Strona 8 z 22

: sob, 30 cze 2007, 18:22
autor: kaem
Nosowska jest połowicznie bardzo dobra. Do 7 numeru włącznie mucha nie siada. Mniej elektroniki, więcej innych rzeczy wydających dźwięk dodało bogactwa jej muzyce. Teksty dojrzalsze, ale też mniej wyraziste. Od 8 utworu jednak płyta siada i wywołuje u mnie ziewanie.

Nie kupiłem, a przesłuchałem ost. krążek Maroon 5. Kolejna płyta jednej piosenki. Oni już za 1 razem byli dla mnie nieszczególni, a już więcej potencjału miała startująca z tej samej półki grupa 2face. Do dziś nie rozumiem, czemu właśnie oni nie osiągnęli większego sukcesu.

Niezły jest Glen Hansard The Swell Season. Wśród fali melodyjnych, akustycznych gitarowych płyt w stylu ostatnich wydawnictw Camilla Munck and Moogie Johnson, Damiena Rice'a, Chris & Carla czy występującego przed Tori Amos w Kongresowej Joshua Radin'a, Glenn wyróżnia się bardziej porywającycmi harmoniami i iskrą Bożą.
Ładne.

Obrazek

: ndz, 08 lip 2007, 23:48
autor: Spearmint
W końcu mi się uzbierało conieco i kupiłam wreszcie:
Obrazek
The Police Outlandos d'Amour z tej niezbyt komercyjnej strony(wyłączając Roxanne).Czasami lubię posłuchać znanych artystów z takiego punktu.
Następnym razem w końcu kupię sobie płytę Synchronicity,bo muszę przyznać,że mnie kusi po obejrzeniu koncertu z trasy o tej samej nazwie.

Obrazek
W końcu-specjalna edycja 1987 z okazji jej dwudziestej rocznicy,najbardziej znanej płyty Whitesnake'a.Trochę mnie rozczarowała
strona DVD,gdzie umieszono kilka clipów z wcześniej wydanego już koncertu "Live...In The Still Of The Night",ale za to wydanie jest,jak to się mówi,piękne,cacy i gładkie,więc to powinno wystarczyć. :wariat:

Obrazek
Stevie Wonder Innervisions-według recenzji 'perełka z elementami gospel,jazzu czy latynoskiej muzyki'.Po pierwszym przesłuchaniu-ledwo wierzyłam czy to rzeczywiście Stevie.Aż tak był do siebie niepodobny.
No i trzeba przyznać 'that he bends all the rules'.Chociaż trochę się nudziłam przy He's Misstra Know-It-All.

: pn, 09 lip 2007, 1:22
autor: kaem
Następnym razem w końcu kupię sobie płytę Synchronicity
A nie lepiej od razu kupić sobie to:

Obrazek

Cała dyskografia The Police plus odrzuty z płyt i b-sidy z singli i premierowe utwory z składanek.

: wt, 10 lip 2007, 17:11
autor: Stanisław Leon Kazberuk
Pojawiło się ostatnio sporo nowości.

Marek Napiórkowski - Wolno

Obrazek

Skojarzenie, które jako pierwsze nasuwa się po wysłuchaniu Wolno to: autentyczność i szczerość. Może to rzeczywiście dzięki temu, że materiał zarejestrowany został na żywo w studiu, ja myśle że to jednak zasługa Napiórkowskiego, który jest świetnym instrumentalistą. Płyta jest wyciszająca, ale nie relaksująca czy odprężająca - jest głęboka. Nie jest to modny ostatnio smooth jazz, jest bardziej jazz niż smooth. Zarówno fortepian jak i - przede wszystkim! - gitary brzmią tu pięknie.

Tomasz Stańko Qvartet - Lontano

Obrazek

To z kolei bardzo malownicza płyta. Słuchając jej ma się wrażenie, jakby się oglądało jakąś przestrzenną panoramę - ta ciągłość i płynność dźwięków, wrażenie głębii. Jednak - w przeciwieństwie do płyty Napiórkowskiego - brak jej choćby minimalnego zróżnicowania, czasem zaczyna się czuć znużenie materiałem. Czasami Lontano jest też po prostu popisem danego instrumentu - tu nacisk położony jest bardziej na instrumenty niż na melodię.

