Rozdz. 9 Występy talentów
Oczywiście pilnowałem tego, żeby moi synowie rozwijali swoje muzyczne talenty, ale chciałem również żeby byli dobrymi graczami w baseball- dlatego oglądałem ich mecze.
Pewnego dnia mieliśmy wielka sportową rozgrywkę. Jermaine grał na pozycji outfieldera, Jackie był pitcherem czyli miotaczem. Wiedzieliśmy, że możemy wygrać, gdyż Jackie był najlepszym miotaczem w całym mieście. Jego rzuty były tak precyzyjne i celne, że sam mógł wygrywać mecze.
Na uderzeniu był taki większy chłopak. Jackie zmierzył go wzrokiem, przymierzył się i rzucił. Chłopak nie trafił kijem w piłkę. Jackie rozejrzał się za Jermaine'm, żeby się upewnić, że jest na swojej pozycji i rzucił ponownie. Tym razem chłopiec lekko dotknął piłki i poleciała wysoko w powietrze. Błąd! Trzecia próba była trafiona. Jermaine biegł razem z innym graczem; szybko, ale w momencie, gdy wyskoczył by dosięgnąć piłki, obaj chłopcy zderzyli się głowami. Obaj stracili przytomność, a z rany na czole Jermaine'a tuż nad okiem płynęła krew. Również drugi chłopiec krwawił. Podbiegłem do nich natychmiast i obu podniosłem. Zadzwoniłem po karetkę i pojechałem z nimi do szpitala.
Patrzyłem jak lekarz zaszywa ranę nad okiem Jemaine'a robiąc czternaście szwów i gdy tak widziałem mojego dzielnego chłopca, podjąłem decyzję: "Hej jak wyzdrowiejesz nie będzie już gry w Baseball" powiedziałem.
To samo zakomunikowałem pozostałym synom. Baseball był zbyt niebezpieczny, a jeśli któryś z moich chłopców zostałby poważnie ranny, postawiłoby to jego karierę muzyczną pod znakiem zapytania. Jackie był niepocieszony, bo widział już siebie jako znanego sportowca i miał mi za złe tą decyzję. Był jeszcze młody, wątpię czy rozumiał moje postanowienie. Bardzo chętnie wspierałbym sportowe umiejętności moich synów, ale ich zdrowie było dla mnie najważniejsze. Wypadek Jermaine'a był dla mnie ostrzeżeniem, nie wybaczyłbym sobie, gdyby któremuś z moich dzieci stało się coś złego.
I tak- niczym sternik, który zauważył, że obrał zły kurs, przestawiłem mój kompas i skoncentrowałem się na karierze scenicznej moich dzieci. Ćwiczyliśmy więcej niż przedtem i łagodnie ale i stanowczo utwierdzałem moich synów, że muszą nad sobą pracować codziennie.
Byłem przekonany, że robię to, co dla nich jest dobre. To byli silni chłopcy i gdybym naciskiem nie skierował ich na właściwe tory, byliby pewnie już w jakimś gangu albo mieliby problemy z narkotykami- tak jak wiele dzieci w Gary. Chciałem też za wszelką cenę uniknąć, żeby kiedyś musieli zarabiać na życie przy zbieraniu bawełny czy kartofli. Nie, oni nie będą harować tak, jak ja. Chciałem dać im szanse, by wykorzystali swój talent i żeby mieli radość ze swojej pracy.
Zima w Gary bardzo często była mroźna, ale my mieliśmy próby. Niektóre grupy ćwiczyły śpiew i taniec osobno, my mieliśmy lepszy pomysł. The Jackson 5 będzie wszystko ćwiczyć razem tak, żeby podczas śpiewania nie tracić oddechu, gdy w tym samym czasie trzeba zatańczyć trudne kroki. Chłopcy uczyli się oddychać podczas tańca w taki sposób, żeby nie było słychać wysiłku w ich głosach.
Wiele osób próbowało umiejętności taneczne moich synów przypisać sobie, ale każde z moich dzieci miało już swój własny styl, na długo zanim zaczęli z nimi pracować choreografowie czy ktoś taki. Eksperymentowaliśmy podczas prób. Przekazywałem im wszystko o aktualnych formach tańca, to co muszą wiedzieć i korygowaliśmy kroki, które sami wymyślaliśmy przed lustrem. Surowo przestrzegałem czasu prób, ale to jak się poruszali mogli sami wypróbowywać. Nigdy nie stanąłem na drodze ich kreatywności- wręcz przeciwnie, wspierałem ją. Jermaine grał na basie, Tito na gitarze prowadzącej. Tym sposobem spoczywała na nich odpowiedzialność za brzmienie zespołu. Musieli myśleć o tym, żeby ludzie poczuli muzykę. Jackie, Marlon i Michael tańczyli i tworzyli wizualne tło grupy- sukces piątki zależał od ich prezencji na scenie.
