję według zasad które JA uważam za słuszne.

Patrzę na każdego jako na potencjalnego przyjaciela.
Patrzę ludziom w serce, staram się każdego zrozumieć, czegoś się od każdego nauczyć. Nie zawsze to jest łatwe.

Kocham życie. Uważam że możliwość bycia człowiekiem(tutaj wejdę nieco w filozofię buddyjską)jest cudownym darem. Będąc pierwotniakiem, amebą, której życie polega na jedzeniu i rozmnażaniu, nie mielibyśmy takich darów życia jak miłość, przyjaźń, szczęście.
Jeżeli istnieje reinkarnacja, chciałabym w następnych wcieleniach być człowiekiem.
Jeżeli istnieje niebo, chciałabym się tam dostać i spotkać Michaela :happy:

Życie jest piękne... ale nie dla wszystkich. Chciałabym kiedyś coś zrobić by mogło być piękne dla wszystkich.


Czekam na wpisy innych MJówek!
Awatar użytkownika
Beti_90
Posty: 386
Rejestracja: śr, 26 sie 2009, 15:04
Lokalizacja: Katowice

Post autor: Beti_90 »

Fajny temat :)
Ja ogólnie jestem nastawiona pozytywnie do życia, do świata. Uważam, że mimo wielu trudności, które nas spotyka, życie jest piękne. Gdyby ich nie było, to również nie byłoby radości. Musi być ta równowaga. Czasami myśle o tym, jak wielu ludzi jest materialistami, że są samolubni, lekkomyślni, zapatrzeni w siebie, wtedy czuje złość ale jak to przemyśle to dochodze do wniosku, że skoro tak już jest to trzeba nauczyć się z tym żyć, a nie ciągle narzekać, bo to wcale nie pomaga, a tylko szkodzi nam samym.
Świat=ludzie, staram sie omijać ludzi którzy mi nie pasują. Nistety to nie jest wcale takie proste ale jeśli się na takiego osobnika natkne i nawet jeśli sprawi mi przykrość, mimo że nie jest mi do śmiechu myśle - jutro napewno będzie lepiej :)
Kiedy jesteś w dołku i myślisz że nic już ci się nie uda, zawsze pomyśl, że kiedyś musi być lepiej, bo życie nie jest proste. Jest czas na smutek, to przyjdzie i czas na rodość, a po radości znowu smutek i znowu radość, ale takie jest właśnie życie i jeśli się je polubi to nagle wszystko nabierze kolorów :)
Ostatnio zmieniony śr, 10 lut 2010, 19:00 przez Beti_90, łącznie zmieniany 1 raz.
Awatar użytkownika
Streetwalker
Posty: 432
Rejestracja: śr, 20 lut 2008, 15:38

Post autor: Streetwalker »

A ja jestem raczej pesymistką.Nigdy nie nastawiam się na sukcesy,bo wyznaję zasadę,że lepiej być mile zaskoczonym kiedy coś się uda niż przeżywać cholerne rozczarowanie po uprzedniej zbytniej ekscytacji.
Nie przywiązuję wagi do żadnej religii,bo każda jest wytworem ludzi,nie domniemanego idealnego boga.Można być dobrym człowiekiem nie uzależniając swoich działań od religijnych dogmatów.A nagroda za dobre uczynki i tak nas spotka,okrąży ziemię i kopnie nas w tyłek w niekiedy najmniej spodziewanym momencie.
Jestem całkowicie tolerancyjna.Wręcz uwielbiam wszelakie "inności".Wkurza mnie kiedy ludzie krzywo patrzą na osoby w jakikolwiek różniące się od nich.Nie lubię kiedy ktoś wytyka mnie palcami,dlatego i ja głupio nie komentuję czy nie naśmiewam się z innych.Po prostu żyję i daję zyć innym.
Każdy człowiek ma prawo do własnych pasji,nawet kiedy są dosyć ekscentryczne,przez innych uważane za głupie i bezsensowne.Każdy powinien żyć tak jak mu się podoba i jest mu wygodnie,ale nie czyniąc przy tym krzywdy innym.
Szczerze mówiąc to świat mnie nie obchodzi.Niech się tłuką,wysadzają i bóg wie co jeszcze,zawsze gdzieś będzie jakaś wojna,jakaś tragedia itd.Gdybym miała się przejmować każdą katastrofą podawaną w tv chyba bym zwariowała i dostała wrzodów żołądka.Na codzień skupiam się na sobie,moich przyjaciołach i rodzinie.Polityka też mnie nie obchodzi.Właściwie to mało jest rzeczy które mnie szczerze obchodzą.
Niektórzy mogą mnie uważać za ignorantkę,ale przynajmniej jestem szczera.Jak czasem się nasłucham bredni które ludzie wygadują,że obchodzi ich każdy przejaw życia na ziemi i trzęsą się nad każdą mrówką czy myszą żeby wyjść na wrażliwców,a jak przyjdzie co do czego umywają ręce to przychodzi mi na myśl tylko jedno:

...i pokój na świecie!(ale dajcie mi już tą cholerną koronę!)

Obrazek

Tak więc wkurza mnie ludzka obłuda i takich osobników omijam z daleka.Świat byłby lepszy gdyby każdy był sobą.


Żeby nie było,nie kieruję tego ostatniego do żadnego z was.Ot,taki przydkład z życia.
Awatar użytkownika
Shiny
Posty: 143
Rejestracja: ndz, 27 wrz 2009, 20:11

Post autor: Shiny »

Szczerze mówiąc, nienawidzę życia.
Nienawidzę. Niech to szlag. Nienawidzę.
Nie chce mi się po prostu czekać do śmierci. Ale pomyślałam, żeby wytrzymać jeszcze trochę, może coś się stanie, co zmieni moje pochrzanione życie. Dobra, poczekam.
Streetwalker pisze:Nigdy nie nastawiam się na sukcesy,bo wyznaję zasadę,że lepiej być mile zaskoczonym kiedy coś się uda niż przeżywać cholerne rozczarowanie po uprzedniej zbytniej ekscytacji.
Moja mama zawsze tak mówi :) Ja też tak uważam.
Streetwalker pisze:Nie przywiązuję wagi do żadnej religii,bo każda jest wytworem ludzi,nie domniemanego idealnego boga.
A tak mówi moja koleżanka ;p
Streetwalker pisze:Wręcz uwielbiam wszelakie "inności".Wkurza mnie kiedy ludzie krzywo patrzą na osoby w jakikolwiek różniące się od nich.Nie lubię kiedy ktoś wytyka mnie palcami,dlatego i ja głupio nie komentuję czy nie naśmiewam się z innych.Po prostu żyję i daję zyć innym.
Dokładnie.
Moje życie praktycznie codziennie mnie tak irytuje i wkurza, że mam ochotę... hm... że mam ochotę być szczęśliwa, chociaż przez chwilę. Miałam spieprzone dzieciństwo, wczesną młodość i teraz jest coraz gorzej. Życie mnie nudzi, jestem ogromną pesymistką. Idę po ulicy i myślę, jak wiele traciłam, straciłam i tracę. Jeśli jesteście optymistami, po części Wam zazdroszczę - nie mogę zazdrościć w pełni, bo jestem pesymistką, nie obchodzi mnie to. Z drugiej strony... ja widzę, jak rozwalam sobie żywot, Wy nie. Bo pewnie wcale tego nie robicie. Ja ustawiam wszystko tak, aby po czasie stawało się żałosne. I takie się staje.
Obrazek
Sygnaturka i avek wykonane przez Pointrox. Dziękuję ;]
'But if Rooselvelt was livin' he wouldn't let this be, no, no!' (Michael Jackson; They don't care about us)
Awatar użytkownika
viva201
Posty: 1438
Rejestracja: ndz, 05 sie 2007, 19:35
Lokalizacja: Zebrzydowice/śląsk

Post autor: viva201 »

Shiny pisze:Szczerze mówiąc, nienawidzę życia.
Nienawidzę. Niech to szlag. Nienawidzę.
Nie chce mi się po prostu czekać do śmierci. Ale pomyślałam, żeby wytrzymać jeszcze trochę, może coś się stanie, co zmieni moje pochrzanione życie. Dobra, poczekam.
widzę, ze nie tylko mi się przyda psychiatra...tylko, ze mi z całkiem innego powodu... :wariat:
Obrazek
Awatar użytkownika
niespodzianka
Posty: 383
Rejestracja: sob, 18 lip 2009, 7:49
Lokalizacja: Łódź / Warszawa