A z nie-nowości:

Isaac Hayes - New Horizon [1977]

Obrazek

Moja ulubiona płyta ostatnich dni. Można jej słuchać bardzo często, nie ma skutków ubocznych. Uwielbiam w niej to stopniowe dochodzenie do finału, ten dynamiczny rozwój, oczywiście barwę głosu Hayesa, soulowy feeling i dynamikę! Polecam!
Spearmint pisze: Stevie Wonder Innervisions
Chociaż trochę się nudziłam przy He's Misstra Know-It-All.
He's Misstra Know-It-All to świetne nagranie. Uwielbiam ten powolny rytm, te płynne przechodzenie. Poza tym wydaje mi się, że ta piosenka zdaje się być przedsmakiem późniejszego kunsztu wokalnego Steviego. No i śpiewa tam bardziej 'współcześnie', tj. głosem, który dobrze znamy.
Od siebie polecam płytę Songs In The Key Of Life. To majstersztyk, jedna z najwybitniejszych płyt Motown.
kaem pisze:Obrazek

Anna Maria Jopek - ID
Piękna płyta! Bardzo ją cenię od pierwszego przesłuchania. Wbrew temu, co można wyczytać w niektórych recenzjach, drem-team został zdecydowanie należycie wykorzystany. Jest w tym bardzo dużo racji, że to wypadkowa poczynań Marcina i Ani, że kompilacja najlepszych rozwiązań z poprzednich płyt - i ja słyszę tu dalekie lub bliskie echa O co tyle milczenia , czy Gdy mówią mi. Jednak brzmi to niesłychanie spójnie i szalenie interesująco. ID podoba mi się zdecydowanie bardziej, niż Niebo, które dla mnie było za mało spójne, nierzadko po prostu nudne. Poza tym znacznie bardziej odpowiada mi sposób śpiewania rodem z ID, niż z Nieba. I to właśnie ID poleciłbym komuś, kto chciałby zapoznać się bliżej z twórczością AMJ. Nie Niebo, tym bardziej nie Secret [którą nie traktuję jako regularnej płyty, tylko jako ciekawostkę. Niezbyt dobrą.] ani żadnej ze starych płyt - na ID mamy 'premierową kompilację'.

Tak jazzowo dzisiaj. Następnym razem obiecuję pójść w kierunek bardziej rockowy.

: śr, 11 lip 2007, 14:59
autor: Riona
Ja ostatnio kupiłam:
Obrazek

Jestem fanką od niedawna i dopiero powiększam moją kolekcją(która na razie jest marna -_-")


A jakiś czas przed Dangerous:

Obrazek

: śr, 11 lip 2007, 15:17
autor: Karolina
Riona, a może napiszesz coś o tych płytach? ;-)
Chociaż o tej drugiej...

: śr, 11 lip 2007, 19:59
autor: Spearmint
kaem pisze:A nie lepiej od razu kupić sobie to
O!Dziękuję za cynk.So far- oszczędzam na inne rzeczy(a ostatnio zostałam nadwrężona z okazji Conspiracy,która ma przyjść podobno ósmego sierpnia,ale...).I przecież jeszcze Planet Earth ma się ukazać,na którą,co jak co,czekam.

: śr, 11 lip 2007, 21:02
autor: Riona
Karolina pisze:Riona, a może napiszesz coś o tych płytach? ;-)
Chociaż o tej drugiej...
A więc:
Ich teksty według mnie są świetne.Głębokie i życiowe. Piosenki mają inne brzmienie, różnią się od siebie dlatego słuchają płyty wyczuwamy różnorodność. Jest na niej 12 świetnych kawałków. Jest to jedna z ich najlepszych płyt (pierwsza). Mają dość mocne brzmienie a ja to lubię. Trudno określić gatunek ich muzyki jest to mieszanka metalu, rocka, muzyki elektronicznej i rapu. Nie za dobrze to chyba opisałam ale nie mam talentu...

