Strona 2 z 9

: ndz, 10 cze 2007, 11:46
autor: KASIA
Ja teg nie widzę jako porównanie MJa do Jezusa, bardziej jest tu porównaniu sutuacji obu panów niż samych panów, Jezus jako inny przykład skazania za niewinność

: ndz, 10 cze 2007, 18:57
autor: SILENTIUM
M.Dż.* pisze:
SILENTIUM pisze:Będę drążyć temat.
Skąd wiesz, że świetnie sie bawił robiąc to porównanie?
Bo z nim rozmawiałam zaraz po tej publikacji.
Ooo. :mj:
Swoją drogą ciekawe czy panowie mieli jakiś kontakt w ostatnich latach, czy też znajomośc poległa wraz z planami parku w stolycy.

: pn, 11 cze 2007, 15:56
autor: wapniak72
M.Dż.* pisze:
wapniak72 pisze:Załosne porównanie, taki wykształcony człowiek a uległ chwili, straszne!:(
Wiesz, on nie "uległ chwili"- to bardzo trzeźwo myślący człowiek z dużym dystansem do siebie i życia.
On po prostu postanowił sprowokować ludzi do myślenia :diabel:
W każdym razie wypowiedz moralnie niepoprawna, ja oceniam ja krytycznie, nie mozna igrac z symbolami, tym bardziej naginac dla własnych potrzeb.

: pn, 09 lip 2007, 2:57
autor: LittleDevil
Bardzo trafne porownanie profesora. Fakt, ze ludzie to niewdzieczne bydlo, dowiedli tego zarowno w przypadku Jezusa, jak i MJ (oraz wielu innych). Nie widze w tej wypowiedzi nic obrazliwego ani niestosownego.

: pn, 09 lip 2007, 10:58
autor: wapniak72
LittleDevil pisze:Bardzo trafne porownanie profesora. Fakt, ze ludzie to niewdzieczne bydlo, dowiedli tego zarowno w przypadku Jezusa, jak i MJ (oraz wielu innych). Nie widze w tej wypowiedzi nic obrazliwego ani niestosownego.
Absolutnie się z tobą nie zgadzam, moim zdaniem wypowiadanie się na temat MJ opierając sie, jak to zgrabnie profesor ujął na "obserwacji" wzbudza tylko mój smiech. Jego argumenty mogą mieć tyle wspólnego z prawdą, co same oskarżenia, a igranie z symbolami religijnymi pokazuja tylko brak szacunku dla pewnych wartości. Słowa te nie są dla mnie żadnym autorytetem, raczej jakimś sztucznym tworem powstałym w skutek "widzi mi się" tego człowieka.

: pn, 09 lip 2007, 14:48
autor: LittleDevil
wapniak72 pisze:
LittleDevil pisze:Bardzo trafne porownanie profesora. Fakt, ze ludzie to niewdzieczne bydlo, dowiedli tego zarowno w przypadku Jezusa, jak i MJ (oraz wielu innych). Nie widze w tej wypowiedzi nic obrazliwego ani niestosownego.
Absolutnie się z tobą nie zgadzam, moim zdaniem wypowiadanie się na temat MJ opierając sie, jak to zgrabnie profesor ujął na "obserwacji" wzbudza tylko mój smiech. Jego argumenty mogą mieć tyle wspólnego z prawdą, co same oskarżenia, a igranie z symbolami religijnymi pokazuja tylko brak szacunku dla pewnych wartości. Słowa te nie są dla mnie żadnym autorytetem, raczej jakimś sztucznym tworem powstałym w skutek "widzi mi się" tego człowieka.


Teoretycznie masz racje. Pewne wartosci bezsprzecznie zasluguja na szacunek. Problem w tym, ze akurat w tej wypowiedzi nie ma ani sladu "igrania z symbolami" ani tez ich "naginania do wlasnych potrzeb", jak powiedzialas uprzednio. Profesor wspomina tylko o historycznie udokumentowanym fakcie (a nie symbolu) ukrzyzowania Jezusa za dobro , ktore wyswiadczyl ludziom - akt niewdziecznosci, ktory przejawia sie w naszej historii wiecej niz ten jeden raz, miedzy innymi rowniez w epizodzie dotyczacym MJ. Nie sadze, zeby Jezus we wlasniej osobie mial jakikolwiek problem z tym porownaniem, ktore, jak juz wspomnialam wyzej, bazuje na faktach, a nie na "widzimisie"