Post autor: niespodzianka »

Shiny pisze:Szczerze mówiąc, nienawidzę życia.
Nienawidzę. Niech to szlag. Nienawidzę.
Nie chce mi się po prostu czekać do śmierci. Ale pomyślałam, żeby wytrzymać jeszcze trochę, może coś się stanie, co zmieni moje pochrzanione życie. Dobra, poczekam.
Masz 14 lat, a w tym wieku to często spotykana postawa. Tak więc, słusznie, czekaj. To buntownicze nastawienie minie. Za kilka lat usłyszysz takie słowa od jakiegoś czternastolatka, uśmiechniesz się i powiesz mu to samo ;)
Obrazek
Awatar użytkownika
Weronika22
Posty: 100
Rejestracja: pn, 24 sie 2009, 12:47
Lokalizacja: Wrocław

Post autor: Weronika22 »

Shiny pisze:Szczerze mówiąc, nienawidzę życia.
Nienawidzę. Niech to szlag. Nienawidzę.
Nie chce mi się po prostu czekać do śmierci. Ale pomyślałam, żeby wytrzymać jeszcze trochę, może coś się stanie, co zmieni moje pochrzanione życie. Dobra, poczekam.
mam tak samo. Jak dla mnie świat to jedna wielka niesprawiedliwość.
Coraz częściej zastanawiam się nad sensem życia, coraz częściej nie chce mi się żyć. Czasem mam dobre dni i myślę bardziej optymistycznie, ale tych złych mam znacznie więcej. Chciałabym zmienić świat- tak jak to mówił Michael zaczynam od siebie.

Słyszałam kiedyś piosenkę(nie wiem kto śpiewa, nie znam tytułu) ale jej ogólny sens to to że w życiu są piękne tylko chwile. I całkowicie się z tym zgadzam.
Awatar użytkownika
JoannaTempest
Posty: 167
Rejestracja: wt, 01 wrz 2009, 13:44

Post autor: JoannaTempest »

Ja mam tak, że w ciężkich chwilach ( a mam ich bardzo duzo niestety, szczególnie kłopoty zdrowotne) próbuję przywołac choc na chwilkę te momenty z dziecinstwa. Był to piękny okres, bez zmartwien, lęku i bez uświadomienia sobie jacy potrafią byc ludzie naokoło. Spytacie się jak to robię. W tym pomaga mi właśnie muzyka. Ta muzyka ,którą pamiętam z dawnych czasów, jak słuchałam jej z płyt winylowych i tańczyłam jako naprawde mały dzieciak :D
Bo te momenty najlepiej przywołuje piosenka, która pobrzmiewała w tle.
Dlatego tutaj jestem.
Świat byłby piękny, gdyby nie ta obłuda, nietolerancja i wyścig szczurów.
Jedyne co jakoś nie pasuje mi w tym świecie to śmierc, no ale będąc katoliczką też na to mam wymówkę. Modlitwa naprawdę pomaga, sama się o tym przekonałam. Człowiek , który szuka odpowiedzi na swoje pytania prędzej czy póżniej je odnajdzie. Uważam iż nie można pełnią pokochac życia jeśli się nie zrozumie śmierci...
moon_song
Posty: 248
Rejestracja: śr, 02 wrz 2009, 8:08
Lokalizacja: z gór

Post autor: moon_song »

Weronika22 pisze:Słyszałam kiedyś piosenkę(nie wiem kto śpiewa, nie znam tytułu) ale jej ogólny sens to to że w życiu są piękne tylko chwile. I całkowicie się z tym zgadzam.
Ależ to DŻEM !!!

Kiedy byłem mały, zawsze chciałem dojść
na koniec świata
kiedy byłem mały...
Pytałem gdzie i czy
w ogóle kończy się ten świat

Kiedy byłem mały,
pytałem "Co to życie,
co to życie, mamo?"
"Widzisz życie to ja i Ty,
ten ptak, to drzewo i kwiat"
odpowiadała mi

W życiu piękne są tylko chwile
W życiu piękne są tylko chwile

Teraz jestem duży
I wiem, że w życiu piękne są tylko chwile
Dlatego czasem warto żyć
Dlatego czasem warto żyć!