Trochę się sobie dziwie bo mam bardzo różnorodne upodobania muzyczne. Czasami to nawet klasyki słucham (ubóstwiam fortepian) :D

A pierwszej płyty chyba nie muszę opisywać ;-) W kółko jej słucham ;-)

: śr, 18 lip 2007, 17:16
autor: Pank
I w polskiej muzyce znajdzie się coś niebanalnego, nawet jeżeli na świecie nie należy to do rzeczy odkrywczych. Me Myself & I - wokalistka Magda Pasierska, Michał Majeran od efektów dźwiękowych i Zgas, jeden z najlepszych polskich human beat-boxerów - to wrocławski zespół tworzący muzykę wyłącznie za pomocą głosów. Przeciętny człowiek może skojarzyć ich z reklam Heyah, ja poznałem ich na prowadzonych przez nich genialnych warsztatach z emisji głosu podczas tegorocznego Slot Art Festiwalu w Lubiążu. I choć to dopiero debiutanci (ponad rok działalności), to ich jakże często improwizowany koncert w tym samym miejscu wzbudził - obok 2Tm2,3 czy Fisza - największy entuzjazm publiczności. Ciekawe jak dalej potoczą się ich losy.
Obrazek
Ich demo jest do zdobycia raczej wyłącznie na koncertach, ale zespół wiele materiału zamieścił na swojej stronie internetowej oraz Myspace. Polecam.

: sob, 04 sie 2007, 18:05
autor: kaem
O fajnie, że o Me Myself And I zaczyna być słychać.

Moje ostatnie zakupy to oczywiście to:

Obrazek
Prince Planet Earth

Z sentymentu i przy okazji koncertu George'a Michaela w Polsce, kupiłem płytę Faith.

Obrazek

Ponownie też obejrzałem, tym razem w kinie, film A Different Story, cóż więc miałem zrobić? ;-) Płyta wiąże się, jak pewnie każdemu, kto dorastał w latach 80-tych, ze wspomnieniami na tyle silnymi, że kaseta przez wiele lat mi wystarczała.
Faith w wielu momentach brzmi plastikowo, podobnie zresztą jak wydany w tym samym czasie Bad Michaela Jacksona. Mimo to album broni się po latach, głównie dzięki silnym wyrazie balladom Father Figure, One More Try czy knajpialnym Kissing A Fool. Zawsze lubiłem też, utrzymane w średnim tempie Hand To Mouth. Jest też tutułowe Faith i I Want Your Sex, do którego świetnie się zawodzi pod prysznicem. Sprawdzałem :-) .
Jednak następna płyta pokazała w pełni, co to znaczy nagrać majstersztyk, a wciąż być pop.

Obrazek

Możdżer/ Danielsson/ Fresco The Time

Uważajcie na to, jakie możecie mieć marzenia, bo mogą się spełnić. To miał być prezent dla Tori Amos. Jednak kiedy miałem już płytę w dłoni i w uchu, pomyślałem, że fajnie by było ją już mieć na zawsze. I Tori jej nie otrzymała.
Piękna, klarowna i bardzo komunikatywna płyta, pomimo że ze świata jazzu. Miałem okazję usłyszeć ostatnio u znajomych warszawskich sporo muzyki jazzowej, ale ten album wśród innych lśni szczególnie. Leszek to nasz skarb narodowy. Tu gra wespół z Larsem Danielssonem (kontrabas, wilonczela) i Zharem Fresco (instrumenty perkusyjne, wokal).

Obrazek

Maleńczuk & Waglewski Koledzy

Zawsze ignorowałem Maleńczuka. Takie sobie pyskacz, którego wszędzie pełno.
Ale z Waglewskim? W czasie gdy ze znajomymi przybiliśmy jachtem do Giżycka, spotkaliśmy się z Markiem, kolegą z forum Myslovitz. Pokiwał mi palcem. Nie ignoruj Maleńczuka.
Od tamtego czasu w każdym porcie szukałem tej płyty. A że dystrybuowana była poprzez kioski, to nabyłem sporej wiedzy na temat topografii Ruchów na Mazurach :-) . W końcu i tak skończyło sie na warszawskim Empiku.
Ta płyta rzeczywiście jest prosta, surowa w wyrazie. Sporo kowerów. Wagiel trochę w cieniu, ale nieobojętny dla ph płyty. A Maleńczuk urósł mi w oczach. Jak mówi w książeczce do płyty, udało mu się zrealizować płytę bluesową, a o swoistym smaku. Bardzo dobre granie.

