Jackson 5 - ABC (1970)

Dyskusje na temat działalności muzycznej i filmowej Michaela Jacksona, bez wnikania w życie osobiste. Od najważniejszych albumów po muzyczne nagrody i ciekawostki fonograficzne.

Moderatorzy: DaX, Sephiroth820, MJowitek, majkelzawszespoko, LittleDevil

Jak oceniasz tę płytę?

1
1
3%
2
0
Brak głosów
3
3
9%
4
5
14%
5
10
29%
6
16
46%
 
Liczba głosów: 35

Awatar użytkownika
Pank
Posty: 2160
Rejestracja: czw, 10 mar 2005, 19:07

Jackson 5 - ABC (1970)

Post autor: Pank »

Obrazek

ABC
Premiera: 8 maja 1970 r. (USA)
Sprzedaż: ok. 5,7 mln; #1 US R&B (przez 12 tygodni), #4 Billboard, #22 UK



* 1. The Love You Save (The Corporation) - 3:01
* 2. One More Chance (The Corporation) - 2:59
* 3. ABC (The Corporation) - 2:55
* 4. 2-4-6-8 (Jones, Sawyer) - 2:55
5. (Come 'Round Here) I'm the One You Need (Smokey Robinson; cover zespołu The Miracles) - 2:46
6. Don't Know Why I Love You (Wonder, Sylvia Moy, Hank Cosby; cover Steviego Wondera) - 3:47
7. Never Had a Dream Come True (Wonder, Moy, Cosby; cover Steviego Wondera) - 2:58
* 8. True Love Can Be Beautiful (Leonard Caston, Jeanna Jackson, Bobby Taylor) - 3:24
9. La-La (Means I Love You) (Thom Bell; cover zespołu The Delfonics) - 2:52
10. I'll Bet You (Clinton/Barnes/Lindsey; cover zespołu Funkadelic) - 2:26
* 11. I Found That Girl (The Corporation) - 2:57
12. The Young Folks (Gordy/Story; cover zespołu The Supremes) - 2:50

* - piosenki napisane pierwotnie dla braci Jacksonów


Utwory nagrane podczas sesji do płyty:
I Was Made To Love Her
I Hear A Symphony
You Ain't Giving Me What I Want (So I'm Taking It All Back)
We Can Have Fun
Honey Chile
Don't Let Your Baby Catch You
Lavender Blue
A Fool For You
Money Honey

Na drugiej płycie Jackson 5 - wydanej ledwie pięć miesięcy po debiucie! - poza kolejnymi coverami klasycznych piosenek jak La-La (Means I Love You) The Delfonics czy The Young Folks The Supremes, połowę materiału stanowią utwory napisane pierwotnie dla braci. Autorami czterech z nich - między innymi ABC i The Love You Save - było The Corporation. To właśnie te oba utwory osiągnęły pierwsze miejsce na liście Billboardu i wraz z I Want You Back oraz I'll Be There - odpowiednio pierwszym i czwartym singlem #1 Jackson 5 w Stanach Zjednoczonych - stały się szlagierami windującymi braci do czołówki gwiazd wytwórni Motown. Nie dziwnym więc, że niemal od początku istnienia zespołu stały nieodłącznym elementem większości koncertów Jacksonów oraz występów solowych Michaela... aż do anulowanego This Is It.


Sit down, girl! I think I love you!
No! Get up, girl! Show me what you can do!


ABC, wydany na singlu 24 lutego 1970 roku wraz z Young Folks jako b-side, swoją telewizyjną premierę miał podczas American Bandstand. Poza pierwszym miejscem na liście Billboardu (przez 2 tygodnie, z kolei na liście r&b - przez 4), utwór uzyskał także 8. miejsce w Wielkiej Brytanii. Tą samą pozycję objął także w rankingu na najlepiej sprzedające się single roku 1970 w Stanach Zjednoczonych - sprzedał się w nakładzie ponad 2,2 miliona (dla porównania, I Want You Back w ilości 150 tysięcy mniejszym). Co ciekawe, ABC zepchnęło z pierwszego miejsca Billboardu inny wielki przebój - Let It Be The Beatles. Podczas wspomnianego American Bandstand Michael zadeklarował się jednak jako fan zespołu; ponadto we wrześniu 1970 roku podczas Jim Nabors Show bracia odśpiewali fragment klasyka czwórki z Liverpoolu. Kto wówczas mógł przewidzieć jak potoczą się losy współpracy Michaela z Paulem McCartneyem...

Deke Richards, o tworzeniu piosenki:

Jednej nocy byłem w pokoju z Foncem Mizell i Freddiem Perren, wygłupialiśmy się, bawiąc się pianinem. Zacząłem myśleć o trio kompozytorskim Holland, Dozier, Holland- jak często sięgali po ten sam typ nagrania raz za razem, używając podobnej, sprawdzonej formuły. Wziąłem więc harmonie z 'I Want You Back' - ten fragment gdzie bracia śpiewają refren i powziąłem pomysł, by wykorzystać akordy jako podstawę do następnego singla. Siedziałem przy pianinie, grając te akordy i wtedy zacząłem miarkować słowa 'A, B, C'. Fonce i Freddie spojrzeli na mnie, jakbym zwariował. 'I co teraz'- zapytałem sam siebie. 'Wiem! A jakby szło dalej '1, 2, 3'. Wtedy chłopaki myśleli, że bije mi palma. A ja brnąłem dalej, 'do, re mi'. I zakończyłem z wielką puentą 'you and me'. 'I tyle', Deke powiedział swoim kolegom., śmiejąc się. 'Mamy hit'.

W krótkim czasie trójka kompozytorów znalazła się w studio z Jacksonami, nagrywając ABC. - Pokochałem 'ABC' już za pierwszym razem, jak usłyszałem tę piosenkę - wspominał Michael. Wzbudzała we mnie większy entuzjazm, niż 'I Want You Back'. To był gorący kawałek, świetny pomysł na mocny numer. Pamiętam jak Deke, reszta chłopaków przyszli w tym utworem z fragmentem w środku 'Siddown girl, I think I love you', i dalej 'shake it shake it baby' - wiecie, jak u The Contours i innych starych grup. Nie wiedziałem, że tak można w studio nagraniowym - przyjść tak sobie z nowym fragmentem na ostatnią chwilę. Pamiętam, że czułem ten zapał do śpiewania tej piosenki, uzyskany w studiu. W autobiografii wspomina ponadto, że to jeden z jego trzech - obok Never Can Say Goodbye i I'll Be There - ulubionych utworów z okresu Motown.

Piosenka sprzedawała się błyskawicznie, przekraczając nakład 2 milionów w 2 i pół tygodnia. Z tej okazji Motown wytłoczyło specjalne winyle w kolorze złotym uzasadniając: Ponieważ żaden z milionów sprzedanych przez nas płyt nie osiągnął tego nakładu w takim tempie, co ABC. Udało się nam w mniej niż 12 dni!
Piosenkę wykorzystano w reklamie płatków dla telewizji brytyjskiej. Utwór pojawił się też w filmie Clerks II z 2006 roku. ABC można też było usłyszeć na ścieżce dźwiękowej do serialu Lizzie McGuire, emitowanym na kanale Disneya oraz w spocie do filmu Daddy Day Care. W 2009 roku piosenka była sparodiowana przez The Fringemunks.
Przez krótki czas panowało w Motown przekonanie, że to nie ABC , a piosenka One Bad Apple miała być drugim singlem zespołu. Kompozycja ta w końcu trafiła w ręce The Osmonds i również stała się #1. ABC, poza licznymi składankami, pojawiło się również w ciekawej wersji demo na wydanym w 2009 roku albumie I Want You Back! Unreleased Masters. Ponadto wspomina się również o istnieniu innych wersji utworu - pod nazwami 1-2-3 i ABCD. Fragment przeboju Jackson 5 Michael dołączył również fragment ABC do niewydanej piosenki z okresu prac nad Dangerous, Work That Body.
Piosenkę można usłyszeć w kreskówce The Jackson 5ive, w odcinku It All Started With.

Oto jak świętowano sukces płyty na billboardach:

ObrazekObrazek
jackson5abc.com

The Love You Save, wydany na singlu w Stanach Zjednoczonych 16 maja 1970 roku z I Found That Girl jako b-side (choć, co ciekawe, utwór z Jermainem na wokalu był często traktowany jako a-side!), nie ustępował popularności ABC, w Wielkiej Brytanii, notując nawet o jedno miejsce wyżej niż poprzedni singiel. W 1970 roku piosenka promowana była między innymi w Ed Sullivan Show i Jim Nabors Show. Co ciekawe, pojawiające się na początku piosenki powtarzane stop to nic innego jak aluzja do singla Stop! In the Name of Love The Supremes z 1965 roku. Innym ciekawostką jest fakt, iż nagranie The Love You Save także pokonało na liście Billboardu utwór The Beatles. Docierając do #1 zbiło z topu ich utwór The Long And Winding Road.
Piosenka pojawia się w kreskówce The Jackson 5ive, w odcinku Winner's Circle.

Ze wspomnień Freddiego Perrena - po dwóch hitach Berry ciągle pytał, 'a co z kolejnym? Jaki będzie następny?' Berry nigdy nie brał udziału w procesie tworzenia piosenki, ale przy tej wyjątkowo uczestniczył. Słuchał z kwadrans i rzucił: 'Nie mam obaw. Chłopaki, macie kolejny hit'. I poszedł sobie. Tak jak mówił Deke Richards, The Corporation wypracowali przebojową formułę w sposób, w który Holland-Dozier-Holland tworzyli hity dla The Supremes. Diana i reszta dziewczyn miały trzy numery jeden: Where Did Our Love Go?, Baby Love i Come See About Me - praktycznie takie same piosenki, ze sprytnie pozamienianymi akordami.


I'll Bet You na pierwszych edycjach albumu miało inną formę, potem zostało wyedytowane. One More Chance pojawia się w dyskografii Jackson 5 dwukrotnie: osobno jako singiel wyłącznie na rynek japoński (z obrazkiem na płycie) oraz jako b-side I'll Be There z kolejnego albumu Jacksonów, Third Album. Utwór nie ma nic wspólnego ani z piosenką o tym samym tytule z płyty Victory (1984 r.) The Jacksons, ani z utworem promującym składankę Number Ones (2003 r.) Michaela Jacksona. Pojawia się w kreskówce The Jackson 5ive, w odcinku Rasho Jackson. Piosenka została scoverowana przez zespół The One, docierając w Wlk. Brytanii do Top 40. Zaś 2-4-6-8 Michael we fragmencie wykorzystał później w filmie Moonwalker. Utwór ten też pojawia się w kreskówce The Jackson 5ive, w odcinku Drafted.
Inne piosenki, które można znaleźć w bajce o przygodach The Jackson 5:
(Come 'round Here) - I'm The One You Need- w odcinku Ray & Charles Superstars
Don't Know Why I Love You- w odc. The Michael Look
La-La (Means I Love You)- w odc. Jackson Island
I'll Bet You- w odc. Mistaken Identity
I Found That Girl- w odc. Rasho Jackson
The Young Folks- w odc. Pinestock USA.