To powinno chyba wystarczyć za odpowiedź ;-)
"Would you hold my hand,
If I saw You in heaven..."
Aryune
Posty: 106
Rejestracja: sob, 19 wrz 2009, 17:50

Post autor: Aryune »

No cóż, ja, podobnie jak Shiny czy Weronika22 uważam, że życie to jedna wielka niesprawiedliwość. I wiem, wszyscy wkoło mi mówią, że niedługo to mi przejdzie, że to taki "okres buntu i głupoty", jak to mawia moja mama.
Trudno określić, czy jestem optymistką czy pesymistką. Zazwyczaj staram się być jak najlepszej myśli. Ale czasem mam ochotę rzucić wszystko w diabły, zamknąć się w pokoju, walić łbem o ścianę i wrzeszczeć. O tym, jakie to wszystko jest trudne, niesprawiedliwe... Niektórzy może się zdziwią, że w takim wieku już jest się niezadowolonym z życia. Możliwe, że po paru latach, gdy dorosnę, wszystko może być jeszcze trudniejsze. Jednak nigdy wszystko nie jest proste. Nie zawsze wszystko idzie po naszej myśli. Dlatego też często trzeba zacisnąć zęby i iść dalej. Zresztą, innego wyjścia nie ma.
Awatar użytkownika
Beti_90
Posty: 386
Rejestracja: śr, 26 sie 2009, 15:04
Lokalizacja: Katowice

Post autor: Beti_90 »

Aryune pisze:Niektórzy może się zdziwią, że w takim wieku już jest się niezadowolonym z życia. Możliwe, że po paru latach, gdy dorosnę, wszystko może być jeszcze trudniejsze. Jednak nigdy wszystko nie jest proste.
Może cie pociesze, dla mnie najgorszym okresem życia był czas kiedy miałam 16, 17 lat, nie było łatwo ale jak widać po moim wczesniejszym poście wszystko się zmieniło na lepsze, teraz mam 19, więc nie jest prawdą, że im jesteś starsza tym więcej problemów. Poprostu 15 latka ma inne, a 20 latka inne, ale dla każdej z nich te chwile są równie ciężkie, dla 20 latki błachostką będzie problem 15-latki ale dla niej to wielka sprawa, tak samo dla 15-latki błachostką będzie problem 10-latki i tak ma własnie być, to rzecz normalna. Może i problemy są większe albo mniejsze ale liczy się to jak je odczuwamy.
Uwierz mi, że nagle w wieku np. 17 lat, a bardzo możliwe, że wcześniej, odkryjesz, że życie ma jednak sens i jest wiele powodów do radości (jeśli oczywiście pozytywnie podejdziesz do sprawy) :). Bo dla mnie prawdziwe życie zaczęło się dopiero w wieku 18 lat (dziwny zbieg okoliczności:P). Więc wszystko jeszcze przed tobą :D
Michaelka111
Posty: 558
Rejestracja: śr, 17 wrz 2008, 17:58
Lokalizacja: Warszawa / Nasielsk

Post autor: Michaelka111 »

Jeżeli ja mam się wypowiedziec...
Powiem tak. W życiu nie czekam na nic, oprócz dwóch rzeczy.
1.Spełnienia marzeń o muzyce.
2.Uwolnieniu się od karteczki, jaką przyczepiono mi lata temu.

Jeżeli chodzi o życie codzienne. Jedyne co staram się robic, to życ zgodnie z zasadami, które nie będą się kłóciły z moją naturą.
Żyję zgodnie z Bogiem, bo tak jest mi o wiele wygodniej.
Mam postanowienia, chociaż już nie raz chciałam wszystko rzucic.
Nie chodzi o "bunty nastolatek". To raczej odwieczne rodzinne, czy inne, prywatne problemy...
Nie mogę się doczekac tego promiennego, Michaelowego uśmiechu.
Cóż. Świat to jedno wiele bagno, jeżeli chodzi o dzisiejsze czasy. Współczuję ludziom, że są tak leniwi, tak ślepi albo tak obojętni na to wszystko, co ma miejsce do okoła.
Mam cel. Będę starała się zmieniac chociaż najbliższych.