Na koniec chcę napisać małe sprostowanie. Za surowo oceniłem ostatnie płyty Nosowskiej, Tori Amos i Ani Jopek. Nie są one równe, ale na pewno każda z pań nagrała naprawdę dobry krążek. Szczególnie niesprawiedliwie oceniłem Anię. Miałem okazje posłuchać ID na audiofilskim sprzęcie i powiem, że ten krążek kryje za sobą wiele niespodzianek. Bardzo kunsztowna struktura, złożona z wielu muzycznych warstw, a zachowująca melodyjny, wręcz popowy charakter. Brawa dla Ani i wszystkich muzyków w nią zaangażowanych.

: sob, 04 sie 2007, 20:49
autor: siadeh_
Otóz to! Nie ignoruj Maleńczuka!, bo to - mimo swego image'u "pyskacza", gbura, zeby nie powiedziec chama - Artysta (przez duże "A"). Ostatnio w Mrągowie na pikniku country spiewał tak, ze ...ech...jaki głos...
A płytka z Waglewskim to był dla mnie szok z drugiej strony, bo ja nie przepadam za Waglewskim ;-) Ale, kiedy usłyszałam tytułowy utwór oraz "Niech zyje wojna" w programie Materny i Manna - wiedziałam, że to bedzie coś. I jest. Polecam kazdemu, niezaleznie od upodobań muzycznych :-)

Ja jestem na etapie absolutnego muzycznego galimatiasu dlatego w moim odtwarzaczu - na zmiane:
  • Amy Winehouse.

    Obrazek

    Amy poznałam dzięki trzem siostrom - fankom Michaela, z którymi jakis czas temu wymieniałysmy sie usilnie muzyką. "Will You Still Love Me Tomorrow" znane ze sciezki "Dirty Dancing" - w jej interpretacji na poczatku nieco drażni, ale z kazdym przesłuchaniem wrasta w umysł i uzaleznia. Mimo, ze od pierwszego przesłuchania mineło juz ponad dwa lata - ja nadal wracam do tej pozycji z niespotykana u mnie czestotliwością. A w tym roku Amy wydała swój drugi już album. "Back To Black" promuje ją świetny singiel "Rahab". Zresztą cała płyta jest naprawdę miła, ciekawa pod względem aranżacji i porwalo mnie na tyle, by juz po raz trzeci dziś umilac mi sobotę. Z całej płyty wyróżnia się własnie "Rahab", tytułowe "Back To Black i spokojne, przywodzace mi na mysl utwory Jackson Five (!) "Love Is A Losing Game".
    Amy ma bardzo ciekawy głos, a przez jej utwory przemawia jej osobista fascynacja czarna muzyka i jazzem. "Back To Black" polecam, a jednoczesnie zachęcam do poznania debiutanckiej płyty tej artystki "Frank".
  • Dreadful Shadows

    Obrazek

    "Cienie" to porządny, tradycyjny, klimatyczny rock gotycki. Mimo, ze mogłabym bez wyrzutów sumienia polecić kazdy z ich pięciu studyjnych albumów to dziś skupię się nad tym, który zachwycił mnie ostatnio na nowo. "The Cycle" to , jak na razie, ostatni album tej niemieckiej grupy pochodzacy z 1999 roku. Płyta jest wyśmienita i chociaż zespół okreslany jest mainem gothic-rocka to do gustu powinien przypaśc także fanom np. Depeche Mode. Mocny, niski głos lidera formacji Svena Fredricha to jeden z wielu atutów ich twórczości. "The Cycle" rozpoczyna się przejmujacym intro, które znakomicie przedstawia klimat płyty. Ta płyta to dla mnie majtersztik. Jest melodyjna, a jednoczesnie nie traci swego rockowego pazura; jest aranżacyjnie wręcz genialna, a połączenie elektroniki (nienahalnej co wazne!) i smyczków, mrocznego głosu Svena z delikatnymi kobiecymi wokalami w tle to zabiegi, które dodaja płycie duszy. "The Cycle" to kawał dobrego, depresyjnego, gotyckiego grania i az dziw bierze, że Dreadful Shadows sa u nas w Polsce zupełnie niedocenieni. Jesli ktos ceni dobra muzyke i nie zamyka sie na style - powinien zapoznac się przynajmniej z ta płyta "cieni". Polecam!
  • "Death Proof" soundtrack

