: pt, 15 lut 2008, 0:22
Czy to przyzwoite, pisać tyle pod rząd? Pozwalam jednak sobie na kolejne, ośmielony błogosławieństwem niektórych wcześniej tu, w wątku.
Thriller nadszedł. Okazja by zestawić dwie reedycje.

Wersja z bibułką, płyt nie brakuje i w ogóle nie bubel. From Empik Katowice, mekki śląskich fanów MJ. I powiem, że jestem mile zaskoczony. Muzycznie nie będę się rozpisywał, bo o Thrillerze już pisaliśmy sporo. O nowych remixach też. Mnie się mixy do The Girl Is Mine i Wanna Be Startin' Somethin' podobają. Pozostałe 2 już nie.
Co do samego wydania albumu teraz... Michael robi ten sam chwyt, co po pierwszej aferze obyczajowej z jego udziałem. Wpierw przypomina, dlaczego jest królem popu, by później podsunąć, czemu zamierza ubiegać się o reelekcję. Jak wtedy wstępniakiem był zestaw greatest hits na 1 płycie HIStory, tak teraz mamy 2 płytę z Quincy Jonesem. Świetny chwyt marketingowy- tym bardziej, że panuje obecnie moda na lata 80-te i do tego klimaty sentymentalne pokolenia rządzącego, czyli urodzonego w 2 połowie lat 70-tych, co mogli Thrillera słuchać świadomie.
Ludzie znów zaczną rozmawiać o Michaelu- twórcy muzyki. Stąd te wszystkie podcasty, profile na youtube, promocje ipodowe, wywiady, artykuły. Byle o muzyce. Na taki grunt można siać nową muzykę made by Michael Jackson. Spora szansa na sukces.
Których zdjęć nie ma w wersji normalnej?

Nowa wersja Futuresex/Lovesounds jest mniej wypasiona graficznie, niż Mistrza. Kilka nowych zdjęć, kosztem starych. Jako bonusy- remixy, ale znacznie gorsze, niż u kolegi Michaela. Za to DVD ciekawsze. Są i klipy i making of i występy live. Są to jednak rzeczy ogólnie znane i nie polecam tym, którzy już mają Futuresex/Lovesounds w wersji podstawowej.
A skoro piszę o zestawieniach. Spotkałem znajomego z Londynu. Irlandczyka. Zna moją fascynację radiowcem Piotrem Kaczkowskim i sprezentował mi angielskiego odpowiednika, Johna Peela.

Right Time, Wrong Speed to dwupłytowa składanka piosenek, które dziennikarz szczególnie cenił, z lat 1977-1987. Głównie nowa fala, punk, ale są i inne niespodzianki.
Zabawne jest to, że ja, niezależnie od niego, nie wiedząc o prezencie, sprezentowałem mu podobną płytę Piotra Kaczkowskiego.
Nie ma to jak synchronizacja umysłów.
I prezent od Doroty.

Tomasz Stańko Quartet Lontano
Żaden ze mnie spec od jazzu- ropisywać się nie będę- choć jazz lubię i słucham. Tomasz Stańko znany mi był przelotnie z płyty Litania i występów gościnnych u AMJ.
Ta płyta jest spokojną, jak na Stańkę. Mniej tu szaleństw, dużo nastrojowości. Sporo mam frajdy z takiego prezentu.
Thriller nadszedł. Okazja by zestawić dwie reedycje.

Wersja z bibułką, płyt nie brakuje i w ogóle nie bubel. From Empik Katowice, mekki śląskich fanów MJ. I powiem, że jestem mile zaskoczony. Muzycznie nie będę się rozpisywał, bo o Thrillerze już pisaliśmy sporo. O nowych remixach też. Mnie się mixy do The Girl Is Mine i Wanna Be Startin' Somethin' podobają. Pozostałe 2 już nie.
Co do samego wydania albumu teraz... Michael robi ten sam chwyt, co po pierwszej aferze obyczajowej z jego udziałem. Wpierw przypomina, dlaczego jest królem popu, by później podsunąć, czemu zamierza ubiegać się o reelekcję. Jak wtedy wstępniakiem był zestaw greatest hits na 1 płycie HIStory, tak teraz mamy 2 płytę z Quincy Jonesem. Świetny chwyt marketingowy- tym bardziej, że panuje obecnie moda na lata 80-te i do tego klimaty sentymentalne pokolenia rządzącego, czyli urodzonego w 2 połowie lat 70-tych, co mogli Thrillera słuchać świadomie.
Ludzie znów zaczną rozmawiać o Michaelu- twórcy muzyki. Stąd te wszystkie podcasty, profile na youtube, promocje ipodowe, wywiady, artykuły. Byle o muzyce. Na taki grunt można siać nową muzykę made by Michael Jackson. Spora szansa na sukces.
Których zdjęć nie ma w wersji normalnej?

Nowa wersja Futuresex/Lovesounds jest mniej wypasiona graficznie, niż Mistrza. Kilka nowych zdjęć, kosztem starych. Jako bonusy- remixy, ale znacznie gorsze, niż u kolegi Michaela. Za to DVD ciekawsze. Są i klipy i making of i występy live. Są to jednak rzeczy ogólnie znane i nie polecam tym, którzy już mają Futuresex/Lovesounds w wersji podstawowej.
A skoro piszę o zestawieniach. Spotkałem znajomego z Londynu. Irlandczyka. Zna moją fascynację radiowcem Piotrem Kaczkowskim i sprezentował mi angielskiego odpowiednika, Johna Peela.

Right Time, Wrong Speed to dwupłytowa składanka piosenek, które dziennikarz szczególnie cenił, z lat 1977-1987. Głównie nowa fala, punk, ale są i inne niespodzianki.
Zabawne jest to, że ja, niezależnie od niego, nie wiedząc o prezencie, sprezentowałem mu podobną płytę Piotra Kaczkowskiego.
Nie ma to jak synchronizacja umysłów.
I prezent od Doroty.

Tomasz Stańko Quartet Lontano
Żaden ze mnie spec od jazzu- ropisywać się nie będę- choć jazz lubię i słucham. Tomasz Stańko znany mi był przelotnie z płyty Litania i występów gościnnych u AMJ.
Ta płyta jest spokojną, jak na Stańkę. Mniej tu szaleństw, dużo nastrojowości. Sporo mam frajdy z takiego prezentu.