Pax, pax! Proszę sobie wzajemnie nie przegryzać tętniczek... jeszcze
Powiem tak:
Honey Chile byłoby nawet, nawet... gdyby Michael tam tak strasznie nie wrzeszczał. Zastanawiam się, jak zabrzmiałby ten utwór, gdyby zaśpiewać go troszeczkę bardziej miękko i stonowanie - czy nie byłoby ciekawiej? Bo w obecnej wersji wokal mnie nie intryguje, a raczej odstrasza.
kaem pisze:Melodii null.
Aż tak źle nie jest, choć faktycznie zabrakło chyba do końca spójnego pomysłu na tę kompozycję. Zanucić jednakowoż się da, sprawdzone
Z drugiej strony -
16 Candles. Tu się muszę zgodzić - fajna, "klasyczna" linia melodyczna, żywcem wzięta z dawnych potańcówek, fajny rytm, z ciekawymi klawiszami. Faktycznie, słodka, ale słodka jak najbardziej w konwencji. Tyle że... z tą manierą wokalną to niektórzy mają tutaj bezsprzecznie rację. Nic nie mam zasadniczo do Jermaine'a, no może poza tym, że jak śpiewa, to próbuje przedobrzyć, co się najczęściej obraca przeciwko niemu, niestety (znam ten ból, ilekroć sama próbuję "upiększyć" coś, co śpiewam, to wychodzą mi takie kwiatki, że nic, tylko uszy zatkać). A czasem mniej znaczy lepiej, szczególnie jak się jest porządnym piosenkarzem, ale nie wirtuozem głosu. Odrzucić połowę ozdobników jakie wciska wszędzie Jermaine, zrobić kilka dubli miejsc, w których jest nieczysto (bo momentami, sorry, ale fałszuje) i byłaby świetna kompozycja.
Jeanne pisze:anja, nie broń Jermaina, bo niestety prawdą jest, że facet śpiewa (vibrato, o Boże) tak jak ja chodzę na linie.
Vibrato samego w sobie to bym się akurat nie czepiała, Michael też używał vibrato często gęsto. Inna kwestia, że czym innym jest czyste i nieprzesadzone vibrato, a czym innym takie, nad którym wokalista nie panuje
Fakt - to NO nie może być dyskusją o wyższości Michaela nad Jermainem, a głosowanie nie może być typu "Na Jermaine'a - bo tak". Ale jak mam wybierać pomiędzy silącym się na przesadzoną ozdobność wokalistą z
16 Candles a wrzeszczącym wokalistą z
Honey Chile to wybieram tego drugiego.
Głos na
16 Candles.