Jedna z najnowszych reedycji ABC, wydana na jednej płycie z debiutancką płytą braci, zawiera ponadto utwór Bobby Taylora Oh, I've Been Bless'd zarejestrowany podczas pierwszej sesji nagraniowej dla Motown. Nie jest to jednak nowość; piosenka pierwotnie pojawiła się już na składance Boogie, wydanej w 1979 roku.

Obrazek Obrazek Obrazek
allmusic pisze:Not even six months after the Jackson 5 -- Jackie, Jermaine, Marlon, Michael, and Tito -- issued their debut long-player, Diana Ross Presents the Jackson 5 (1969), the vocal quintet returned with ABC (1970), arguably the brothers' most solid effort of the early '70s. The Jacksons' collective (and respective) talents, coupled with exemplary material and the finest behind the scenes crew Motown had to offer, were directly responsible for the enormous success that placed the LP at the crest of the R&B chart and into the Top Five of the pop survey, while the title track and the double-sided hit single "The Love You Save" b/w "I Found That Girl" all went directly to the number one position across the board. Not too shabby for a group whose oldest member was barely in his teens. Granted, the familiar tunes are undeniably the focal point, making it easy to overlook some of the other stellar selections. As was customary, Motown's cache of house composers provide the lion's share of the songs, most notably the Holland-Dozier-Holland-penned "(Come 'Round Here) I'm the One You Need" -- brought to prominence by Smokey Robinson & the Miracles -- and Stevie Wonder's "Never Had a Dream Come True," which Wonder himself had recently included on his own Signed, Sealed & Delivered (1970). There are also a few contemporary nuggets from beyond the boundaries of Detroit, as "La-La (Means I Love You)" is derived from the up-and-coming Philly soul movement and "I'll Bet You" was gleaned from George Clinton's incipient incarnation of Funkadelic. However, the cuts credited to "the Corporation" -- with Bobby Taylor and instrumentalists Deke Richards (guitar), Freddie Perren (keyboard), and Fonce Mizell (keyboards), as well as Motown founder Berry Gordy -- were of primary significance not only on the ABC album, but within the entire Jackson 5 oeuvre.

4,5/5
co Pank nie napisał, kaem uzupełnił
Ostatnio zmieniony pt, 11 cze 2010, 14:36 przez Pank, łącznie zmieniany 4 razy.
Awatar użytkownika
szmura
Posty: 25
Rejestracja: ndz, 04 lut 2007, 14:58

Post autor: szmura »

Pierwsza płyta Jacksons 5 w moim posiadaniu :) Już choćby dlatego ją lubię ;-) Myślę, że nieźle buja :) Poza tym poprawia mi humor, pozwala oderwać się od codzienności. Ciekawe, że moim koleżankom, które na co dzień nie słuchają tego typu muzyki podoba się np. ABC ;-)
Awatar użytkownika
Lika
Posty: 1434
Rejestracja: czw, 17 mar 2005, 9:28
Skąd: a któż to może wiedzieć... ;) ?

Post autor: Lika »

Drodzy fani Jackson Five :-) Czy spoglądacie już nieco łaskawszym okiem na róż? Kolor straaasznieee obciachowy, ale jaaaaakiiiiii przebojowy :]

W Dzień Dziecka 2010 roku, forumowicze Michael Jackson Polish Team – demokratycznie i dobrowolnie (przynajmniej mam taką nadzieję ;P) zakończyli szeregowanie utworów z albumu ABC. Oto jak wyglądają wyniki ustalania naszej hierarchii smakowej dla fenomenu "muzycznej gumy balonowej" - od smaku najsłabszego do tego, najbardziej przez społeczność MJPT docenionego:


12. I Found That Girl
11. One More Chance
10. The Young Folks
09. True Love Can Be Beautiful
08. Never Had A Dream Come True
07. I’ll Bet You
06. Come Round Here (I'm The One You Need)
05. La La (Means I Love You)
04. ABC
C. The Love You Save
B. 2-4-6-8
A. Don't Know Why I Love You



Przebieg zabawy możecie zobaczyć tutaj.
"Słodki ptaku, moja duszo, twoje milczenie jest tak cenne.
Ile czasu minie zanim świat usłyszy twą pieśń w mojej?
Oh, to jest dzień, na który czekam!"


- Michael Jackson
Awatar użytkownika
Lika
Posty: 1434
Rejestracja: czw, 17 mar 2005, 9:28
Skąd: a któż to może wiedzieć... ;) ?

Post autor: Lika »

Kilka słów ode mnie w charakterze podsumowania.
Jestem zadowolona z wyników rundy "oswajania wściekłego różowego" ;)

To jeszcze nie "the best of", ale 5x "naj". Po razie za każdego Jacksona :party:


Najbardziej przewidywalne posunięcie:
Wyrzucenie przy pierwszym podejściu I Found That Girl - piosenki Jermaine'a :P

Największe zaskoczenie:
Błyskawiczne pozbycie się utworu The Young Folks - ten cover w moim rankingu stoi znacznie wyżej, naprawdę.

Największe rozczarowanie:
Pozycja kawałka I’ll Bet You - zdecydowanie zbyt niska :/

Największa obawa:
Wygrana ABC, albo The Love You Save - obawiałam się, iż siła rażenia piosenek-ikon okaże się na tyle potężna, by zdmuchnąć konkurencję...

Najszczersza radość:
... że mimo obaw do tego nie doszło :]


Cieszy mnie niezmiernie miejsce numer dwa! 2-4-6-8 - to kwintesencja balonowego stylu, teleportująca nas (jak wspomniał kaem) w świat kreskówek z Jackson Five. Piosenka nie osłuchana i nie ograna tak mocno, jak ABC, czy The Love You Save ( a warta uważam więcej, niż one obie razem wzięte nenene )
Wciąż brzmi świeżo i odkrywczo.

Zwycięzca? Uuuulaaalaaa!!
Katharsis.... i tyle! Nic nie trzeba dopowiadać, wystarczy posłuchać :muzyka:
Don't Know Why I Love You "nie pasuje" do tej płyty tak samo, jak Who's Lovin' You "nie pasuje" do pierwszego albumu braci.
Musiało więc wygrać, lub niechybnie "zginąć" (innego wyjścia nie miało...) Okazało się, że MJówki jednak cenią sobie oryginalność.

I doskonale! :)

A jakie są Wasze odczucia i spostrzeżenia :-) ?
"Słodki ptaku, moja duszo, twoje milczenie jest tak cenne.
Ile czasu minie zanim świat usłyszy twą pieśń w mojej?
Oh, to jest dzień, na który czekam!"


- Michael Jackson
Awatar użytkownika
Annie Jackson
Posty: 178
Rejestracja: pt, 26 cze 2009, 23:55

Post autor: Annie Jackson »

Jestem zdziwiona, bo miałam wrażenie, że ograne piosenki wepchną się na pudło. A tylko jedna - The Love You Save, wpłynęła i otrzymała zasłużony brąz. Jednak największe zdziwienie, a zaraz gorycz to pozycja - La La (Means I Love You). Tak, wiem, że ględze o tym kawałku w kółku. Jednak jak on mógł wepchnąć się przed takie I'll Bet You?! To cios poniżej pasa. Ja uplasowałam ten utwór na miejscu 11! Jak widać, nie dostrzegam w nim tego "czegoś".

Lika - oprócz Don't Know Why I Love You, innym utworem jest także I'll Bet You, ale on też w miarę wytrzymał presję i wdrapał się na siódmą pozycję.

Co do "srebrnego" utworu - jest on czystą postacią tego, czego się szuka na "ABC". Tej dziecięcej radości i dziecięcej niewinności. Ten chłopaczek, choć jest małym facecikiem, ma serce jak Texas. I śpiewa to z takim przekonaniem!
A coś co uwielbiam w tym utworze to akcentowanie pewnych fragmentów, co urzekło mnie już za pierwszym razem, gdy usłyszałam 2-4-6-8
anja pisze:Ta piosenka to kwintesencja dziecięcego uroku. Michael przepięknie artykułuje niektóre słowa:
Get up early to see you in the morning
But you just past me
By havin' a quarter
Sitting in the corner ....uwielbiam to.


Don't Know Why I Love You - komentować nie trzeba :)

Dziękuję za zabawę (choć tym razem nie mogłam tak często głosować)!
Awatar użytkownika
anja
Posty: 459
Rejestracja: sob, 19 gru 2009, 20:41
Skąd: Kielce

Post autor: anja »

Lika pisze:Okazało się, że MJówki jednak cenią sobie oryginalność.
Pod warunkiem, że niezbyt dużą, bo I’ll Bet You zginęło niechybnie. Przy takiej dawce oryginalności nawet MJówki wymiękają jak widać ;-)

Dla mnie I’ll Bet You to numer 1 ex equo z Don't Know Why I Love You. Po wyrzuceniu I’ll Bet You obawiałam się o los tej drugiej piosenki. Cieszę się, że wygrał taki „odmieniec”. Jacksonowie byli odważni poszukując nowych oryginalnych brzmień i dobrze, że słuchacze to doceniają.
Nie znaczy to, że ja nie doceniam walorów różowych bubblegum. 2-4-6-8 to piękno samo w sobie. Po prostu świat dziecka. Cieszę się, że wiele osób myśli podobnie.
Przez NO polubiłam Never Had A Dream Come True i troszkę mi przykro, że tak poznęcałam się nad nią wcześniej. Ale w sumie to dostrzegam w tym całym systemie głosowań korzyści. Bo kiedy trzeba oddać głos, to przysłuchuję się utworom dość wnikliwie i dostrzegam często rzeczy, które umknęłyby mi przy „normalnym” słuchaniu, np. że niskie dźwięki wyśpiewywane przez tego małego szkraba są przepiękne.