Jestem tolerancyjna. To wiem na pewno.
Nie raz wysyłano mnie do psychologa. Ale po kilku wizytach, stwierdziłam, że on mi nie pomoże. Nikt nie pomoże człowiekowi, który nie chce zmienic swojego trybu myślenia, patrzenia na świat.
Jestem domatorką. Samotniczką. Ale od fanów Michaela nie stronię :)
Wierzę w niektóre spiski. Wszystko jest możliwe.

Jestem jak lwica ;-) Będę walczyła o swoje.
When we meet again, I'll ask you how you're doing
And you'll say fine and ask me how I'm doing
And then I'll lie and I'll say ordinary, It's just an ordinary day.
Awatar użytkownika
MJwroc
Posty: 512
Rejestracja: sob, 03 paź 2009, 9:03
Lokalizacja: Wrocław i Poznań

Post autor: MJwroc »

Beti_90, chyba jestem prawie już na twoim etapie;)

Tutaj coś dla pesymistów i sfrustrowanych forumowiczek:

Gdy miałam 14,15 lat życie było dla mnie.. ciężkie. A to wszystko przez ludzi ze szkoły... co tu dużo pisać. Podstawówka i gimnazjum to jedno wielkie bagno. Od razu gdy przekroczyłam próg liceum moje życie zmieniło się zdecydowanie na lepsze. Inni ludzie, inna atmosfera. To tutaj znalazłam fajnych ludzi, odżyłam. Nie czuję takich napięć społecznych jak wcześniej. W gimnazjum ubierałam się jak wszyscy. Ani razu nie założyłam spódnicy, zawsze chodziłam w jeansach i w bluzie, bo tak chodzili wszyscy. Teraz, gdy jestem w liceum, nie czuję się niekomfortowo nawet w dresie. Chodzę przeważnie ubrana wg mojego stylu, który nazywam niekonwencjonalną elegancją (jaskrawa pomarańczowa marynarka, czarna mini, jaskrawe rajstopy...istna żarówa). Nie czuję na sobie presji że mam być taka jak inni. Nabrałam pewności siebie, pozbyłam się części komplesów...
W moim liceum jest tyle oryginałów, indywidualności, że nie boję się być sobą.
W gimnazjum cały czas się kułam, by się tu dostać, bo wiedziałam że moja dusza tu odpocznie od stresów i napięć , którym byłam poddawana w gimnazjum.
Poprzednie lata były dla mnie jednym wielkim stresem, miałam nawet problemy z sercem. Bałam się w ogóle przyznać że jest się fanką Michaela... Zaszczuliby mnie.

Moja rada: uczcie się żeby dostać się do dobrych liceów! Zwykle w dobrych szkołach są fajni ludzie, chociaż to nie jest regułą.

Pozdrawiam was cieplutko, uwierzcie w siebie!!!
Awatar użytkownika
mimi-yoshi
Posty: 273
Rejestracja: czw, 25 cze 2009, 17:53
Lokalizacja: Katowice

Post autor: mimi-yoshi »

Temat ciekawy ;).
Muszę przyznać, taka mała dygresja na początek, że Twoja pogoda ducha, Beti, no i Twoja odwaga mi imponują. Jesteś naprawdę pełna życia i potrafisz się cieszyć z tego, co dobrego Cię spotyka. Dawno nie spotkałam tak radosnej osoby, która pomimo tych przykrości, z wszystkim sobie poradziła, a do tego tryska tak niewyobrażalną energią ; ), taka mieszanka wybuchowa. Poza tym bardzo mądrych rad udzieliłaś dziewczynom i wydaje mi się, ze sporo w tym racji.