: pn, 09 lip 2007, 17:01
autor: wapniak72
LittleDevil pisze: Profesor wspomina tylko o historycznie udokumentowanym fakcie (a nie symbolu) ukrzyzowania Jezusa za dobro , ktore wyswiadczyl ludziom - akt niewdziecznosci, ktory przejawia sie w naszej historii wiecej niz ten jeden raz, miedzy innymi rowniez w epizodzie dotyczacym MJ. Nie sadze, zeby Jezus we wlasniej osobie mial jakikolwiek problem z tym porownaniem, ktore, jak juz wspomnialam wyzej, bazuje na faktach, a nie na "widzimisie"
Zacznijmy od najważnijszego Jezus jest dla mnie symbolem religijnym i kazde wydarzenie opisane w Bibli wiaze sie nie tylko z jego osobą, lecz również z wiarą katolicka. Symbol ale nie taki jak McDonald's, według załozen religijnych Jezus jest Bogiem, a wiec równanie z nim jakiegokolwiek człowieka jest niepoprawne. Wydaje mi się, że nie rozumiem sposobu myslenia kolezanki, dal mnie słowa profesora sa naganne. :)

Ps. Podkreslone zdanie wydaje mi się troche niesmaczne.

: wt, 10 lip 2007, 1:23
autor: LittleDevil
wapniak72 pisze:
LittleDevil pisze: Nie sadze, zeby Jezus we wlasniej osobie mial jakikolwiek problem z tym porownaniem, ktore, jak juz wspomnialam wyzej, bazuje na faktach, a nie na "widzimisie"
Ps. Podkreslone zdanie wydaje mi się troche niesmaczne.

Dlaczego? Czyzbys miala dowody na to, ze tak nie jest?

Setki lat walczylismy o wolnosc opinii, rowniez na polu religii. Moja wypowiedz odzwierciedla moje przekonania na temat osoby Boga/Jezusa, ktore byc moze roznia sie od Twoich, ale sa owocem kilkuletnich rozwazan i refleksji, wiec slowo "niesmaczne" jest tu troche nie na miejscu. Ja osobiscie przestalam sie bac Boga (w pozytywnym sensie), po tym jak doszlam do wniosku, ze nie potrafie kochac kogos, kogo sie boje. Od tej pory obchodze sie z Nim bardziej otwarcie, jestem przekonana, ze nie jest on zakompleksionym hipokryta, ktory czepia sie drobnostek.
Zacznijmy od najważnijszego Jezus jest dla mnie symbolem religijnym i kazde wydarzenie opisane w Bibli wiaze sie nie tylko z jego osobą, lecz również z wiarą katolicka. Symbol ale nie taki jak McDonald's, według załozen religijnych Jezus jest Bogiem, a wiec równanie z nim jakiegokolwiek człowieka jest niepoprawne. Wydaje mi się, że nie rozumiem sposobu myslenia kolezanki, dal mnie słowa profesora sa naganne. :)

To jest Twoje podejscie do symboli, niektorzy widac maja inne. Zauwaz tez, ze nie wszyscy sa katolikami - wielu szanuje Jezusa jako wspanialego CZLOWIEKA, nie wierzac jednoczesnie w jego boska istote, a jeszcze inni nie wierza w Niego wogole. I wszyscy maja do tego prawo. Nikt Cie nie zmusza do zmiany przekonan, ale powinnas sie nauczyc szanowac opinie innych i nie przylepiajac do niej etykietek z napisem "naganne" lub "niesmaczne".
Mam nadzieje, ze to pomoze Ci zrozumiec moj punkt widzenia.

Sorry za offtop.



P.S. Jesli masz potrzebe dalszej dyskusji na ten temat wzglednie chcesz skrytykowac moje nastawienie, przeniesmy to moze na PW.

: wt, 10 lip 2007, 13:16
autor: M.Dż.*
Ja tylko dodam od siebie dwie rzeczy:
1.) Jako człowieka wierzącego w Boga, a nie w Kościół, zabolało mnie nazwanie Jezusa "symbolem". Dla mnie symbol jest niczym, a Jezus Kimś bardzo w moim życiu istotnym. To tak a'propos indywidualnych odczuć.
2.) Diabełku, wapniak72 to mężczyzna ;-)

: pn, 27 sie 2007, 14:56
autor: Lika
kaem pisze:Dzięki cicha za umieszczenie tłumaczenia Nancy tutaj.
Fajnie się czytało opis. Niezła scena...
Już sobie wyobrażam Twoją reakcję Krzysiek, gdybyś był jej naocznym świadkiem. Gwałtowny wzrost poziomu adrenaliny gwarantowany.
Nie wiem, czy dobrze to odebrałam, ale według mnie ze strony Prince'a było to coś więcej, aniżeli tylko zasygnalizowanie ludziom, że Michael Jackson jest tam obecny.
To bardziej rzucenie wyzwania. Prowokacja. Pojechanie po ambicji... Coś w stylu: "Hej Michael rusz tyłek i wracaj na scenę! Jesteś geniuszem, więc nie marnuj swojego talentu, tylko im (ludziom) to pokaż! Zobacz, co ja wyprawiam z gitarą ( na scenie ) Skoro ja mogę, więc czemu nie Ty???!!!"