    Obrazek

    Mało który rezyser potrafi tak doskonale dobrać muzyke do swoich filmów, jak Quentin Tarantino. Mimo, ze chyba żaden soundrack nie bedzie juz w stanie przebic perełki, jaką jest niewątpliwie muzyka z "Pulp Fiction" - to najnowsze dzieło Tarantino okraszone jest ściezką niewątpliwie wartą przesłuchania. Oprócz zwyczajowo juz u tego rezysera wtrąconych najciekawszych dialogów z filmu (swoja droga świetnego!) mamy tutaj porcję smakowitej muzyki, głownie szlagierów z lat 60' i 70'. Moją uwagę przykuła kompozycja Ennio Morricone "Paranoia Prima", a także "Down In Mexico" grupy The Coasters (które zapada w pamięci po seansie, poniewaz stanowi tło dla seksownej tanecznej solówki Vanessy Ferlito), a oprócz tego niesamowite "Hold Tight" Dave'a Dee, Dozy'ego, Beaky'ego, Micka & Ticha oraz "Chick Habit", które kończy soundtrack. Kolejna płyta, która trzeba miec i choc brzmi to , jak wytarty slogan, absolutnie nie mija się z prawdą.


...pzdr
siadeh_

: pn, 06 sie 2007, 2:01
autor: kaem
Też polecam Amy Winehouse. Najciekawszy obecnie głos r'nb z Wysp. Na szczęście nie jest taki gładki; słychać w nim bunt, oczywiście w ramach gat. r'n'b.

: sob, 25 sie 2007, 13:26
autor: Sugar
Sugar jest od wczoraj szczęśliwą właścicielką:

Janet Jackson - Rhythm Nation 1814

Obrazek

Duży sukces małej Janet. Duży, bo wielkiego sukcesu Velvet Rope nic już nie powtórzy. Trasa koncertowa Rhythm Nation została nazwana najlepszą debiutancką trasą. W teledysku do piosenki tytułowej maczał łapki Michael, który wymyślił świetną choreografię. Momentami słychać że Janet lubi iść tropem brata, pojawiają się podobne aranżacje a i wokalnie są do siebie podobni. Uwielbiam łączenie r'n'b z innymi gatunkami muzycznymi, szczególnie w takim klimacie starej szkoły jaką prezentuje dawna, dobra Janet. Teraz to już w zasadzie zjazd po równi pochyłej, na ostatni krążek 20 Y.O. nie chcę patrzeć, ale miło wybrać się na wycieczkę w przeszłość, szczególnie dla takiej płyty.

P.Diddy - Saga Continues

Obrazek

Człowiek, który wylansował legendę rapu - Notoriousa, wspaniały producent, jeden z najbardziej aktywnych artystów na scenie hiphopowej. Ostatnio trochę się skiepścił, to już nie ten sam Diddy co kiedyś ale od czego ma się Saga Continues? Na album składa się 25 utworów utrzymanych w prawdziwie raperskim stylu. Jedyne w swoim rodzaju kawałki tworzą spójną całość dopieszczoną i oszlifowaną zdolnymi paluszkami Seana ; )

RUN DMC - Raising Hell

Obrazek

Każdy gatunek muzyczny miał swojego Króla - jazz Louisa Armstronga, soul & funky Jamesa Browna, r'n'b - Ray Charlesa, rock'n'roll Elvisa Presleya. Scena Hiphopowa miała Run DMC. Prawdziwi pionierzy którzy zmieniali oblicze rapu z każdym wydanym albumem. Niespotykane wówczas użycie bębnów, kawałki podpierane rockowym brzmieniem, śmiałość tekstu i zupełnie nowa technika rymowania na zawsze zagościły w raperskim światku. Album Raising Hell poprzedził singiel Walk this way, cover utworu Aerosmith, który automatycznie stał się jednym z największych hitów Run Dmc. 10/10

: czw, 06 wrz 2007, 22:43
autor: kaem
Obrazek

Świetna płyta. Post-punk, wczesne lata 80-te. Blisko The Opposition. Pewnie The Smiths od nich zżynali. A na pewno Interpol.
Czegóż to nie znajdziesz w płytotece zaprzysiężonego Gota...