Przy okazji tej płyty uzmysłowiłam sobie bardzo wyraźnie coś, co już wcześniej niejasno kołatało mi się po głowie. Wspominałam o tym wcześniej i Annie Jackson też zwróciła na to uwagę. Akcentowanie pewnych słów przez Michaela jest niczym… magnes. Bardzo lubię sposób w jaki wypowiada (a właściwie wyśpiewuje) niektóre słowa. Robi to w taki piękny dziecięcy sposób i ja słyszę całe jego przejęcie się sprawą. Fascynowało mnie to w dorosłym Michaelu, ale teraz dostrzegłam również w dziecku taki talent. Nawet nie umiem opowiedzieć słowami, jakie to robi wrażenie i jak bardzo podbija klasę piosenek.
People say I’m crazy
Doing what I’m doing
Watching the wheels
- John Lennon
Awatar użytkownika
kaem
Posty: 4415
Rejestracja: czw, 10 mar 2005, 20:29
Skąd: z miasta świętego Mikołaja

Post autor: kaem »

To była bardzo fajna rozgrywka. ABC nie jest moją ulubioną płytą Jackson 5, a nawet jedną z ulubionych. A jednak udało się ją zróżnicować, odłowić perełki, polubić utwory wcześniej ignorowane. Podobnie jak anja, bardziej polubiłem Never Had A Dream Come True. I piosenkę- lidera, która rzeczywiście jest najlepsza na płycie. Z grubsza ostateczne podsumowanie pokrywa się z moim, wyżej jedynie bym notował I Found That Girl, One More Chance i oczywiście I'll Bet You. The Young Folks jest zdecydowanie na mój gust najsłabsze. I zmieniłbym kolejnością ABC z The Love You Save, a nawet ten drugi utwór przesunąłbym jeszcze niżej, za La La (Means I Love You). No tak... Jednak się z grubsza nie pokrywa :-).
Bitter you'll be if you don't change your ways
When you hate you, you hate everyone that day
Unleash this scared child that you've grown into
You cannot run for you can't hide from you
Awatar użytkownika
songbird
Posty: 353
Rejestracja: ndz, 11 paź 2009, 21:43

Post autor: songbird »

Ominęła mnie rozgrywka finałowa, ale cieszę się, że wygrała moja faworytka:) Uwielbiam Don't Know Why I Love You i to właśnie w wykonaniu małego Michaela, to prawdziwa perełka całej płyty. Zasłużone srebro dla 2-4-6-8. Nieco inaczej wygląda u mnie trzecia pozycja. Widziałam na najniższym podium La La (Means I Love You), tuż za nią tytułową ABC, a brązowego medalistę tego NO, The Love You Save na miejscu piątym, ale i tak jestem usatysfakcjonowana końcowym wynikiem. Cała piątka to moje Top5, więc w ogólnym rozrachunku nie jest źle ;-)
Just this magic in your eyes and in my heart ...
The sun and moon rise in his eyes...
I'll hold him close to feel his heart beat...
Awatar użytkownika
marcinokor
Posty: 897
Rejestracja: śr, 31 mar 2010, 17:07
Skąd: Ustroń

Post autor: marcinokor »

Jak dla mnie to najlepsze są utwory 1-5. Oczywiście uwielbiam The Love You Save i ABC, ale lubie też (Come Round Here) I'm The One You Need.
Obrazek
Mikuśśś...
Posty: 40
Rejestracja: ndz, 06 cze 2010, 18:57
Skąd: Wielkopolska

Post autor: Mikuśśś... »

ABC jest moją zdecydowanie ulubioną płytą The Jackson 5 ;-)
Obrazek
Awatar użytkownika
Lika
Posty: 1434
Rejestracja: czw, 17 mar 2005, 9:28
Skąd: a któż to może wiedzieć... ;) ?

Post autor: Lika »

The Best Of NO


Tytułem wstępu:
Lika pisze: Potwierdzam, że już niebawem
trzy alfabetu literki rozłożymy
Szanowni Państwo - na numerki.
Warunek jest tylko jeden.
Niezmienny on i stały.
Musi w Was sentymentu
nić wzbudzać Michael mały.
Wówczas odważnie i dziarsko
z "królewiątkiem" u boku,
udamy się w podróż balonem
do 1970 roku :-)

a_gador pisze: A, że jak widzę, forumowicze mają poetyckie zacięcie
To i ja się ośmielę i wypowiem w tym względzie
Jako, że do małego Michaela ogromny sentyment czuję
I coraz bardziej jego dokonania z czasów odległych szanuję
Przeto mój akces do zabawy chcę tu zaraz zgłosić
I niech inni też nie dadzą się zbyt długo prosić.

songbird pisze:No to wracamy do szkoły....ABC easy as...1 2 3 or simple as...do re mi...

songbird pisze: Krążek ABC nie należy do mojej ścisłej czołówki płyt braci z tego pierwszego okresu. Według mnie jest nierówny, ale tez nie ma na nim zdecydowanego lidera. Są utwory, które bardzo lubię, mogę słuchać na okrągło i nigdy mi się nie znudzą, ale sa i takie, których słucham bo przyciąga mnie ten czysty, świeży, dźwięczny głosik małego Michaela, chociaż zaśpiewane przez innego wykonawcę, nie zwróciłyby pewnie mojej uwagi. Właściwie to nie byłam i nie jestem zwolenniczką śpiewających profesjonalnie dzieci, a tym bardziej dzieci wykonujących teksty przeznaczone dla dorosłego wykonawcy. Ich przekaz przecież nie może być wiarygodny, co najwyżej może śmieszyć tekst o zmysłowej miłości, fizycznych doznaniach czy zdradzie w ustach 10-14-latka albo budzić zażenowanie. Nie wiem więc i chyba nigdy nie zrozumiem co za moc miało w sobie to dziecko, ze tak mnie zauroczyło i wierzę mu, wierzę w te emocje, które przekazuje. Urzeka mnie po prostu mały Michael, ten naprawdę malutki wzrostem i młodziutki wiekiem, uroczy, wyjątkowy chłopczyk o wielkich, smutnych oczach i fenomenalnym głosie.



Forumowicze o I Found That Girl:

component pisze: Nie przepadam za głosem Jermaine'a. Sama kompozycja jest mdła i ciągnie się jak flaki z olejem. Traktuję ten utwór raczej jako bardzo miernej jakości zapychacz.
Susie. pisze:Nudnawa, ciągnąca się w nieskończoność, w kółko to samo "mamo, myślę że znalazłem tą dziewczynę" Jak dla mnie zdecydowanie najsłabszy utwór z Abc.
Annie Jackson pisze: Nigdy nie podobał mi się głos Jermaine’a, ani sposób w jaki śpiewa, niektóre momenty są wręcz irytujące. Mam wrażenie, że ‘podmiot liryczny’ (co by nie obrazić śpiewającego) jest zniewieściałym maminsynkiem, który obnaża swoją delikatną istotę i którym targają przesłodzone uczucia.
songbird pisze: Jermaine jako 15-latek, kiedy powstawały nagrania na album ABC nie miał niestety, w przeciwieństwie do nastoletniego Michaela, ładnej barwy głosu. Zmieniło się to, gdy ten głos "dojrzał", nabrał wtedy ciekawej, ciepłej, matowej, przyjemnej dla ucha barwy, co słychać już na albumach z drugiego okresu w Motown, ale w interesującym nas czasie, brzmiał, jak brzmiał. Przyduszony, chrapliwy, bezdźwięczny wokal odbiera tej piosence cały urok. Czasem mam wrażenie, ze Jermaine śpiewając ma buzię pełną klusek albo cierpi na zapalenie gardła. Interpretacja też taka nijaka, płaska, nie czuję, że rozpiera go radość z odnalezienia tej jedynej, jakaś anemiczna ta ekscytacja. Nie ma tu feelingu, nie ma pasji, zaśpiewane jak na szkolnej akademii. Niestety, charyzmy to Jermaine nie miał, a sztuki uzewnętrzniania emocji i budowania nastroju w piosence to mógł się uczyć od młodszego brata. Nie przekonuje mnie, nie kupuję tego, trzeszczy mi toto w uszach, drażni, często przełączam w połowie lub opuszczam.
anja pisze: Uwielbiam I Found That Girl . Widzę nastolatka z wypiekami na policzkach biegnącego do mamy , by się pochwalić, że w końcu ma tę wymarzoną dziewczynę. Jackson 5 to nie tylko Michael, choć on ukradł braciom ten zespół. W wykonaniu Jermaine’a a jest taka młodzieńcza nutka. Pierwsza dziewczyna, tyle radości, powód do dumy.
Lika pisze: Ja tą piosenkę lubię. Odpowiada mi ciepły soulowy ( nic nie szkodzi, że jeszcze nie opierzony ;)) wokal Jermaine'a - w kontrastowym zestawieniu z wysokimi, mocno uwydatnionymi chórkami. Przecież tam fantastycznie słychać Michaela! To nic, że na drugim planie. Bywa, że głos prowadzący nie brzmi tak klarownie i wyraziście, jak tutaj te background wokale. Całość daje naprawdę świetny klimat!
Pank pisze: A dajcie Wy spokój Jermaine'owi. Zawsze odnosiłem wrażenie, że odpada on z rozgrywek na samym początku tylko dlatego, że nie jest Michaelem. No nie jest, ale... jaki to ma związek z poziomem piosenki? I Found That Girl najwyższych lotów nie jest, ale ma wszystko, co każda tego typu beczułka miodu mieć powinna. I to na swoim miejscu. Kubuś Puchatek byłby rad!
component pisze: Dokładnie - miód się lepi, ciągnie i jest niesmaczny - charakterystyczne cechy tej piosenki
kaem pisze:
To co Pank napisał, ma się też do poprzednich głosowań, jak wybieraliśmy choćby duety i przegrywały piosenki, w których było "mało Michaela". To był zarzut min. pod adresem Gangsta. Teraz znowu wraca. Bez sensu. Co do I found that girl zarzut o tyle bardziej nietrafiony, bo to nie jest solowy popis brata Michaela. Zespół słychać wyraźnie, o czym już wspominano.
Ola2003 pisze: Odbieram ją jako nudnawą i pozbawioną siły oddziaływania na jakiekolwiek emocje.
Pank pisze:Mnie nawet buja. W ogóle, to taka fajna beczułka miodu jest, uporządkowana, z dobrze prowadzanymi chórkami, równa całkiem. Zakończenie takie sobie, jak każde zakończenie w którym nie robi się więcej, poza ściszeniem.
cicha pisze: Tak - soul...prawie klimatyczny deep soul...uspakaja i nastraja rozedrgane nerwy. Tekst mi nie przeszkadza. Wyobrażam sobie, że może to być duchowa, intymna, wewnętrzna rozmowa dojrzewającego nastolatka ze zmarłą tragicznie matką, którą tak bardzo kochał. A teraz znalazł swoją drugą połówkę i ze szczęścia chciałby podzielić się tym uczuciem ze swoją rodzicielką. Duchową opiekunką....