Michael był naturalnym talentem w tańcu. Gdy zobaczył jakąś kombinację kroków potrafił ją natychmiast powtórzyć. Było jednak dla mnie jasne, że w połowie lat 60-tych taki talent nie wystarczy w przypadku czarnego dziecka z Gary. Tak więc przyzwyczajałem Michaela regularnie do tego, żeby pracował nad swoim głosem, bo to w rezultacie przyniesie mu sukces. Na szczęście posłuchał moich rad. Oczywiście nie było to dla niego łatwe, ale prawdziwą wielkość osiąga się tylko wtedy, gdy się ciągle nad sobą pracuje.
Zawsze powtarzałem moim chłopcom, że muszą skupić na sobie uwagę publiczności. Dla mnie to oznaczało, że słuchacze muszą wejść w nastrój muzyki.
Jak większość dzieci w ich wieku, moi chłopcy skarżyli się na początku, że z powodu prób muszą być ciągle w domu, a woleliby bawić się z dziećmi sąsiadów. Ja miałem inne marzenia, chciałem nauczyć ich śpiewać na głosy. Moja żona wspierała mnie w jej delikatny sposób. Często pytała: "Nauczyłeś się swojej piosenki? Potrafisz utrzymać swoją tonację, gdy razem śpiewacie?"
Ponieważ codziennie kierowaliśmy naszymi dziećmi, stawały się coraz lepsze. Gdy mnie nie było, Kate ćwiczyła z nimi. Jako rodzina trzymaliśmy się razem.
Czasami dzieci sąsiadów siedziały z nosami przy szybie naszego okna i to było dla naszych dzieci strasznie deprymujące, gdy krzyczały: "nie możecie wyjść na dwór! Macie pecha, macie pecha, wasi rodzice nie pozwalają wam wyjść na dwór i musicie zostać w domu!"
Współczułem moim chłopakom. Wiedziałem jak przykra może być zawiść i zazdrość i widziałem, że to ich dotyka. Ale wyjaśniłem im, że nie powinni się tym przejmować.
Oczywiście byłem dla nich surowy, to było konieczne, jeśli chcieliśmy coś osiągnąć- tym bardziej, że chodziło o pięciu (potem sześciu) bardzo żywych, zdrowych chłopców. Ponieważ byłem konsekwentny, dobrze się uczyli i tego, czego się nauczyli, nie zapominali. To było bardzo ważne, żeby później podczas wyczerpujących tras koncertowych znać każdy detal występu, nawet będąc wyrwanym ze snu.
W przeciągu niewielu lat cała praca, czas i pieniądze, które włożyłem w Jackson 5, dały efekt. Świetnie znali każdy ruch, każdy gest i każdy ton. Podczas letnich miesięcy przeniosłem próby na zewnątrz. Nasi sąsiedzi przysłuchiwali się próbom i spotykały się z ich aplauzem. Jak szybko zawiść może zamienić się w respekt. Moi chłopcy zaczęli wierzyć w siebie i poczuli pierwszy powiew popularności - sąsiedzi ich podziwiali. To mnie cieszyło.
W 1965 roku chłopcy byli już tak dobrzy, że mogli dać perfekcyjny występ. Gdy dowiedziałem się o konkursie talentów w pobliskiej szkole Roosevelt High, od razu ich zapisałem. Katherine uszyła im kostiumy na występ i z nowym wyposażeniem, które im kupiłem,, prezentowali się jak profesjonaliści.
Zanim weszli na scenę, w powietrzu czuło się napięcie. Ludzie już o nas słyszeli, ale gdy zobaczyli jak młodzi są moi chłopcy - Michael miał dopiero 6 lat - nie wiedzieli co o tym sądzić. "Te dzieci będą śpiewać?" - szeptali do siebie.
The Jackson 5 występowali jako ostatni z hitami The Temptations "My Girl" i "Get Ready" śpiewanymi przez Jermaine'a. Ostatnią piosenkę James'a Browna "I Feel Good" ze swoim słynnym "Baby, Baby, Baby" śpiewał Michael. Jeszcze zanim wybrzmiał ostatni ton odłożył swoje bonogosy, skoczył na środek sceny i dał wspaniały popis taneczny. Gdy wyskoczył w powietrze niczym James Brown, wszystkie dzieci krzyczały z podziwu. Tak jak myślałem, The Jackson 5 szturmem zdobyło serca widzów.
Krótko po tym ogłoszono zwycięzców: The Jackson 5. Czuliśmy się fantastycznie. Ten dzień był dla mnie pamiętny. Potwierdził, że jeśli się ciężko pracuje na swoje marzenia, spełniają się. Następnym krokiem był konkurs z finalistami z innych szkół. Odbywał się na stadionie w Gilroy. Niewielu Afroamerykanów osiągało wówczas wysokie pozycje, dlatego wszyscy młodzi czarni chcieli być gwiazdami rozrywki albo sportu, te konkursy pełne były naprawdę dobrych wykonawców. jak np Deniece Williams która śpiewała później takie hity jak: "Silly", "Let's Hear It for the Boy" czy "Black Butterfly"
Jak już powiedziałem, moi chłopcy byli wspaniale przygotowani, więc nie musieliśmy się martwić konkurencją. Oczywiście The Jackson 5 znowu wygrali. Następne konkursy też wygraliśmy i po jakimś czasie okazało się, że nikt inny nie wygrywa, jeśli The Jackson 5 bierze udział w konkursie.
cdn