Wydaje mi się, że właśnie to próbował Królowi zasugerować Książę, tyle że zamiast słów użył czegoś, co do artystów przemawia o wiele bardziej, niż słowa!
Muzyka dotyka piękniej niż słowo i głębiej niż słowo potrafi poruszyć.
Odnajdzie to co zagubione w Tobie. Muzyka lustrem jest duszy...


P.S. Kaem jak będziesz na kolejnym koncercie Princea, zapytaj się go czy mam rację.

:party:

: pn, 27 sie 2007, 15:32
autor: cicha
Lika pisze:To bardziej rzucenie wyzwania. Prowokacja.
A ja odebrałam to jako: no i który z nas jest teraz lepszy?

No ale mogę się mylić, a sam Prince, bez wątpienia, wiedział najlepiej, co to miało znaczyć. :party:

: pn, 27 sie 2007, 16:06
autor: Lika
cicha pisze:
Lika pisze:To bardziej rzucenie wyzwania. Prowokacja.
A ja odebrałam to jako: no i który z nas jest teraz lepszy?
Teraz kaem chyba nie ma wyjścia, musi zapytać :hahaha:

Podobno Prince i MJ nigdy ze sobą nie rywalizowali. Szanowali się wzajemnie. "Rywalizacja" istniała jedynie na potrzeby mediów.
Ja również odczytałam to w zaczepny sposób, ale bardziej jako przysłowiowe "rzucenie rękawiczki" ze strony Prince'a, niż faktyczne wyszydzanie kolegi po fachu. Pytanie tylko, czy Michael się po rękawiczkę schyli...

: pn, 27 sie 2007, 18:23
autor: siadeh_
Lika pisze:Pytanie tylko, czy Michael się po rękawiczkę schyli...
Sądząc po reakcji Michaela najpierw ktos musiałby mu wytłumaczyć "co poeta miał na mysli", bo u niego cos kiepsko z interpretacją :-/

: pn, 27 sie 2007, 19:07
autor: Bee
Sądząc po reakcji...? Jak dla mnie, to zadał pytanie retoryczne, swoje pomyślał... :knuje: :knuje:

I ta końcówka jest nieco błędnie przetłumaczona, stąd też więcej wątpliwości, ja pierwszy raz czytałam taki fragment, to chyba oryginał:

Will.i.am: Yo. He had his bass still strapped on and stops at our table. So there we sit : Michael Jackson, Chris Tucker and I. Prince stands directly before Michael Jackson and improvises on the bass: Slap! He does nothing- nothing! - and says nothing! Simply plays . What a scene! When Prince is again back on stage, Michael Jackson says to me: "Prince played his bass in the middle of my face! What's up with that?" Now now, I say: "you are finally incognito here! Imagine that Prince would have said: ', and by the way Michael Jackson sits here.' The people are already excited because of Prince, let alone, they would know that you are also here!" Yep, that was it then, the craziest night of my life.


Czyli, że nie tyle "patrzcie wszyscy, tu jest Michael Jackson" ile "wiem , że tu jesteś, a taki jestem super....[brzdąąąąąąak, iiiiiiii, prrrrrrziąąąąą]
nenene
:knuje:
Po co zresztą miałby oznajmiać wszem i wobec o jego obecności na sali, to byłoby głupie, cała uwaga publiczności by się automatycznie skupiła na MJ... A to jego koncert, nie? :knuje:

: wt, 28 sie 2007, 12:12
autor: Bee
Whoops, i kolejna rzecz, która mi się nie zgadza w tamtym wywiadzie..
Czyż MJ nie mówił przypadkiem, ze lubi muzykę will.i.am'a, chciałby zobaczyć jak działa "chemia", może machnąć jakiś featuring...
(Pozostawiając fakt, że BEP to wielki komercyjny sukces i ciężko nie kojarzyć chociaż kilku kawałków, które przez kilka lat tłukli na okrągło w radiu...)
Jakby niby miał to zrobić, nie znając jego muzyki, nie wiedząc, że jest raperem? Nie mógł kojarzyć go jedynie w roli producenta, bo w. pojawia się na 90 procentach swoich produkcji...
:wariat: