Strona 19 z 20

: pt, 17 lip 2009, 11:02
autor: Karioka
@neta, pieknie to napisalas ,
jestemy w tym samym wieku
i jakbym czytala swoje wspomnienia
i to co ja przezylam z Michaelem przez wiekszosc swojego zycia
a jednoczesnie choc to tak podobne
to jest zawsze tak bardzo inne
bo kazdy z nas jest inny

pieknie macie tam we Wrocławiu
zapalcie Michaelowi lampke ode mnie prosze

: pt, 17 lip 2009, 12:43
autor: Mariurzka
Moje odczucia są bliskie temu, co napisała @neta.
Cały czas trudno jest mi to zrozumieć i w to uwierzyć. Wydaje się takie nierealne i nieprawdziwe... A tym bardziej trudno mi wyrazić to, co czuję gdzieś tam w głębi serca. Bo tam jest taka ogromna pustka, pustka po kimś, kogo się przecież nie znało osobiście, ale kimś, kto był bardzo ważny i zawsze był obok. To takie błogosławieństwo i przekleństwo (jednocześnie) ludzi sławnych i wielkich duchem - nam się wydaje, że oni zawsze będą, a gdy staje się inaczej - nie umiemy się z tym pogodzić...

: pt, 17 lip 2009, 13:33
autor: katia
Zazdroszcze Ci @neta, że potrafiłaś tak pięknie wyrazić swoje emocje.. Ja nie potrafie ..
Nadal gdzieś w środku czuje ogromny ból .. nie tylko emocjonalny ale czasami wręcz fizyczny. Z jednej strony pożegnałam Go z drugiej ciągle nie potrafie w to uwierzyć.
Irytują mnie media, czuje żal do polskich artystów, którzy podczas ceremoni pożegnania nie potrafili odpowiednio się zachować .. często nadal nie potrafią.

Michael był po prostu dobry i ja taka chciałabym być .. po prostu dobra ... :surrender:

: pt, 17 lip 2009, 20:00
autor: Spirit
No to wrzucę kilka fotek, Wrocław, Plac Solny:
ObrazekObrazekObrazek
ObrazekObrazekObrazek

Kolejny tribute...

: sob, 18 lip 2009, 0:21
autor: limonali
Dopiero do was dołączyłam dzisiaj...
Wczoraj minęły 3 tygodnie, a ja dalej nie umiem przestać tęsknić.

Chciałam Wam pokazać stronkę, na której można zapalić świeczkę dla Michaela... napisać coś dla niego. Taki mały tribute: http://www.mykingisdead.com/
Prawdziwa świeczka dalej pali się na moim biurku.

Limonali

Przepraszam, ze dopisuje teraz drugiego posta, ale teraz dopiero przeczytalam posta @neta. Ja jestem z ery Bad... urodzona w 1981, Thriller chyba załapałam z powietrza, bo mój ojciec słuchał... ale dopiero bad przeżywałam trochę bardziej świadomie... chociaż część piosenek z tej płyty też tak jakby... była ze mną od zawsze.

Kuchenne linoleum było najlepsze na nieudane próby moonwalking. Kiedy zmarł, zadzwoniła moja mama i powiedziała "pamiętam, jak z otwartą buzią patrzyłaś w telewizor" (na nieliczne przed-MTVowskie teledyski...). Pamiętam przeprowadzkę do nowego mieszkania i uzyskanie dostępu do tego wymarzonego świata MTV w kablówce... Pamiętam ten moment, kiedy było niewiele prawd pewnych, ale dziecko nie potrzebowało więcej...
kto to jest? - moja mama
kto to jest - mój tata
kto jest supergwiazdą? - Michael Jackson...
Niestety, nie byłam na jego jedynym w Polsce koncercie... ale pamiętam ten NIESAMOWITY entuzjazm, i ten pierwszy szok, kiedy chciał inwestować w Polsce... to w jak błyskawicznym tempie moje pokolenie przeszło od "niemożliwe, co on robi???" do "a jednak nie jesteśmy drugiej kategorii". Michael w pewien sposób otworzył nasze drzwi na świat, naszą postawę. Jestem mu teraz BARDZO za to wdzięczna. Mieszkam w Irlandii, mam wspaniałego chłopaka Kanadyjczyka, tłumaczę. Nie byłabym tutaj bez zmiany świadomości, a nie byłoby zmiany świadomości też bez ludzi jak Michael (nie mówie, że tylko :) )

Jego śmierć uderzyła we mnie w dziwny sposób. Nie wiem czemu włączyłam telewizor (zazwyczaj rzadko to robię) i na CNN podawali informacje, ze jest w cardiac arrest. Coś we mnie w środku powiedziało "to już koniec" zanim jeszcze stacje telewizyjne zaczęły podawać te informacje. Do dzisiaj nie mogę się otrząsnąć. Jeśli przechodzę etapy opisane przez @neta, to ja wciąż jestem na etapie żalu. Dopiero dzisiaj dołączyłam do forum, ale od 3 tygodni nie mogę się pozbierać. Tak chciałabym, żeby on był w tej naszej realnej ziemskiej rzeczywistości... jeszcze trochę. I zabrał nas chociaż raz jeszcze do krainy jego magii, na scenę.........

Limonali

;( .

: pn, 20 lip 2009, 11:15
autor: EwciaaMJ
to jest strasznee...
życie bez niego jest jakieś takie inne... kocham go...
zawsze będe o tobie pamiętać Michael.. [*] ;( .
:beksa:
Na zawsze pozostaniesz w naszych sercach nasz Piotrusiu Panie... królu muzyki i ludzkich serc..
[*] .
:smutek:

: pn, 20 lip 2009, 23:29
autor: mjowagabrionetka
Szok , po prostu Szok !
Nie mogę w to uwierzyć , NADAL .
Był takim wspaniałym człowiekiem ..
[*]

: wt, 21 lip 2009, 1:14
autor: Girl_In_The_Mirror
Piszę dopiero dziś, choć konto na forum założyłam już jakiś czas temu ..
Dziś dopiero dotarło do mnie właściwie , co tak naprawdę się wydarzyło .
Właśnie dziś przebudziłam się z myślą, że w gruncie rzeczy On, Michael Jackson odszedł ..
I właśnie dzisiejszego dnia razem ze zrozumieniem przyszła tęsknota . Nieświadoma depresja dała miejsce pustce i świadomości, że po raz ostatni widziałam Go w roku 2006 .. cóż.
Od kilkunastu lat zamieszkuję Londyn , tak więc Jego śmierć powinnam odczuć już tamtego pamiętnego 25 czerwca , okazało się to jednak niemożliwe . Wszelkie akcje , spotkania fanów , zloty ..wszystko to, co do tej pory działo się pod halą O2 w North Greenwich , przynosiło mi jakieś dziwne ukojenie .. wrażenie, jakby Michael nie umarł, a MY, fani, stojąc tam czekaliśmy po prostu aż Nasz Król wyłoni się zza sceny i odtańczy moonwalk, tak, jak do tej pory .. a my będziemy wiwatować i oklaskiwać naszego idola .. Tak się jednak nie stało .. Zamiast Majkiego na scenie pojawił się Jego interpretator .. Chłopak ma talent , przyznam szczerze, że w tamtym dniu, a właściwie, tamtej nocy , byłam nawet zadowolona z takiego biegu wydarzeń ..
Kiedy jednak wróciłam do domu, okazało się, że nadal żywię w sobie złudną nadzieję, że mimo minionych tygodni od śmierci Jacko, ja nadal wierzę, że żyję .. coś jakby nie pozwalało mi powiedzieć ' Goodbye and See You on the other side, Michael .. ' . I właśnie dziś .. zrobiłam to, oficjalnie pożegnałam się z Królem, oczywiście usilnie przekonana, że tylko na czas mojej ziemskiej egzystencji .. ( Wierzę, że wszyscy spotkamy się po drugiej stronie . )
Zdaję sobie sprawę, jak banalnie i prostacko brzmi wszystko to, co teraz napisałam, aczkolwiek .. Ta śmierć jest dla mnie jednym z najtrudniejszych etapów w moim życiu . Bo Michael jest jedną z dwóch, bliskich mi osób,które pożegnałam do tej pory ..
Towarzyszył mi odkąd jestem w stanie sięgnąć pamięcią . Pamiętam, jak jako kilkuletni brzdąc machałam rękoma w rytm Jego piosenek, których wtedy słuchali moi rodzice .. i tak zostało do dziś . Wiem również, że nie zmieni się z biegiem lat . Tak, jak towarzyszył mi w okresie dzieciństwa, poprowadzi mnie również przez drogę do dorosłości, jak i później, przez dorosłość ..
Mimo, że nie mogłam do tej pory podziękować Mu za wszystko, co całkiem nieświadomie zrobił dla mnie, cieszę się tymi kilkunastoma minutami, w których mogłam być tak blisko ..mogłam musnąć palcami Jego dłoni i szepnąć do siebie ' Michael, a więc Ty jesteś naprawdę. Nie jesteś wyłącznie wytworem mojej wyobraźni .. '
Ten pamiętny wieczór, galę WMA w Londynie, zaliczam do najpiękniejszych chwil mojego życia .. <333


PeeS . Wybaczcie tak badziewną treść i bezsens tych słów, aczkolwiek.. pisałam, co tylko właśnie wpadło mi do głowy ..

: śr, 22 lip 2009, 0:41
autor: karolowanka
Do mnie chyba to jeszcze nie dotarło, bo faszeruję się Jego teledyskami, wywiadami, filmami, więc ciągle mam wrażenie, że jest wśród nas. Boję się chwili, gdy wreszcie zrozumiem, że On jest w innym świecie, lepszym świecie i już żadne z moich marzeń się nie spełni. Czuję się jak ćpun, tak, Jego piosenki, Jego głos, ruchy, śmiech są magnetyczne, hipnotyzujące, ostatnio ciągle chodzę ze słuchawkami w uszach, bo gdy nie słyszę Jego muzyki czuję pustkę.
Na prawdę zaczynam się o siebie martwic, bo ostatnio nie interesuje mnie żaden film, w którym nie ma wzmianki o Michaelu, nie podoba mi się żadna piosenka, w której nie słuchac tego głosu. Czuję się jak wyrwana z rzeczywistości, jak w jakimś śnie i ciągle mam nadzieję, że sie obudzę.
Wy też tak macie?...

: śr, 22 lip 2009, 0:48
autor: DirtyDiana94
Do mnie chyba nigdy nie dotrze że MJ nie ma na tym świecie.
Nie potrafię sobie zakodować, że on nie żyje i nikt go nie wskrzesi . Sciąż myślę o nim jak o żywym człowieku, szykującym się do powrotu na scenę.
Nie wierzę i chyba naprawdę nie chcę uwierzyć w to, że odszedł.

: śr, 22 lip 2009, 12:32
autor: limonali
karolowanka pisze:Do mnie chyba to jeszcze nie dotarło, bo faszeruję się Jego teledyskami, wywiadami, filmami, więc ciągle mam wrażenie, że jest wśród nas. Boję się chwili, gdy wreszcie zrozumiem, że On jest w innym świecie, lepszym świecie i już żadne z moich marzeń się nie spełni. Czuję się jak ćpun, tak, Jego piosenki, Jego głos, ruchy, śmiech są magnetyczne, hipnotyzujące, ostatnio ciągle chodzę ze słuchawkami w uszach, bo gdy nie słyszę Jego muzyki czuję pustkę.
Na prawdę zaczynam się o siebie martwic, bo ostatnio nie interesuje mnie żaden film, w którym nie ma wzmianki o Michaelu, nie podoba mi się żadna piosenka, w której nie słuchac tego głosu. Czuję się jak wyrwana z rzeczywistości, jak w jakimś śnie i ciągle mam nadzieję, że sie obudzę.
Wy też tak macie?...
Ja tez tak mam Karolowanka, bardzo. Naprawde momentami juz sie zaczynam martwic o ... przyszlosc moich roznych planow i przedsięwzięc - naprawde na niczym nie jestem w stanie sie skupic. Zasypiam - Michael w myslach. Jego obecnosc w snach (nie sni mi sie jako on, ale czuje jego obecnosc caly czas, trudne do wyjasnienia). Budze sie rano, mowie sobie - praca - ale Michael znow sie przemyka. Jego muzyka. Wspomnienia. Wywiady. Celowo usiluje unikac sensacyjnych wiadomosci, aczkolwiek czasem szukam updates... Rozmawiam z siotra tylko o nim (ona tez placze). Czasem uderza mnie to i emocje biora gore. Czasem po prostu go szukam, szukam, slucham, ogladam, daje sie znow zaczarowac. Tak jakbym caly czas czekala, nie wiem na co, w takim napieciu - a potem sobie uswiadamiam, ze juz nie ma na co czekac :( ...
Nie wiem, pewnie musze przez to przejsc etapami i powoli. Nie jestes sama :*

Limonali

: śr, 22 lip 2009, 22:48
autor: elizka
Ja mam tak samo, rano obowiązkowo pare filmików na youtube, potem do pracy i non stop słuchawki na uszach. W domu to samo, oglądam filmy z Michaelem, teledyski i słucham muzyki. Nie cieszą mnie spotkania ze znajomymi bo z nimi nie mogę na ten temat porozmawiać. Owszem, żałują że odszedł, ale cóż dla nich życie toczy się dalej. Ja niestety tak nie potrafię, ciągle mnie to bolii co najgorsze wcale nie mija.

: czw, 23 lip 2009, 1:14
autor: TEA
godzina 4:30 rano, dzwoni budzik (refren "History") Wsiadam na rower, obowiązkowo słuchawki w uszy i pędem do pracy. A potem niemoge sobie miejsca znaleźć.
Mam tak samo jak eliza, bo pogadać raczej nie ma i nie było z kim.
Uciekam się w muzyke

: pt, 24 lip 2009, 9:37
autor: Goga
Ja czuje sie tak jakby ktoś zabrał mi wszystkie odczucia czuje sie taka pusta... :beksa: ''Michael Jackson nie żyje '' jak czytam te słowa to z muzgu robi mi się papka i odlatuje od rzeczywistości... :-/

: pt, 24 lip 2009, 12:39
autor: Pank
Z tematu zaczyna robić się zwykły śmietnik.
Nie po to temat jest w faktach, by pisać w nim posty, które najlepiej pasują na chacie albo w koszu. Póki co, wywalam najmniej istotne posty.