: ndz, 30 wrz 2007, 23:36
autor: kaem
Obrazek

PJ przebiła w moim rozliczeniu Bjork. Teraz to ona uchodzi w moich uszach za artystkę, której nie zdarzył się album nie fajny. PJ lubię od płyty To bring you my love, jak śpiewała little fish big hish swimming in a water come back here and give me my daughter. Choć na tym krążku bardziej wymiata inny singiel C'mon Billy. PJ bywa brudna, z fizjonomią na wierzchu. Kiedyś była uznawana za najbrzydszą kobietę swiata. Nie obawiała się o tym śpiewać, a tę łatkę potrafiła wykorzystać jako sedno swoich dźwięków. Nie ma zmiłuj. Nie oszczędza siebie i słuchacza. Zero zmyłek. Ale zawsze dba o melodię. Bywa i liryczna, a i tak daje po piszczelach, jak w The Mess We''re In z najlepszym chyba pozaradioheadowym nagraniu Thoma Yorke'a.
Wydawnictwo Is This Desire? ma bardzo ważne miejsce w mojej życiowej chronologii. Wtedy zaczynałem studia. To mój ulubiony tytuł. Ale z tymi faworytami bywa różnie. I nie wiem, jak to w przypadku PJ by było, gdybym np. teraz miał poznawać hurtem Jej dorobek. Płyty docierają się z czasem, dopływają, muskają bębenki i młoteczki. Utrwalają atmosferę czasu, kiedy je poznajemy i jako pakiet wiązany zostają na wieki w pamięci. Nie do rozdzielenia. To bring you my love jest szorstkie, eksperymentalne. Is this desire nostalgiczne. Stories from... najbardziej pop/rockowe, Uh huh her drapieżne, a ten krążek... Po raz pierwszy odstawiła gitarę. CD White Chalk jest piękny, napięty emocjonalnie może najbardziej ze wszystkich Jej płyt. Nie przypadkowo. Przez całe życie inspirował mnie blues, a to amerykańska muzyka. Na "White Chalk" poczułam, że jestem Angielką, kobietą stąd. Wróciłam więc do dzieciństwa, do czasów kiedy wszystko było proste, czyste a moja wyobraźnia nie znała żadnych granic. Trudno jest jednocześnie komponować i wczuwać się w interpretację. Często więc posiłkowałam się małymi karteczkami poprzylepianymi w różnych miejscach, na których rozpisałam hasła w rodzaju: "pięciolatek", "dziecinnie". Pomagało mi to przypomnieć sobie, jak to było żyć w niby-zamku albo bawić się z nieistniejącym przyjacielem. Mój głos podążał za myślami, też stawał się dziecinny i naiwny. Ktoś w sieci powiedział, że ten album jest gotycki. Nie ten gitarowy, a ten z pajęczynowymi sukniami, starym fortepianem i dawnym pokojem babci z XIX wieku. The Devil, Dear Darkness, okładka płyty.
PJ nie jest dla każdego.
2 próbki:
When Under Ether
Grow grow grow

Obrazek

Ale się naczekałem na ten album. I co oni z tym super jewel box? To jakieś trendy opakowanie czy jak?
Płyta fajnie rzęzi, bo sporo gitar. Pewnie wielu alternatywnych reżyserów umieści parę kawałków z tego albumu w swoich filmach, bo wymarzone to numery do obrazów, które mają ambicję szczycić się numerami rockowymi i elektronicznymi 2 w jednym. Ja Unkle lubię; zawsze robią mi miłe niespodzianki. Jak kiedyś Massiva Attack.
Próbki tu w piątym poście, od góry licząc.

ObrazekObrazek

Jak takie płyty można mieć przez lata tylko na klonach... Wstyd bierze, wiec jak zobaczyłem max-przecenę na stereo.pl, to się rzuciłem na nie jak mrówka w reklamie papieru toaletowego. Sparklehorse pewnie jest Wam znane ze współpracy z Yorkiem przy coverze Wish You Were Here Floydów. Na It's A Wonderful Life pojawia się też Nina Persson (Mark Linkous ze Sparklehorse odwdzięczył się Jej, współtworząc jej świetny projekt solowy A Camp) i...PJ Harvey. Jaki ten świat mały, prawda?

Grzegorza Ciechowskiego zawsze wolałem solo, niż w macieżystej grupie. Do dziś nie rozumiem Jego śmierci i nie mieści mi się ona wciąż w głowie. Ze wszystkich odejść w ostatnich 15 latach, ta mnie najbardziej dotknęła.
Świetna składanka.