Mam straszny mętlik w głowie. Trudno mi określić swoje stanowisko w tej sprawie jednoznacznie i właściwie zastanawiałam się, czy w ogóle wypowiadać się w tym temacie.
Pewne jest, że z Michaelem działo się coś niedobrego – to oczywiste. Jestem teraz wdzięczna tym fanom, którzy mieli z nim kontakt i próbowali cokolwiek zrobić, by mu pomóc. Proszono ich wtedy o milczenie „dla jego dobra”. Teraz okazało się, że to milczenie było błędem, bo może wszystko potoczyłoby się inaczej, gdyby informacje o jego ciągłej utracie wagi i ogólnym stanie zdrowia wyszły na jaw.
Może. Gdybanie. A któż mógł wiedzieć, co się stanie? Ci fani liczyli na to, że skoro jego otoczenie orientuje się, że wszystko zaszło już za daleko, to na pewno coś z tym zrobią, gdyż oni sami podobno nie zostali już dopuszczeni do MJa. Choćby Karen, która odpisała Marice:
Cytat pisze:Witaj Marika,
Wiem.
Robię wszystko, co w mojej mocy… Twoje serce odczuwa to samo, co moje.
Proszę Cię, przez wzgląd na niego, zachowaj to dla siebie.
Karen
Shanti, Shanti, Shanti
Wydawać się mogło, że jest nadzieja na to, że ktoś mu pomoże.
Mam wrażenie, że pretensje trzeba mieć tylko i wyłącznie do twórców This Is It. Do tych, którzy chcieli zarobić na nazwisku Jackson. Do tych, którym kasa przesłoniła oczy do tego stopnia, że przestali dostrzegać oczywiste sygnały. A tym gorzej, jeśli widzieli, co się dzieje, ale za wszelką cenę chcieli dopiąć swego. Nawet za tę najstraszliwszą cenę.
A Michael, jak wiadomo, był perfekcjonistą. On musiał przechodzić przez to wszystko, bo tu ważyła się jego reputacja. O ile całej reszcie chodziło tylko o zyski materialne, o tyle dla niego to było coś więcej. Walczył o swoje dobre imię. Chciał udowodnić światu, że stać go jeszcze na wiele. Poprzez TII miał odzyskać utracony w niektórych środowiskach szacunek. To Król Popu – on nie mógł pozwolić sobie na przeciętne widowisko.
I możliwe, że ta presja pogrążała go w chorobie i stresie, pośrednio przyczyniając się do tragedii.
Tyle się mówi na ten temat… Trudno z tych wszystkich informacji wybrać prawdziwe. A ja bym chciała tylko prawdy. Choćby nie wiem, jaka miała być. Chciałabym wiedzieć jak to z nim było, z jego zdrowiem, z tym czy go do czegoś zmuszano, czy brał te leki, i co go zabiło...
Akcja This Is Not It jest potrzebna, bo pomaga dotrzeć do tej prawdy. Nie popieram jednak bojkotu samego filmu TII. Bardzo chcę go zobaczyć. Od początku wiedziałam, że to nie będzie dla mnie nic wesołego (wbrew temu, co próbowano tu na forum wpoić – cieszmy się i bawmy na TII), ale chcę zobaczyć Króla Popu przygotowującego swoje show dla nas. Manipulacja? Oczywiście. A czego się spodziewaliście? Że zobaczymy wycieńczonego człowieka, który nie ma siły tańczyć, ale twórcy show zmuszają go do wyjścia na scenę (o ile tak rzeczywiście było)? Wybrano takie fragmenty, które pokażą nam „piosenkarza, tancerza, filmowca, architekta, genialnego twórcę i wielkiego artystę”. Czy to dziwne?