Forumowicze o One More Chance:

Lika pisze: Ot zwykłość. Kawałek, który po prostu jest. Jest, ale nic mi nie robi. Gdyby chociaż irytował, już byłoby lepiej.
Odnoszę wrażenie, że spełnia jedynie rolę "przerywnika" pomiędzy 1, a 3 utworem na płycie. Takiej dłuższej - wyrafinowanej pauzy.
Z powodzeniem można by było zastąpić go... ciszą. Z trzech podjętych prób tylko raz Michaelowi wyszło. Kiepsko. Nie miał nasz Michael polotu do piosenek o tym tytule.
anja pisze:Bracia mieli piosenkę o tym samym tytule na płycie Victory i tamta to małe cudeńko, a na płycie ABC jakieś nijakie to wołanie. Po usłyszeniu piosenki z Victory dałabym jeszcze jedną szansę, ale tutaj, wahałabym się. Zapełniacz, w dodatku mdły. Co prawda muzyka braci ma być landrynkowa, ale landrynki też muszą mieć jakiś wyraz, a raczej smak. Nie dam żadnej szansy temu mdłemu różowiastemu utworkowi-potworkowi. Takim odśpiewanym jak w przedszkolu na akademii dziełom, mówimy zdecydowane NIE.
component pisze: W ogóle, to te wszystkie szansy są jakieś pechowe i bezpłciowe - zarówno ta, druga, znajdująca się na albumie Victory oraz singiel Michaela.
GosiOla pisze: Spać mi się chce przy tym utworze i tyle. Słucham sobie właśnie, jest prawie południe a ja :ziew: . Do tego nieco irytujące chórki. Flaki z olejem nie pasują do słodkości.
Agnieszkaaaaa pisze: Bardzo ciekawy utwór. Jeden z tych utworów które potrafią utkwić w pamięci na dłużej. Lubię tak samo jak utwór The Jacksons i Michaela o tym samym tytule
songbird pisze:No cóż... jednostajny, usypiający rytm, dobra na bezsenność muzyka tła. Nie budzi żadnych emocji, jak już kilka osób wcześniej stwierdziło, ani pozytywnych ani negatywnych. Śpiew chłopców też taki od niechcenia, na zasadzie, no dobra, każą, to odpękamy ten numerek. Ta guma to nie słynny Donald, który dłuuugo zachowywał smak i z którego robiło się fantastyczne balony, tylko jakaś podróbka o smaku...Hmmm...Bezsmakowym?
Anet18 pisze: Bez życia to, bez życia...



Forumowicze o The Young Folks:

kaem pisze:Coś niby zadrgało w bridge'u, no ale.. Ta guma nie ma smaku - ani w wersji J5 ani w wersji The Supremes. No i jest na końcu płyty, a my wiadomo, końców płyt z Motown nie lubimy.
songbird pisze: Co my lubimy, to lubimy, każdy coś innego i niekoniecznie to, co jest na początku płyt z Motown.. Jak to w życiu bywa, częściej środek jest miałki, a końcówka mile zaskakuje. Jak dla mnie nieszczęsne usytuowanie na końcu albumu wcale nie oznacza, że jest to najsłabszy kawałek. Należy do tych, które słucham chętnie. Ta guma ma orzeźwiający smak kwaśnej cytryny
anja pisze: Chciałam zauważyć, że na tej płycie wg mnie, najsłabsze piosenki są nie na końcu, lecz w środku płyty. Takie jakieś podobne do siebie, że niektóre zaraz po przesłuchaniu zapominam i zlewają mi się ze sobą.
Pank pisze: Nijakie na tle ABC... The Love You Save... 2-4-6-8... Oj, prawie wszystkiego. Refren - zakładając, że można tak nazwać każdy wers z folks - taki nijaki, i w przejściu niewiele się dzieje, nawet bas mi nic nie robi.
Ola2003 pisze: Zacznę od piosenki, którą mogę śmiało określić mianem przysłowiowych flaków z olejem. Jeszcze na dobre się nie zaczęła, a ja już myślę: "jeju, kiedy to się wreszcie skończy?" Wolę kompozycje, które wywołują u mnie jakiekolwiek emocje, chociażby irytację od takich, które nie wywołują żadnych.
anja pisze:Jacksonowe The Young Folks dużo lepsze od Supremowego, więc nawet trochę wpadło mi w ucho, szczególnie początek.
Annie Jackson pisze:O ile początek zapowiada się dobrze, to od wejścia wokalu mi się nie podoba. Mimo, że nie słucham Diany to jednak jej wersja moim zdaniem jest lepsza. Oryginał jest stonowany i posiada to coś, co przykuwa uwagę. Cover Jackson 5 jest dla mnie jakiś taki rozszarpany, mam wrażenie, że Michael raz się oddala, raz się przybliża. Nie wiem gdzie jest i nie zamierzam się wysilać, żeby go znaleźć.
Susie. pisze:Zawiewa tu trochę nudą, mam wrażenie, że Michael popada ze skrajności w skrajność. Jest trochę ciekawego wokalu małego MJa, ale potem jest już gorzej.
anja pisze:Czy nie rusza Was perkusja, gitary i cokolwiek tam jeszcze słychać (nie wiem co, bo się nie znam)? A potem wejście Michaela z taką fajną barwą głosu i cudny chórek. A jeszcze bardziej potem yeah, yeah.
MJ_Aniuta pisze:Nie porusza, nie zachwyca, nie porywa, a po odsłuchaniu zapominam o jej istnieniu, pomimo tego, że kończy album. Nawet wersja Diany do mnie nie przemawia. Czy może być coś gorszego dla utworu niż nijakość?
Lika pisze:W tym sęk, że Supremesowe wykonanie The Young Folks nie specjalnie przypadło mi do gustu, mimo że powinno, no bo taki zespół i mocno moje klasycznie soulowe klimaty. Jednak wyszło to jakoś... beznamiętnie, sennie. Strasznie płaska i rozciągnięta wersja. Jacksonowie wlali w ten cover trochę życia i energii, podążając w stronę lekko bluesowych brzmień. Uratowali numer, doprawiając mu pazurek. Nie wiem czego Wam tam brakuje, naprawdę. Jest rytm. Całość się klei, fajnie buja, pulsuje. Michael świetnie operuje głosem. Nigdzie nie znika i nie trzeba go szukać... :wariat: , ale zmienia intonację, co jest SZTUKĄ.
cicha pisze: Ma w sobie pewien niepokój i mroczność w warstwie muzyczno-wokalno-tekstowej. Przy pierwszych odsłuchach, był przeze mnie klasyfikowany jako kandydat do natychmiastowego wylotu. Jednak po bliższym zapoznaniu się z tym utworkiem, coś mnie skosiło. Może to bridge w okolicach 1 min 23 sekundy? A może coś więcej? Uwiodła mnie i uznałam zdecydowanie, że są gorsze od niej piosenki na tym albumie.
Madzia pisze:Niczym szczególnym nie wyróżniająca się kompozycja




Forumowicze o True Love Can Be Beautiful:

magnolia pisze: Utwór nawet fajny. Lubię go, ale... No właśnie jest jedno "ale". Nie przepadam za chórkiem, który kilkakrotnie śpiewa true love can be beautiful but it takes time. Piosenka bez tych chórków byłaby u mnie wyżej.
Lika pisze: Ciężka, siermiężna piosenka. Niczym nie zaskakuje. Do końca nie wiem czemu, ale kojarzy mi się z pre-HIStorycznymi "garażowymi" nagraniami ze Steeltown Records. Taka miłość zdecydowanie nie jest true. Nie jest też beautiful. Utwór o konstrukcji klocka. Subtelności i wrażliwości drewna. Nie umiem zakochać się w drewnianym klocku.
component pisze: To żaden drewniany klocek, a piękna, wzruszająca kompozycja. Utwór ten posiada nie tylko ciekawą linię melodyczną, lecz również tak bardzo uwielbiane przeze mnie, tworzone przez braci chórki (które ktoś z was uznał za monotonne i mające raczej wpływ niekorzystny).
anja pisze:(…)piękne harmonie i takie fajne plum, plum pod koniec piosenki.
songbird pisze: To przecież kwintesencja stylu Motown. Ma feeling, ma słodycz, ma lekkość. Skoro płyta ABC to róż i landrynka, TLCBB doskonale wpisuje się w ten kanon.
a_gador pisze:Ta piosenka przypomina mi ten oto polski hicior , przynajmniej w rozmemłanym refrenie. To nie garażowe brzdąkanie ale raczej biesiadne zawodzenie, kiedy impreza się nieco przeciągnęła i już się nie klei, tzn jeden gość (Michałek) daje radę, ale pozostali są zmęczeni.
kaem pisze:Zaczyna się beznamiętnie, ale rozkręca się w połowie zwrotki. I'm The One You Need ma ładne chórki. Ten przytup jakoś się broni.
Man in the mirror pisze: Takie nijakie jak dla mnie - ni źle ni dobrze, przeleci bez echa...
kaem pisze:Są słabsze i lepsze piosenki na płycie, ta należy do tych słabszych. Cierpi na brak porywającej melodii.
Pank pisze: Minus za ciągnące się chórki, za bylejactwo w melodii, za przewidywalność.
MJ_Aniuta pisze: nie bardzo podoba mi się wokal Michaela, chociaż momentami się rozkręca, ale i chórki są drażniące.



Forumowicze o Never Had A Dream Come True:

cicha pisze: Ten mały piskliwy szkrab Michael i te u-uu-uuu-uuuu...wtórnego chóru psuje mi całą przyjemność słuchania
ula pisze:ło matko to jakby przepis jak napisać piosenkę, żeby mieć zapchaj dziurę na płycie. W recepturze tej poklaskajmy trochę, po trututajmy i mamy song, a i dajmy dziecku trochę pokrzyczeć do mikrofonu. Dołóżmy jeszcze ten specyficzny rytm wczesnych lat 70-ych, z którym kojarzy mi się taki beznadziejny krok, który wykonywali tańczący wówczas na dyskotekach, trochę przypominało to porażenie prądem. Ale cóż, elektrowstrząsy to też metoda...leczenia
component pisze: Ale czy to nie jest czasem ścisła czołówka tego albumu? Naprawdę nie rusza was ten rytm? Nie podoba wam się tworzony przez braci chórek? A melodia sama w sobie, instrumenty? A te wariacje i zabawa głosem? Czy chociaż raz zdarzyło się wam przeczytać tekst? Z całym szacunkiem dla pana Steviego, ale prawdziwego smaczku temu utworowi nadali dopiero bracia. Tam jest, olaboga, wszystko - są fajerwerki, jest feeling, porywający beat i te niesamowite chórki - coś wspaniałego, istny majstersztyk, a zarazem mój numer 1 na tym albumie.
Agnieszkaaaaa pisze: To czołówka tej płyty. Chórki, melodia, wokal Michaela i Jermaine'a. Po prostu coś pięknego.
cicha pisze: Zdecydowanie to nie jest czołówka tej płyty. Owszem. Melodia, instrumenty i tekst - ale tylko w wykonaniu Stevie Wonder'a - kupuję w całości. Wyciąć Michaela i pozostawić samego Jermaine'a - wtedy byłoby piękniej. Nie mogę tu przetrawić tych wokalnych rejestrów MJa. Z tego właśnie powodu przegrywa dla mnie z kretesem nawet z taką mdłą kompozycją, jak True Love Can Be Beautiful.
anja pisze:U Steviego jest ciekawiej. Michael ma taką świetną barwę w niższych partiach, ale te wysokie, ojej, niedobrze. Może to po prostu głos Steviego tak buja, że trudno się przestawić. Wszystkiemu winien więc Pan Stevie.
songbird pisze: Niestety, ten cover braciom nie wyszedł. Tak, jak w wielu innych bili na głowę pierwotne wykonania, tak tutaj ta sztuka Im się nie udała.
Poprawnie, ale bez polotu, nie ujmuje, nie przykuwa uwagi, nie wywołuje dreszczy, nie wyzwala żadnych emocji. W wykonaniu Steviego porusza we mnie każdy nerw, w wykonaniu Jackson 5 co najwyżej nerwy, że tak można położyć piękny utwór. Głos Michaela w wysokich rejestrach irytuje, a nie zachwyca, nie udźwignął tego.
Mandey pisze: Aranż słabiutki i w ogóle wszystko nie tak. Brzmią jak tanie grajki na wiejskim weselu. Irytuje mnie mały Michael w tym utworze
GosiOla pisze:Aranżacja tego utworu, jak dla mnie, męcząca. Nie mogę wysłuchać tego do końca, niestety. Do tego przesłuchałam wersję oryginalną i rzeczywiście jest o niebo a nawet dwa ciekawsza, głos Steviego działa kojąco, w przeciwieństwie do wysokich tonów Michaela.
Lika pisze: To dla mnie "bajka o tym jak zabić piosenkę"? Stevie Wonder okazał się bezkonkurencyjny. Tak uwodzi feelingiem i naturalną, niewymuszoną radością muzykowania, że słuchacza aż unosi ;) Lekka aranżacja i głos są niemal stopione ze sobą. Jacksonowie próbowali się z tym mierzyć, ale chyba zabrakło im koncepcji. Wyszło nieporadnie i pretensjonalnie. Całości dopełnia efekt straszliwego pisko-krzyku. Stevie Wonder tego kozła przeskoczył, a Michael na niego nawet nie wskoczył… Szkoda, bo przecież z braci prawdziwe zdolniachy! Nie jeden cover wystrzelili w kosmos tak, że już nie wrócił z orbity! Jednak nie ten. Tym razem polegli. Mimo starań nie udało im się dogonić Mistrza. Dostali zadyszki
Moscan pisze: Przypomniałem sobie, jak zaśpiewał tą piosenkę Stevie Wonder, wówczas zrozumiałem czego tej piosence brakuje... Cover zupełnie nieudany moim zdaniem. Mogli chociaż zostawić podkład z wersji Steviego Wondera, zmieniając go zabili cały utwór. Podkład z wersji braci już tak nie chwyta.
Dodam jeszcze, że wokal Michaela nie bardzo mi się tutaj podoba.
MJ_Aniuta pisze:Stevie Wonder po prostu miażdży braci swoim wykonaniem, ale mimo wszystko nawet wersję J5 lubię
Pank pisze: I ten straszny Jermaine! I ta straszna przewidywalność, bez efektu zaskoczenia!
kaem pisze: Jermaineniezawszealetymrazemspoko. Ten utwór, w przeciwieństwie do poprzedniego, wyrzucam z peletonu płyty z przykrością. On zyskuje z osłuchaniem.
a_gador pisze:Wonderowy oryginał zagrany i zaśpiewany jest w nieśpiesznym rytmie z nogi na nogę, bez ozdobników. Czaruje, to fakt. U braciszków zaś mamy szybsze tempo, co by i jakiś wykop zrobić, piruet, lub inną ewolucję taneczną, a nie tylko delikatny przytup. Postawili bardziej na sztuczki, niż na sam feeling, ale się, uważam, bronią. Wokalnie też. Nic to jednak, bowiem pozostałe w zestawieniu są lepsze w obronie.
Pank pisze:
Myślę, że głównym problemem Never Had A Dream Come True, jest właśnie nie do końca udana aranżacja, za bardzo pokręcona. O ile Jermaine śpiewa łagodnie, melodyjnie, tak Michael - stawiam na zamierzony kontrast, tylko do końca nie wiem czy słuszny - ładuje w śpiew jakoś o kilkanaście procent energii za dużo.



Forumowicze o I’ll Bet You:

a_gador pisze: Choć jest to piosenka, za której wykonanie i opalona zielem publiczność Woodstock nie oplułaby, ani też nie obrzuciła wyzwiskami wykonawców, gdyby festiwal nie odbywał się rok wcześniej niż wydano ABC no i oczywiście gdyby naszego słodkiego Michałka wpuszczono w ogóle na teren imprezy. No bo znowu tu mamy, jak w przypadku I am love z albumu Dancing machine, powiew psychodelii. I nie ma to jak w lukrowanym cieście umieścić takie ziarenko, niewielkie, w ostatnim nieomal kęsie (#10 na płycie) ukryte, a jednak potrafiące poczynić szkody w uzębieniu. Jak mawia moja koleżanka, a ja pozwolę za nią zacytować Ja tego nie zniesę!. Żeby tak słuchaczy, za przeproszeniem i nomen omen w balona robić, i w bubblegum takiego uroczego kanolda umieścić! Skoro ABC, to ma być prosto jak w budowie cepa i takich perełek je n'y tolère pas. Za to, że całego takiego albumu nie nagrali, I'll bet you mówię Bouge de là! - w wolnym tłumaczeniu Wypad mi stąd!Jak można takiego smaka narobić, a potem dalej niewiniątka udawać i się wdzięczyć!? Doceniam tę pieśń, ale braciszkowie są tak pewni swego ją śpiewając, że przekornie mam ochotę utrzeć im nosa i wyautować.
kaem pisze:Wykopać coś, bo się wyróżnia? Wypluć gorzki posmak łamiący w fantastyczny sposób słodki nadmiar? I'll Bet You to funk, trzeba wszem i wobec domagać się więcej, nie kastrować i wygładzać, równając do szeregu. Dla mnie ten cover Funkadelic to jeden z najjaśniejszych momentów płyty!
anja pisze: Dla mnie to chyba najmroczniejszy moment płyty, przez to najcudowniejszy. Czemu nie dano Jacksonom więcej takich kawałków, a nie jakieś blebleble.? To najfantastyczniejszy utwór na płycie. Dzieło, które pozwala złapać oddech i powoduje, że w tym zalewie różowego nie mdli. Ja nawet wolę wersję dżeksonów od psychodelii Funkadelic. W tej piosence tyle się dzieje. Ma taki cudny, niespieszny rytm, kojarzy mi się z ruchami skradającej się pantery, gitary perkusja, różne przeszkadzajki, te wszystkie dźwięki na wstępie, wejście chórku i wokal Michaela to poezja, a potem falset, fajny głos Jermaine’a i aaaaaaaa ….krzyk Michaela. Odjazd. Ta piosenka jest niepowtarzalna, tak inna, że aż zatrzymuje uwagę na dłużej, zostaje w pamięci. To progres w twórczości Jackson 5.
Michael Jackson robił rewolucję w muzyce i może jeszcze wieku 12 lat, gdy nagrywał ABC, taki landrynkowy róż odpowiadał mu, ale szybko zaczął się buntować i domagać czegoś więcej. Aż uciekł z Motown. Cieszę się, że bracia nagrali I’ll Bet You na tę właśnie płytę. Świadczy to, o ich ogromnym talencie, mimo młodego wieku i potrzebie odkrywania nowych rejonów w muzyce. Moim zdaniem, dzięki takim odważnym decyzjom, świat muzyki toczy się do przodu.
Margareta pisze: Funkadelic - jeden z moich ulubionych zepołów. Bardzo im się udał ten cover.
Lika pisze:Dla mnie kawałek jest genialny i trzymam kciuki, by ugrał jak najwięcej w tej stawce!
a_gador pisze: I pewnie tak będzie, bo wart jest tego, nie zaprzeczam. Tylko cóż za paradoks nam się szykuje. Ziarenko pieprzu triumfujące na płycie tonącej w majtkowym różu.
Ola2003 pisze:To jedyna kompozycja na płycie, w której do szału doprowadza mnie połączenie następujących po sobie wokali. Nawet działający zwykle jak balsam na duszę rewelacyjny głos Michaela w tym przypadku nie ratuje sytuacji. Ziarenko pieprzu w słodkiej balonówce? Może ktoś doceni ten "wyrafinowany smaczek", lecz z pewnością nie będę to ja.
Pank pisze:Może i funk, może i inne, może i wyczuwa się cytrusa. Ale jeżeli mam już piosenki porównywać do żucia - I'll Bet You jest dla mnie jak monotonne żucie gumy, która już jakiś czas temu straciła swój smak, ale jeszcze jej nie wyrzucisz. Bo tak. Ciężko mi się chwycić tej piosenki.
Moscan pisze: Utwór sam w sobie nie jest zły. Wersja instrumentalna tego utworu bardzo mi się podoba. Ale co z tego? Skoro tekst jest nudny, to ustawiczne powtarzanie zwrotu I'll Bet You to jak żucie gumy, która z różowej stała się biała zupełnie tracąc swój smak.
Agnieszkaaaaa pisze: O ile w innych utworach lubię głos Jermaine'a to w tym nie
( chociaż za dużo go tam nie ma ).
Po przesłuchaniu tego utworu tracę całą energię,
męczę się słuchając tego i nawet Michael tu nie pomoże.
songbird pisze: I'll Bet You pasuje do tej płyty jak przysłowiowy kwiatek do kożucha. Kompletnie nie podoba mi się ten utwór w wykonaniu braci, a zwłaszcza początek. Duszący się Jermaine, bas Tito, falset Jackie'go a wszystko to doprawione krzykiem Michaela - istna kakofonia dźwięków, po prostu ból uszu, głowy i czkawka. O ile dalej jest już lepiej, nie rekompensuje mi to tego koszmarnego początku.
kaem pisze:
I'll Bet You ma wszystkie cechy szlachetnego nagrania młodych Jacksonów- soulową nutę, funkową konstrukcję ze szczyptą psychodelii. Cokolwiek się stanie z tą piosenką, dla mnie to jedna z najjaśniejszych gwiazd tego albumu.
majkelzawszespoko pisze: W obronie bardzo tarantinowskiego I'll Bet You. Wcale bym się nie zdziwił, gdyby ten utwór Quentin wykorzystał w którymś z filmów. Bo to przecież znany złodziej.
magnolia pisze: I'll Bet You jest niespodzianką na tej płycie, wyróżnia się spośród innych piosenek. Już sam początek zachęca do słuchania. Powtarzalność słów I'll bet you nie przeszkadza mi. Nawet zachęca by dołączyć się do braci i z nimi zaśpiewać.
Tajemniczy krzyk z 2:18 mógłby znaleźć się w jakimś starym horrorze np. Hitchcocka :P.
Madzia pisze:Najbardziej irytujący kawałek na płycie.
domcia_MJ pisze:Piosenka w ogóle nie pasuje do płyty i wg mnie nie jest zbyt interesującą piosenką.