Ja w ogóle jestem pesymistką. Od kiedy pamiętam. Taki już mój sposób bycia. A takie i owe buntownicze myśli też swego czasu miałam, myślę, że wiele osób przez to przechodzi. Choć ja jednak chyba wciąż jestem za mało dojrzała, by móc powiedzieć, że ta buntownicza postawa już mnie nie dotyczy.
Szczerze mówiąc, dla mnie życie przypomina tor przeszkód, niełatwy do przejścia. Mój problem polega na tym, że wiecznie próbuję się do czegoś lub kogoś przystosować, a co za tym idzie, bardzo boję się opinii innych (choć temu zaprzeczam, ale podświadomość robi swoje). Najbardziej boję się, że ktoś kiedyś przyzna tę odwieczną prawdę- że nie grzeszę inteligencją, za mądrą istotą to nie jestem, a tym samym niewartą... Właśnie, czego? Właściwie to sama się ciągle nad tym zastanawiam. I szczerze to mam wrażenie, że jestem wielką egoistką,a jednocześnie bardzo chciałabym być kimś innym. Siebie nie chcę. Nie mogę znieść czasem swojego towarzystwa, no i to też jest męczące.
Męczące też jest nic nierobienie. Męczy mnie niestety jednak nawet robienie czegoś. Pozyskiwanie wiedzy, które kiedyś sprawiało frajdę, zdaje mi się być czymś nużącym, a przede wszystkim narzuconym przez innych i zakłamanym, bo szczerze mówiąc czasem mam wrażenie, że ma na celu podporządkowanie się innym. Mamy spełniać jakieś normy, odpowiadać jakiemuś modelowi, bo inaczej jesteśmy mało znaczący w świecie. Nawet tym naszym najbliższym światku. Aktualnie przeraża mnie perspektywa niezdania matury, która może wydać się głupia, ale chodzi o to, że... Jeśli, to co wtedy? Co ze sobą zrobię? Czy będę komukolwiek potrzebna? Wydaje mi się, że odpowiedź jest prosta.
A tu chyba nie do końca chodzi o wykształcenie czy o to, kto ma większy dom. Przykładem nieco trywialnym jest chociażby odcinek "Jednego z dziesięciu", gdzie pan politolog na pytanie "Do jakiego kraju drogę morską odkrył Vasco da Gamma?" odpowiedział "Do Brazylii", na które to pytanie poprawnej odpowiedzi mógłby udzielić anonimowy pan elektryk z Wrocławia. Każdy ma prawo do błędu. Więc czy jakiś świstek papieru ocenia, czy jesteś mądry, czy nie? Co jest regułą? Czasem w ogóle wątpię w mądrość człowieka. Także moja głupota może i nie jest niczym wyjątkowym.
Mam wrażenie, że niektórzy z Was mylą pojęcie tolerancji z akceptacją. Też myślę, że jestem tolerancyjna. Czy jednak akceptuję wszystko? Zapewne nie. Staram się jednak tego nie okazywać. Tolerancja jednak też ma swoje granice- obowiązuje dopóty, dopóki ktoś nie zaczyna ingerować tym samym bez pozwolenia w życie drugiego człowieka, co żadnym odkrywczym stwierdzeniem nie jest.

Powiem szczerze, że bardzo smucą mnie Wasze wypowiedzi. Czujecie się źle, niekomfortowo, myślicie o śmierci, bo świat jest niesprawiedliwy. A co jest? Sama ciągle tak mówię: "To niesprawiedliwe!". Moja mama zawsze odpowiada, że powinnam pomyśleć o innych, nie tylko o tym, że dla mnie coś jest nieuczciwe. Wydaje mi się, że okrutne jest mówienie, że nam jest źle- bo czy naprawdę jest aż tak fatalnie?
Każdy ma ciężkie chwile, ale wszystko da się przezwyciężyć, jeśli tylko się tego chce. Nie poddawajcie się ; ).

W związku z moja skłonnością do pesymizmu, zawsze przygnębia mnie ten utwór:
http://www.youtube.com/watch?v=OhI-uFxESuU

Po głębszym namyśle nie zgadzam się jednak z autorem tekstu- bo zapomniał o kilku istotnych aspektach "pomiędzy" ; ), na przykład tym na s- mam nadzieję, że każdego kiedyś takie jego prywatne szczęście dotknie. Bo w życiu zaznać trzeba wszystkiego, żeby je poznać choć w jednej ósmej.

Jeszcze muszę nadmienić, że me kiepskie dywagacje to, jak widać po wieku w lewym rogu, nic odkrywczego i dojrzałego, bo tak naprawdę to nic jeszcze takiego nie przeżyłam, tym bardziej, żeby się mądrzyć, a mam nadzieję, że nie ma tu tego przejawów ;), a moje malkontenctwo zostanie mi wybaczone.
Wyrzec słowo, by stwierdzić, że głos
Jest krzykiem i nikogo to nie obchodzi

R.W.
ODPOWIEDZ