: wt, 05 lut 2008, 21:31
tak się składa ,że wielkie płyty-klasyki mają po 12 kawałków max.
no chyba ,że Jazz W Wolnych Chwilach,który ma ponad 40 ....
no chyba ,że Jazz W Wolnych Chwilach,który ma ponad 40 ....
Spójrz na to z innej strony. Czy wolisz dostać na albumie dużo piosenek (tutaj chyba właśnie Invincible daje nam 16 kawałków) i część z nich brzmi tak, jakby była tworzona na siłę, by tylko zapełnić do końca miejsce na kompakcie, czy wolisz, żeby płyta miała mniej kawałków (np. 10-11 ma Bad) a za to aby każdy z nich był świetny, tworzony z myślą o najmniejszych szczegółach i oddający klimat śpiewanego tekstu?Stanisław Leon Kazberuk pisze:Ludzie z branży mówią, że teraz płyty powinny mieć te 10,11 piosenek, bo później to za nudne i długie. A przecież wcale nie - 10/11 piosenek to owszem, ale winyl. Jak jest kochana płyta kompaktowa, to zróbmy już z niej użytek i dajmy ten standard ok. 16. Wg mnie to najodpowiedniejsza liczba - gdzie się podziały te płyty?
Jeśli mogę wybrać to...hubertous pisze:Spójrz na to z innej strony. Czy wolisz dostać na albumie dużo piosenek (tutaj chyba właśnie Invincible daje nam 16 kawałków) i część z nich brzmi tak, jakby była tworzona na siłę, by tylko zapełnić do końca miejsce na kompakcie, czy wolisz, żeby płyta miała mniej kawałków (np. 10-11 ma Bad) a za to aby każdy z nich był świetny, tworzony z myślą o najmniejszych szczegółach i oddający klimat śpiewanego tekstu?Stanisław Leon Kazberuk pisze:Ludzie z branży mówią, że teraz płyty powinny mieć te 10,11 piosenek, bo później to za nudne i długie. A przecież wcale nie - 10/11 piosenek to owszem, ale winyl. Jak jest kochana płyta kompaktowa, to zróbmy już z niej użytek i dajmy ten standard ok. 16. Wg mnie to najodpowiedniejsza liczba - gdzie się podziały te płyty?
Ja zdecydowanie wybieram opcję nr 2
podróbkakaja-unbreakable pisze:czy może podróbka..
A co ma jedna z drugim wspólnegoDamianos60 pisze:kurde ja tez taka kupilem widzialem od poczatu ze cos nie tak;/Jak sobie przerobilem na mp3 to bylo bardzo cicho;/
Oryginał wygląda tak:Damianos60 pisze:mam jeszcze Blood on The dance Floor i nie ma ksiażeczki a jak wyjmie sie z pudelka oklatke tojak sie ja otworzy to jest biala czy to tez jest pirat;/???
Sprawdziłam i wszystko się zgadza. Poza srebrnym kolorem płyt reszta wygląda ok.777 pisze:Jeżeli nie jesteście pewni czy pirat czy co to:
Oglądamy dołączoną książeczkę. Piratom nie chce się drukować
Macamy poligrafię CD – zazwyczaj jest wypukła i czuć ją po palcami.
Odwracamy CD i w wewnątrz jest taki pasek w kolorze nagranego CD – przy tym przezroczystym. I tam są napisy (np. DADC Austria), cyfry oraz kod kreskowy.
...dla mnie to też bzdura....liberian wrz 87 pisze:Nie wiem kto napisał idiotyzm, że prawdziwi fani mają oryginalne edycje, a nie te "reedycjonowane"
...jednak różnica jest, porównaj sobie pierwsze tłoczenia CD albumów z tymi zremasterowanymi, na nowych wydaniach tak naprawdę jak dla mnie to żaden remaster jest, gdyż poza zwiększeniem głośności nagrania nie zrobiono z tą płytą w sumie nic, a tylko zepsuto jakość dźwięku.liberian wrz 87 pisze:A co za różnica?! - i na tej, i na tej też... ta sama muzyka, a jeszcze kupując te nowsze wersje mamy poprawiony dźwięk
..zależy gdzie kupujesz, allegro stało się jak dla mnie ostatnio jednym wielkim śmietnikiem, gdzie żeby trafić na używaną płytę w dobrym stanie, trzeba chyba naprawdę mieć farta. Natomiast ebay, gdzie płyty sprzedają ludzie z całego świata, jest miejscem gdzie naprawde można nieraz zakupić sporo używanych płyt w idealnym stanie, bo od kolekcjonerów, którzy naprawdę szanują swoje zbiory...liberian wrz 87 pisze:Nie polecam kupowania używanych CD, chyba, że mają tylko stać na półce jako kolejny eksponat w kolekcji, bo w końcu pierwotna edycha - zwykle zniszczona po kimś.
Na ebay jest dużo naprawdę nowych, zafoliowanych LP-ków, ale teraz po śmierci MJ ich ceny są astronomiczne, żałuje, że wcześniej nie kupiłem sobie Dangerous'a i HIStory, bo teraz za takie albumy płaci sie 500-1000zł...liberian wrz 87 pisze:Winyle to inna bajka, ciężko dostać nowe
Może masz rację, nigdy nie wsłuchiwałam się w te dzwoneczki, ale jednak w Polsce, jak napisałaś, ciężko dostać taką płytę w dobrym stanieAbe pisze: ...jednak różnica jest, porównaj sobie pierwsze tłoczenia CD albumów z tymi zremasterowanymi, na nowych wydaniach tak naprawdę jak dla mnie to żaden remaster jest, gdyż poza zwiększeniem głośności nagrania nie zrobiono z tą płytą w sumie nic, a tylko zepsuto jakość dźwięku.
Najlepiej to słychać gdy odtworzysz sobie np. Human Nature z pierwszego tłoczenia (najlepiej Japońskiego lub USA) i porównasz z tym co jest na wydaniu SE...są tam te dzwoneczki w tle, w pierwszym wydaniu idealnie je słychać, na SE często trudno jest je wychwycić...i to jest właśnie nasz remaster. Tak jest praktycznie z wszystkimi płytami po "remasteringu" ...niestety