Forumowicze o Come Round Here (I'm The One You Need):

Lika pisze: Specyficzne nagranie, naprawdę je lubię! Wyrecytowane bardziej krzykiem, aniżeli śpiewem. I te wszystkie ozdobniki, przydźwięki. Pięknie! "Karzełek Michael", dziecię wydzierające się z manierą właściwą starcowi o "przegryzionym" głosie. Rytm utworu jest jednostajny, dość monotonny i przez to męczący – trzeba przyznać. Mimo wszystko, wolę aranż Jacksonów – tamburyn, czy inne "przeszkadzajki" i pewnie osadzoną perkusję, od tego piskliwego "fleciku" w oryginalnej wersji. Zdecydowanie. Chciałam zauważyć, że Michael śpiewa to dużo mocniej i bardziej "po męsku", niż Smokey Robinson, co mnie się akurat podobać ( z całym szacunkiem dla Pana SR ), aż nie pasuje do lukrowanej konwencji
kaem pisze: Zabrakło finezji. Ktoś pisał o ociosanym grubo kawałku, ten opis bardzo pasuje do tego nagrania. Toporny rytm na jeden rodem z podrzędnej tańcbudy. Fajne chórki to za mało.
GosiOla pisze: Nie przepadam za monorecytacją małego Michaela, w tym utworze jakoś szczególnie mi nie podchodzi. Ten rytm umca umca umca mnie męczy. Do tego dużo hałasu w tle zakłócającego odbiór, tak jakbym oglądała tv w "śnieżącym" monitorze. Albo jakbym żuła Hubbę Bubbę, która po szybkim wyżuciu niewielkiej ilości słodyczy robi się twarda i "mączasta" aż szczęki bolą.
a_gador pisze:Może i toporna, może i jednowymiarowa, może i rodem z podrzędnej tańcbudy, ale jednak nie mordowni, gdzie jakiś wykidajło rozstawia towarzystwo po kątach, bo landrynkowe damy i dżentelmeni stawiają na lans, a nie na obijanie sobie facjat. To raczej potańcówka do gaciowego różu pasująca jak ulał i w konwencji się, moim zdaniem, jak najbardziej mieszcząca.
Pank pisze: Jest coś irytującego w instrumentach klawiszowych, jest coś denerwującego w monotonnym dość rytmie, jest po prostu cienko. Na dobrą sprawę, niewiele się tu dzieje.
component pisze:Prawdą jest, że cechuje go nieprzeciętność i stanowi fantastyczną dawkę energii
songbird pisze: Naprawdę lubię tę piosenkę. Podoba mi się tutaj ten bardzo "męski", ochrypły głos małego Michaela i taka stanowczość z jaką śpiewa, melorecytuje, itd.
a_gador pisze: Słabe, nie wzbudzające zainteresowania i apetytu na więcej intro, choć w ostatecznym rozrachunku piosenka okazuje się mieć fajny klimat i świetny wokal, to w pozostałych początek coś obiecuje, kryje jakąś tajemnicę, pomysł rozwinięty dalej, a tu irytujący bębenek jakiś, przewrotnie mylący słuchacza
cicha pisze: Ten song jest nijaki.
Anet18 pisze: Nie ma w niej nic szczególnego, na tle pozostałych jest bez wyrazu.
Susie. pisze: Zdecydowanie utwór, nudnawy. Po przesłuchaniu innych piosenek mam ochotę do nich wrócić, a Come Round Here (I'm The One You Need) nie robi na mnie większego wrażenia.



Forumowicze o La La (Means I Love You):

Agnieszkaaaaa pisze: O ile od pierwszego refrenu utwór naprawdę ciekawy to wstęp mi się bardzo nie podoba. Ten sposób w jaki Michael śpiewa początkowe wersy utworu, to jak akcentuje słowa drażni mnie niemiłosiernie ( później już lepiej ) i ten chórek śpiewający la la... stanowczo mówię nie, chociaż w dalszej części utworu jest już lepiej. Szczerze mówiąc podczas słuchania tej piosenki parę razy zmieniam zdanie na jej temat, jednak wstęp najbardziej rzutuje na ocenę.
songbird pisze:La La (Means I Love You) jest wyjątkowa właśnie ze względu na ten początek. Wysoki, srebrny dzwoneczek i nagle wejście niskim głosem. Michael rzadko śpiewał w tak niskich rejestrach jako mały dzieciak. Podoba mi się bardzo i głos, jego modulacja w refrenie i sama piosenka. Chórki dyskretne, podkreślające wokal MJ.
Annie Jackson pisze: Początek tej piosenki spowodował, że dosłowanie po 5 sekundach wyłączyłam ją z krzykiem przerażenia. Za każdym razem, gdy próbowałam się przełamać i jej przesłuchać, nie mogłam znieść tego sapania i na myśl mi przychodziło czy oni czasem nie nagrywali tej piosenki w saunie. Głos Michaela na początku brzmi jak głos przyduszonej żaby. Jedyne do czego przekonałam się po wielu, wielu próbach polubienia jej jest owa "modulacja w refrenie", choć sam refren i tak jest dla mnie zbyt przesłodzony. To tyle.
Lika pisze: To jest urocze! Chyba jedyna piosenka, którą MJ wyśpiewuje w taki... powiedziałabym, "niemowlęcy sposób" - jakby gaworzył ;)
GosiOla pisze:Ten utwór na początku nie przypadł mi do gustu. Może nie tyle sam utwór, ile właśnie sposób śpiewania Michaela, z jakąś dziwną manierą jakby tym razem to on miał kluski w gardle. Ale ... z każdym kolejnym przesłuchaniem podoba mi się coraz bardziej. Przyjemna bujająca melodia, słodkie dzwoneczki, refren wpadający w ucho i łatwy do zanucenia. I właściwie to bawi mnie ten dziwny akcent Michaela.
kaem pisze:Jeden z artystów znany kiedyś jako artysta znany kiedyś jako Prince powiedział o La La La Means I Love You, po nagraniu swojej wersji, że jest to być może najładniejsza melodia kiedykolwiek napisana.
Lika pisze: Skoro Prince docenił znaczy, że coś w tym być musi. To faktycznie lekka nutka. W taki sposób powinno się śpiewać o miłości. Bez rozdzierania szat i bicia się w piersi... Żeby te "motyle w brzuchu" chciały poderwać się do lotu i... tańczyć :) Podobnie skonstruowanych piosenek jest naprawdę bardzo mało. Tym bardziej TRZEBA je doceniać.
component pisze: Jestem poszukiwaczem finezji i wybornego smaku, a niebiańskich rozkoszy dostarcza mi nic innego, jak zjawiskowe "La la..."
Madzia pisze:Jedyne emocje, które wywołuje u mnie te ciągłe Lalowanie to irytacja i chęć zrobienia komixxowego "FFFFUUUUUUU"
Moscan pisze:Fakt piękna melodia, jednak ja jestem zwolennikiem szybszego tempa.



Forumowicze o ABC:

anja pisze: Nie lubię tej piosenki. Drażni mnie głos Michaela. Lubię niesforne dzieci, ale nie hałaśliwe. On tutaj się wydziera. Wydziera się też winnych piosenkach, ale tam mnie ten głos tak nie irytuje, a nawet bywa uroczo. W ABC fajny początek, a potem rozdrażnienie rośnie. I jest jakaś monotonia w tej piosence. Tylko :Shake it, shake it, baby, come on now! Shake it, shake it, baby, ooo oooh! Shake it shake it, baby, huh! uwodzi mnie niezmiennie, ale to za mało, aby ulec.
Lika pisze: Jest ikoną płyty. Jednym z jej symboli. To produkcja typu HIT! Nie powinno się jednak przebojowości mylić z oryginalnością. ABC jest przewidywalne. Można je rozrysować jak wykres matematyczny. Rozpisać niczym wzór fizyczny. Zaśpiewane i zagrane zostało tak, żeby wyprodukowano przebój, z założenia przede wszystkim temu miało służyć. Michael utwory z okresu dzieciństwa darzył ogromnym sentymentem – co nie jest tajemnicą, objawiało się to wiązanką hitów J5 na każdej kolejnej trasie, aż po TII. Jednak wraz z upływem lat zabieg ten tracił na wiarygodności… ABC musiało mieć szczególne miejsce w jego sercu, skoro pracując nad albumem Dangerous – ponownie nagrał i wykorzystał charakterystyczny dla tej piosenki wers, jako część innego utworu pod tytułem: Work That Body. Moim zdaniem ABC niestety posunęło się w latach... Dziś brzmi nieco śmiesznie i groteskowo. Możliwe, że tym - co mierzi mnie najmocniej w „trzyliterowym tytule” jest brak swobodnego przepływu czystej niepohamowanej energii, brak odrobiny takiej kokieteryjnej finezji, jaką słyszę chociażby w The Love You Save. Na pierwszy rzut ucha ;) - nieco przekornie wydaje się, że ABC wszystkie te walory posiada i nie można mu nic zarzucić, ale... ale... takie to mocno wykalkulowane, wyuczone „na blachę” - jak klasówka.
kaem pisze: ABC Michael wymieniał jako swój ulubiony utwór tego okresu i pewnie gdyby nie dziecięcy tekst, to tę piosenkę właśnie by śpiewał bez końca na kolejnych trasach. Pewnie się Michał wstydził, że stary chłop śpiewa wyliczankę. Oj Michael, Michael. Stary koń i przejmuje się takimi pierołkami. Dojrzalec śpiewający ABC- to byłoby zjawisko. Czekam na wersje alternatywną, np. zespołu Mogwai. Byłby czad. M. Manson też dałby radę. Albo choć jakąś hipisowską.
ABC to takie Little Richardowskie A-Wop-bop-a-loo-lop a-lop-bam-boo czy Police'wate De Do Do Do De Da Da Da. Świadomy banał. Szczery- dużo szczerszy niż 11- letni maluch śpiewający Who's Lovin' You. Mam nadzieję że ABC, oraz 2-4-6-8 dotrze do pierwszej trójki. Z Don't Know Why I Love You i I'll Bet You to esencja tej płyty.
component pisze: Nie zwykłem darzyć sympatią popularnych utworów (typu Thriller-sriller, ale nie o nim teraz mowa), ten nie jest wyjątkiem od reguły. Owszem - posiada cechy typowego hiciora, czyli prostą, szybko wpadającą w ucho melodię, porywający do tańca rytm oraz infantylny tekst, jednakże dla mnie to zdecydowanie za mało.
Pank pisze: Trzy minuty scenicznej charyzmy Michaela Jacksona w pigułce. Utwór, w którym dzieje się sporo i jeszcze więcej. Rzecz, myślę, najbardziej na albumie chwytliwa. Podobnie jak The Love You Save zresztą.
a_gador pisze:Że ikona, że z charyzmą, że porywający. To wszystko prawda, i jeszcze wzbudza sympatię i nostalgię u fanów a powodował je również u artysty, że przyjemny i radosny, ale jednak na zimno wykalkulowany przebój. Z tym ostatnim też mi trudno polemizować, ale przebaczamy, bo wzrusza i zachwyca. No mnie również, nie przeczę. Tylko jednak pochyliłabym się nad intencjami autorów, i znaczeniem słów. A tu ewidentnie chodzi o deprawowanie nieletnich, a co perfidię potęguje, to jeszcze do tych czynów lubieżnych sam nieletni zachęca, jak nie przymierzając jakiś lolitek swym słowiczym głosem, a potem się dziwić, że jakieś pervkluby tu powstają, a to w takiej niewinnej ABC czai się zło.
Sybirra pisze:Denerwuje mnie to iż ten utwór jest tak bardzo często wizytówką Jackson 5, a wcale nie jest lepszy od innych. Ale, że prosty, to ludziom łatwiej zapamiętać. Pomimo tego, że jest dobry do tańca raczej hitem nie powinien być ze względu na banalny koncept muzyczny.
magnolia pisze: Utwór z banalnym tekstem, ale z potężną dawki energii - zwłaszcza rano, kiedy się nie chce wstawać. Piosenka, która zawsze poprawia mi humor. Chyba każdy z nas chciałby się cofnąć choć na chwilę do czasów szkolnych, lat dziecięcych kiedy wszystko było easy as 1, 2, 3 czy simple as do, re, mi. Nierozerwalnie kojarzy się z The Jackson 5, małym Michaelem i z taką dziecięcą radością.
Ola2003 pisze: Pomijając infantylny do granic możliwości tekst i prościutką linię melodyczną piosenka jest szalenie energetyzująca i z zadziwiającą łatwością wprawia mnie w dobry humor.
Susie. pisze: Słodka do bólu. Uwielbiam słodycze, ale to już przesada
Moscan pisze: ABC mimo swojej banalności nie jest tak nudne jak The Love You Save, gdzie jest po prostu nudno. W ABC jest do tego świetny podkład, który bardzo mnie urzekł.
Erna Shorter pisze:Prawdziwa perełka wśród dziecięcych utworków Michasia.



