Czekamy, czekamy.
La_Pantera_Rosa wrote:moze i pieknie ale ja jestem rozrywkowa dziewczyna :))
Przeprosiłem się z płytą
20 Y.O.
Niedawno odświeżyłem sobie
Poetic Justice z 1993 roku, z Janet chodzącą w czerni i piszącą wiersze. Przypomniałem też sobie oba wywiady z Janet dla Oprah. Wiecie co? Nawet depresję z Michaelem mieli w podobnym czasie. Tymczasem od
Invincible począwszy, Mr. Jackson,
if you're nasty, kierował się ku radosnym, a wysmakowanym nagraniom. Banalne? A ilu z nas kocha
Off The Wall, które przecież było właśnie takie. Nieprzypadkowo od kilku lat szykuje się reedycja tej płyty. Do niej król popu chciał powrócić. I Janet do tej płyty właśnie nawiązała w piosence
Make Me, samplując
Don't Stop 'Til You Get Enough. Słuchając
20 Y.O. słyszę, że nawiązała nie tylko tam.
Mamy więc zamysł naszego idola w jej ambitnej utalentowanej siostrze.
20 Y.O. to płyta czarna tak samo jak fanowskie opus magnum,
The Velvet Rope. Album zebrał pochlebne recenzje, jak widzę na wiki. Recenzenci wyróżnili:
Get It Out Me z plemiennymi bębnami
New York Times wrote:brilliant, pointillistic mixture of 1980’s electro, Indian tabla drumming and vocals arriving from all directions
gitarowe
This Body
snappy, pumping along on a ticking beat, a digitized hard-rock riff, a few electric-guitar sounds and countless fleeting synthesizer hooks
i nieodparcie melodyjne
Enjoy
Slant Magazine wrote:seamlessly smooth step groove aboard R. Kelly's "Step in the Name of Love" boat.
Janet zrezygnowała z przeciętnych ballad, które nie są już zwykłymi pościelówami. Podkłady, jak choćby w
Show Me, są minimalistyczne i wyraziste. Mamy też duszną atmosferę beatów i wokali w zamykającym album
Love 2 Love czy singlowym
So Excited, do którego video ponownie odważnie nawiązuje do incydentu z Superbowl- artystka nie dała się nagiąć do absurdalnych obostrzeń i niesprawiedliwości, gdzie karano ją za to, co robi tabun gwiazdek w temacie śmiałej erotyki w muzycznych obrazkach.
Mamy słoneczną, imprezową płytę, godną zostać muzycznym wspomnieniem dobrze spędzonego letniego urlopu. Dla mnie to ten sam pułap co ambitne flirty Madonny z elektroniką, tyle że tu Janet korzysta z hip- hopowych aranży i pomysłów. Brawa dla Jermaine'a Dupri, nowego członka ekipy producenckiej. Interesująco wypada DVD dołączone do specjalnej edycji albumu, kiedy Jimmy Jam siedzi za konsolą, a Dupri z Janet zajmują sofę. Jermaine ewidentnie znudzony, pewny siebie, Jam taktownie uśmiecha się do kamery, a Janet nieco spięta przytakuje swojemu ówczesnemu facetowi, nie pokazując twarzy. Ideą płyty był powrót do korzeni, nawiązanie do albumu
Control- albumu bez politycznych konotacji w tekstach. jednak jak się potem okazało,
20 Y.O. stal się albumem podsumowującym współpracę Jama i Lewisa z Jackson i żegnającym się z nimi, bo na następnym albumie po raz pierwszy artystka nagrywała bez ex- członków Prince'owego The Time.
Zastanawiam się, dlaczego płyta nie osiągnęła sukcesu. Mając dobre recenzje, spójne muzyczne osadzenie określające target jako słuchaczy lubiących czarne rytmy, nowego producenta mającego za sobą sukcesy był skazany na przynajmniej 5- milionowy nakład we własnej ojczyźnie. Tymczasem, mimo #2 pozycji na Billboardzie, sprzedano niewiele ponad milion na całym świecie. Sam niespecjalnie byłem zainteresowany krążkiem, oczekując ciężkich, czarnych beatów i masywnej produkcji, jak i poważnych tematów w tekstach, zauroczony
The Velvet Rope.
Owszem, płyta niewiele powie nowego dzisiejszym wieloletnim fanom r'n'b i gwiazd pokroju Beyonce (Dupri był jednym z autorów sukcesu debiutu Destiny's Child). Niepotrzebne im pewnie są pierwowzory, tak jak pewnie niewiele fanów Michaela czy Prince'a zna całe płyty Jamesa Browna, Sly & Family Stone czy Jackie Wilsona. Dla mnie Janet ma jednak to coś i jak nie mam potrzeby oglądać się na jej następczynie, tak pewnie jest i na odwrót.
Polecam edycję specjalną, na amazonie można ją kupić za przysłowiowego pensa. Wydana w pozłacanym kartoniku wyglądającym jak pudełko czekoladek, którą Janet niewątpliwie jest. A w środku płyta, DVD i gruba książeczka podobna do tej z
Thriller 25. Prawdziwa puszka- cacuszko.
Doceńmy milenijną Janet. Janet
klubową, która nie przestaje, póki nie będzie mieć dosyć.