Forumowicze o The Love You Save:

kaem pisze: To już druga, jak nie trzecia woda po kisielu. I bez znaczenia w sumie, co poeta miał na myśli, znaczy co wolał, a co nie, ABC i tak porywa mnie. The Love You Save mniej, a czasem nawet wywołuje mały ziew.
GosiOla pisze: Ten kawałek porywa od pierwszych taktów, przyznaję. Ale później robi się jakoś tak monotonnie. No i Tu też Michael sie nieźle wydziera, nie tylko w ABC, jakby chciał przekrzyczeć orkiestrę i całą resztę.
Ola2003 pisze:Na korzyść The Love You Save, którą niektórzy nazywają tu "odgrzewanym kotletem" (i w pewnym sensie rzeczywiście nim jest) przemawia jednak nieco ciekawsze niż w przypadku ABC zaplecze wokalne.
Sybirra pisze: Od notorycznego słuchania tegoż utworu można stracić rzeczywistość i nawet po wyłączeniu muzyki słyszeć i tak te same dźwięki w uszach.
component pisze:To kawał dobrego soulu (o czym świadczy chociażby jego popularność), porywa i zachwyca, posiada niebanalną konstrukcję



Forumowicze o 2-4-6-8:

Erna Shorter pisze: Drażni mnie ten utwór ze względu na porcję falsetów w refrenie, które dla moich uszu brzmią przetragicznie...
Mimo genialnej wstawki małego Majkiego " I maybe a little fela but my heart is big as texas,i have all the love a man can giveand maybe a little bit extra." nie jestem w stanie polubić tego utworu.
songbird pisze: 2-4-6-8 jest tak pogodnym, dającym zastrzyk pozytywnej energii utworem. Pięknie buja, chórki są delikatne, (nie słyszę tam falsetu tylko wysokie rejestry), ładnie podkreślają wokal Michaela, a ile razy słyszę rozbrajające " I maybe a little fela but my heart is big as Texas,i have all the love a man can giveand maybe a little bit extra" to nie mogę powstrzymać się od śmiechu. Nieodparcie nasuwa mi się obraz malutkiego Michaela w tym różowym kapelusiku, z taką pasją deklarującego, jakie to ekstra doznania może zaoferować swojej wybrance ten "mężczyzna". Po prostu sam urok i wdzięk. Ta wizja Michaela, ten głosik, ten tekst i ten nacisk na słowo extra rozkładają mnie całkowicie. Uwielbiam i ten fragment i całą piosenkę, nawet głos nastoletniego Jermaine'a mnie w niej nie razi.
Pank pisze: 2-4-6-8 jest piosenką do ABC całkiem podobną, nie sądzicie? Nawet obie mają - przynajmniej w mojej wersji - po dwie minuty i pięćdziesiąt siedem sekund. I tyle samo charyzmy. I fajnie wokalne zgranie się braci.
component pisze: 2-4-6-8 ma 2 minuty i 58 sekund, ABC o sekundę mniej, więc jeden argument obalony.

O rany, pierwszy raz spotykam się ze stwierdzeniem, że 2-4-6-8 jest podobne do ABC Całkiem inna melodia, niższa tonacja i szybsze tempo w ABC, inny rytm - jednym słowem, wszystkie cechy charakteryzujące utwór muzyczny. Do tego dochodzą jeszcze niespożyte pokłady energii, wspaniały klimat, odkrywczość i feeling w przypadku 2-4-6-8 Zgodzę się natomiast co do zgrania wokalnego braci. Wiecie już, że jestem wielkim miłośnikiem tworzonych przez nich chórków
Ola2003 pisze:Fragment Maybe a little fela but my heart is big as Texas, I have all the love a man can give and maybe a little bit extra po prostu mnie rozwala.
Erna Shorter pisze:Przeraźliwe jęki
Anet18 pisze: 2-4-6-8 jest takie....dziwne?? I ja te ,,jęki" jak określiła Erna bardzo lubię i sprawia to że piosenka wydaje mi się charyzmatyczna.
Man in the mirror pisze:Zgadzam się jęki...
anja pisze: Aaaa… i gitary tutaj w porządku. I Michael śpiewa z taką lekkością, i Jermaine dodaje urody swoim głosem. Ta piosenka to kwintesencja dziecięcego uroku. Michael przepięknie artykułuje niektóre słowa:
Get up early to see you in the morning
But you just past me
By havin' a quarter
Sitting in the corner ....uwielbiam to.
kaem pisze:Uwielbiam bajki z Jackson 5. Są pełne dowcipu i takie słodziachne, że trudno się nie zauroczyć. To najlepsza sposobność, by polubić wczesne J5. Tam jest pełno muzyki. Ta kreskówka ma stary klimat lat 70-tych. A 2-4-6-8 jest kwintesencją tej bajki. Bajki pierwszych płyt zespołu
a_gador pisze:
I nie powiem, że 2-4-6-8 mniej jest ambitne od DKWILY, bo ambicją, zacięciem i pięknem wykonania mu dorównuje. Ale skoro to balonowa płyta, to i balonową powinna mieć puentę w postaci wyliczanki na czele.



Forumowicze o Don't Know Why I Love You:

songbird pisze: Dla mnie ten utwór to takie Who's Lovin' You tej płyty, genialny, wywołujący dreszcz na całym ciele. To, co ten dzieciak wyczynia swoim głosem jest niesamowite.
Pank pisze: Michael przegonił Steviego. Tak, tutaj tak.
Ola2003 pisze:Rewelacyjny wokal i powalający feeling, którym epatuje głos Michaela.
Erna Shorter pisze: Przyprawia mnie o dreszcz ekscytacji, świetna nuta
cicha pisze: Przeszywa, miażdży, obezwładnia, przyprawia o dreszcze...itp...
Susie. pisze:Jest w tym nagraniu coś innego, niż w innych piosenkach. Jest tajemnicza, wciągająca. To nie jest zwykły utwór
Sybirra pisze:Ten utwór potrafi zaczarowć, a mnie osobiście przypomina kawałki Janis Joplin ;)
Pitrzel pisze: To jedna z lepszych piosenek Jackson 5, uwielbiam ten utwór, także nie mam wątpliwości.
anja pisze: Piosenka, która budzi szaleństwo. To co wyśpiewuje Michael to emocjonalny Mount Everest.
W Never Had A Dream Come True Jacksonowie odpadli w konkurencji ze Stevie Wonderem, ale w Don't Know Why I Love You uczeń przerósł mistrza.
Gdy słucham początku: oh, sure don't baby, baby, baby I don't know why I love you… jest jak u Hitchcocka. Najpierw trzęsienie ziemi, a potem napięcie rośnie. Taki muzyczny suspens.
Wokalnie sam Michael udźwignął tę piosenkę, choć aranż też fajny.
Kto w wieku 11-12 lat potrafiłby wydobyć, z utworu dla dorosłych przecież, taką moc?
component pisze: Działa na mnie jak narkotyk.
MJ_Aniuta pisze:Michael udowadnia wszystkim jeszcze raz jaki piękny głos posiada, mam wrażenie jakby bawił się tą melodią. Cud miód.
GosiOla pisze:Jak ten dzieciak mógł to tak zaśpiewać, no jak? Czy on zdawał sobie sprawę, jaką "masakrę" zrobił swoją interpretacją?
a_gador pisze: Do DKWILY trzeba moim zdaniem założyć elegancką garderobę, aczkolwiek bez dekoltu i odkrytych pleców, bowiem chropawy i kuszący głos Michałka gęsią skórkę wywołuje, a przecież to nie wypada, by w towarzystwie tak swe emocje manifestować, a co więcej wobec nieletniego.
kaem pisze:
Cover Wondera uderza w poważniejszą nutę(...)która rzeczywiście jest najlepsza na płycie.




MJówek wariacje… kulinarne, czyli ABC "od kuchni"

Lika pisze: Malinowe, truskawkowe, jabłkowe, brzoskwiniowe, porzeczkowe...
Każdy odkryje swoją ulubioną kompozycję!
Która z nich zwycięży, stając się przysłowiową wisienką na torcie?
songbird pisze:Lubię wyraziste smaki.
Lika pisze:A truskawek z solą próbowałaś?
songbird pisze: A wiesz, że nie, ale zaryzykuję i spróbuję, może przeżyję, chociaż z solą to ja wolę tequilę, ale, ale...Polecam śliwki z octem, są wyśmienite, kiedy człowiek czuje się ciut "wczorajszy" po imprezie :)
GosiOla pisze: Ja polecam również papierówki z solą, to jeden z moich smaków z dzieciństwa, do którego przekonały mnie starsze kuzynki. Szczególnie dobre, gdy papierówka jest jeszcze zielona, niedojrzała, zerwana prosto z drzewa
Ola2003 pisze:Może ktoś doceni ten "wyrafinowany smaczek", lecz z pewnością nie będę to ja.
Maria pisze:Ktoś wspominał o kluskach?
smacznego
anja pisze:Podejmę jeszcze próbę poruszenia sumień (nie jestem tylko pewna czy o sumienie tutaj chodzi) niektórych Przeżuwaczy Różowej Gumy Balonowej
anja pisze: Landrynki też muszą mieć jakiś wyraz, a raczej smak.
kaem pisze: Ta guma nie ma smaku
songbird pisze: Ta guma ma orzeźwiający smak kwaśnej cytryny, więc w tym względzie nie zgodzę się z cytowanym stwierdzeniem.
Lika pisze: Uszlachetniłabym jeszcze tą cytrynę domieszką, hmm... może imbiru?
kaem pisze:Żaden pieprz, tylko cytrusowy wkład w gumę owocową. Sens żucia balonówy. W końcu każdy chce dostać się do soczystego środka!
Lika pisze: Mina od niego robi mi się kwaśna, jak cytryna… nie jestem jednak w stanie wydusić z siebie niczego lepszego!
songbird pisze: Ma dla mnie niekonwencjonalny smak pozbawionej gazu coli z piekącym chili.
Ostre to ja lubię przystawki, nie desery, a coli nie trawię.
Lika pisze:Rzeczywiście, coś w tym jest. Nie każdy mając do wyboru słodkie, sięgnie po cynamonową gumę balonową z domieszką chilli.
Annie Jackson pisze: Babeczka z chilli. Nie piecze w gardło, a efekt powalający!
Lika pisze: Zresztą... odrobina goryczy w słodyczy dodaje jej szlachetności.
Pank pisze: W ogóle, to taka fajna beczułka miodu jest, uporządkowana{…) ma wszystko, co każda tego typu beczułka miodu mieć powinna. I to na swoim miejscu. Kubuś Puchatek byłby rad!
component pisze: miód się lepi, ciągnie i jest niesmaczny nenene
a_gador pisze:A,że ja bardzo lubię miodzik
MJ_Aniuta pisze: Cud miód ;)
Susie. pisze: Uwielbiam słodycze, ale to już przesada
component pisze: Kompozycja jest mdła i ciągnie się jak flaki z olejem.
GosiOla pisze: Flaki z olejem tez nie pasują do słodkości.
cicha pisze: Są lepsze (smaczniejsze) gumy
a_gador pisze:I mam nadzieję, że są to ostatnie podrygi tej psychodelicznej ostrygi.
kaem pisze:Wykopać coś, bo się wyróżnia?Wypluć gorzki posmak łamiący w fantastyczny sposób słodki nadmiar?, a_gador nie mów mi że popijasz słodycze słodką kawą czy herbatą..
a_gador pisze: Kawę piję z mlekiem, bez cukru, a herbatę, niezależnie od pory roku, z miodem i cytryną. Trzeba pamiętać, żeby nie dodawać miodu do wrzącej wody, bo traci on wtedy swoje walory zdrowotne. Słodycze staram się ograniczać, a jeśli już po nie sięgam, to tylko z dobrą kawą właśnie.
songbird pisze:Tu jest słodki, co najwyżej półsłodki trunek. takie słodkie, no może półsłodkie Piccolo dla dzieci.
kaem pisze: To już druga, jak nie trzecia woda po kisielu (...) w trzecim sosie?
songbird pisze:(takie masło maślane, wiadomo, o co chodzi)
songbird pisze: Ta guma to nie słynny Donald, który dłuuugo zachowywał smak i z którego robiło się fantastyczne balony, tylko jakaś podróbka o smaku...Hmmm...Bezsmakowym?
Moscan pisze:To jak żucie gumy, która z różowej stała się biała zupełnie tracąc swój smak. Tak więc muszę ją wyrzucić do kosza.
GosiOla pisze: Albo jakbym żuła Hubbę Bubbę, która po szybkim wyżuciu niewielkiej ilości słodyczy robi się twarda i "mączasta" aż szczęki bolą.
Pank pisze: Jak monotonne żucie gumy, która już jakiś czas temu straciła swój smak, ale jeszcze jej nie wyrzucisz. Bo tak.
a_gador pisze:Dla mnie to taka guma nie pierwszej świeżości, przyklejona do szkolnej ławki od spodu (ble!).
Lika pisze: Balonówa balonówą... nie jestem mimo wszystko skrajną desperatką, żeby fascynował mnie cały proces przedprodukcji takiej "żujki"
Lika pisze:Jako taki "stary wyżeracz", który się wgryza, wżuwa i wciąga... aspiruję nieco wyżej.
magnolia pisze: Co do dyskusji kulinarnych :P, to ostatnio na zagranicznym kanale widziałam reklamę jakiś słodyczy i w tle leciało ABC... :D. A poza tym MJ reklamował "literkowe" płatki śniadaniowe.
songbird pisze:Po wątpliwej przyjemności spożycia w dzieciństwie słodkiej kaszy manny doprawionej pieprzem, unikam takich eksperymentalnych połączeń.
Lika pisze:Wiem doskonale, iż "różowy budyń" nie jest ulubioną przekąską wampirów - mogę jednak zagwarantować i własną krwią przypieczętować (w zastępstwie może być to... sok wiśniowy :P), że pazurki Ci się nie stępią. Tu tylko pozornie słodko... najlepsze dopiero przed nami!
Lika pisze:
Pokazujecie smokowi, którą owieczkę powinien teraz zeżreć!
Lika pisze: Właśnie, nie wiecie czy jakieś zwierzęta lubią balonówę? Szympansy chociażby, skoro mogą zostać "uczłowieczone". Może Bubbles podprowadzał gumy Michaelowi?
Maria pisze: No ja myślę, że to był ten najprawdziwszy powód, dla którego MJ wyeksmitował go w inne miejsce. Wszelkie inne tłumaczenie, to tylko przykrywka. To o te gumy poszło.
majkelzawszespoko pisze:To przecież znany złodziej.
Sybirra pisze:Nie ma co owijać w bawełnę.



Myśli nieuczesane i z kontekstu wyrwane: :diabel:

Lika pisze: Mogłabym mrugnąć oczkiem i powiedzieć...
cicha pisze: u-uu-uuu-uuuu...
anja pisze: A jeszcze bardziej potem yeah, yeah.
songbird pisze:Umpa, umpa, umpa
a_gador pisze:Nyah nyah nyah nyah nyah nyah nenene
ula pisze: Trochę przypominało to porażenie prądem. Ale cóż, elektrowstrząsy to też
metoda...leczenia
Annie Jackson pisze:Na początku brzmi jak głos przyduszonej żaby.
kaem pisze: Resztę pozostaje przemilczeć.
Lika pisze: Własną teorię na to mam, czemu zrobił się nam taki kram
Pank pisze:Nie ma mnie chwilę a tu takie rzeczy...
anja pisze:NIEWIERZĘ!!!
Nie to, że jestem niewierząca, ale nie mogę uwierzyć w to , co się tutaj dzieje.
kaem pisze:Ojej, co tu się dzieje. Mord w biały dzień, a siły sprzymierzone milczą i tylko niektórzy nieśmiale się odzywają. Źle się dzieje, oj źle.
Pank pisze: A my nie lubimy braku pomysłów...
Lika pisze: Ja wieeedziaaałaaam, wiedziałam, że Was jest więcej! Siły nieczyste!
Moscan pisze: Szatan opanował NO :smiech:
Lika pisze: Okazało się, że w świecie wirtualnym sprawdza się doskonale reguła, mająca odbicie w życiu realnym. Jeśli coś za mocno od reszty odstaje, wypada porządek z tym zrobić. Najprościej jest delikwenta bez skrupułów... dobić :P
cicha pisze: Już dawno powinien leżeć w dolnej ćwiartce - jest nijaki.
anja pisze: Matko (dzisiaj uzasadnione to westchnienie), co wyście ze mną zrobili!
kaem pisze:Zabić matkę i od razu dialog z nią robi się romantyczny.. :wariat:
Pank pisze:Bo to taki trik. :cool:
a_gador pisze: Jestem temu współwinna, nie przeczę. I żeby było jasne, wcale nie czerpię dzikiej przyjemności z "wykastrowania"
Pank pisze:Turu ru ru ru uuu uuu...
anja pisze:Wolę kurs dla bardziej zaawansowanych niż lekcje literowania.
kaem pisze: Ja za to lubię bardzo Turu ru ru ru uuu uuu...
a_gador pisze:To turuu mnie rozbraja jak la la la
Pank pisze:Nocowy. Turu tu tu tu tu uuuu nijak ma się la la la la la...
Pank pisze: Gryzie mi się to, no. Z tym turem też. W ogóle, tego turu jest za dużo.
Pank pisze:Choć teraz i tak obojętne mi, co będzie trzecie, co pierwsze.
Pank pisze: Jutro rano, jak będę się chciał dobudzić, to puszczę głośno, potańczę do obu, jeszcze w pidżamie. I skarpetkach. Może dowiem się, co miałem tak naprawdę na myśli.
a_gador pisze: Tu ewidentnie chodzi o deprawowanie nieletnich
Erna Shorter pisze:Można powiedzieć,że jestem bardzo świeża w tym temacie.
Lika pisze: Jeśli to dalej pójdzie w tę stronę… rozważę, czy gry nie sabotować, stając okoniem na mojej własnej ogórkowej grządce!
anja pisze:Kiedyś za najsroższą karę na tym forum uznawano zesłanie do szopy. Jako, że mamy do czynienia z małymi Jacksonami, tym razem może wystarczyłaby szopka?
Lika pisze: Może kiedyś, kiedyś... gdy nadejdzie nowy "sezon ogórkowy"
Pank pisze:Jestem w kropce. Której nie mam na swojej klawiaturze. Ale zawsze mogę od kogoś skopiować...
Lika pisze:Nic nie powiem... nie powiem nic...
Lika pisze: Byłoby mi jednak niewymownie przykro, gdyby jedni patrząc na mnie widzieli psa, inni kota, a jeszcze inni białą myszkę. Dobrze, że przynajmniej łapówek nie biorę...
anja pisze: I takie fajne plum, plum pod koniec. I to by było na tyle. Chyba jestem bardziej matematyczna.




***

kaem pisze:Wiesz, że mi wisisz gumę balonową sprzed wielu rund w NO?

Wiem - i zakładając, że myślisz o tym co ja, niekoniecznie musi być to guma ;-)
ODPOWIEDZ