Strona 7 z 14
: wt, 02 mar 2010, 8:29
autor: Anet18
buziaczek pisze:A-g-A pisze:Jeśli chodzi o Freddiego, to oglądałam masę jego występów, a raczej występów Queen i z tego wszystkiego raz tylko widziałam wykonanie Radio Ga Ga z playbacku. Wszystkie koncerty, które oglądnęłam lecieli na żywo.
Playbacku zaczęli używać dopiero, gdy choroba Freddiego zaczęła postępować na tyle, że nie był w stanie już śpiewać...
To tak odbiegając od tematu.
Owszem. Ale w porównaniu do Freddiego...Michael jeszcze tańczył. Bardzo dużo tańczył. A trudno porównać występ kogoś kto nie za bardzo się rusza, do takich wygibasów jakie robił Michael. Niech ktoś spróbuje zatańczyć i zaśpiewać bez fałszów przez 2 godziny...to dopiero wtedy może porównać. Nam to się dobrze mówi...z perspektywy domowego fotela.
buziaczek może odnoszę mylne wrażenie, ale Ty chyba nie potrafisz spojrzeć krytycznie na Michaela. Każdy Twój post jest zawsze wytłumaczeniem, obroną.Nie odbieraj to jak atak na Twoją osobę( nie o to mi chodzi kompletnie
)Ja też jestem fanką, tez go uwielbiam,kocham więc nie odbierz mnie jako antyfanki.
Co do playbacku zgadzam się tu z postem Annie Jackson. Śmiesznie dla mnie było kiedy np DSTYGE było puszczane i ten falsecik po 20 latach. A zaraz po tym gruby głos Blood on the dance floor. Trudno, ogólnie trasa History mi się nie podoba. 80% to playback niestety. Tak na prawdę na tych koncertach zabrakło tego co najważniejsze!! Ja podziwiam Michaela jako śpiewaka, artystę przede wszystkim a show to jest drugorzędna sprawa.
Freddie chyba zawsze śpiewał na żywo co było piękne. Emocje są wtedy niesamowite.Jednak to jest rock.Rock rządzi się swoimi sprawami, na koncertach lepszymi. Artyści rockowi prędzej chyba zrezygnowali by z koncertu niż zaśpiewali coś z playbacku.
Myślę że fani byliby szczęśliwi słysząc Black or white po latach zaśpiewane live, nawet gdyby nie było to tak ,,czyściutko"..To jest chyba najważniejsze na koncertach. Nie oszukiwanie a śpiewanie.
Pozdrawiam
A i nie ma nic złego w krytycznym spojrzeniu na swojego idola.
: wt, 02 mar 2010, 9:35
autor: DooDooSusie
buziaczek pisze:Niech ktoś spróbuje zatańczyć i zaśpiewać bez fałszów przez 2 godziny...to dopiero wtedy może porównać. Nam to się dobrze mówi...z perspektywy domowego fotela.
Zgadam się z Tobą w 1000000 (...) % :D
Już nawet nie chodzi o to że dużo tańczył i było to męczące (chociaż z tym też się zgadzam) ale wystarczy że śpiewając,skacze się-wtedy od razu głos albo drży albo się urywa, i się ma zadyszkę.
Więc wystarczy jedna rytmiczna piosenka i śpiew nie wychodzi
: wt, 02 mar 2010, 11:31
autor: Chriek
Widzę, że ktoś na zacięcie archeologiczne - ten temat ma już swoje lata :)
Wiadomo, że koncerty Michaela Jacksona to zawsze były wielkie widowiska. Niestety, jak powiedział Max w Seksmisji - natury się nie da oszukać. Coś za coś - albo dostajemy skromniejszy występ w całości na żywo, albo dopracowany w każdym calu kosztem żywego śpiewu.
Jak pewnie widzieliście w This is It wszystkie utwory planowo miały być wykonane bez playbacku - łącznie z Billie Jean. Tylko, że MJ tańczył na pół gwizdka. Oczywiście - i tak nieźle i na pewno nie rusza się tak człowiek stojący nad grobem, ale jednak - po pierwsze śpiew na żywo, po drugie wiek, a po trzecie przerwa w występach skutkują zupełnie inną motoryką niż u dwudziestoletnich tancerzy, z którymi pracował.
Playback bez zastrzeżeń akceptuję tylko podczas różnych telewizyjnych chałtur, gdzie odbywa się żenująca scenka typu "wyjdź, dziecko, na środek i powiedz wierszyk" (tutaj "i zaśpiewaj piosenkę"). Czułbym się za to mocno oszukany, gdybym kupił bilet na koncert, który leci prawie w całości z taśmy. Za te pieniądze wolę kupić kilka płyt - i nie odczuć praktycznie żadnej różnicy. No ale przyjmijmy, że poszedłem na taki koncert, trudno. Liczę wtedy, że wykonawcy mi ten playback jakoś zrekompensują - na przykład tanecznie lub wizualnie (różnego rodzaju teatralno-filmowymi wodotryskami). Krótko mówiąc zrobią show. Jednym to wystarczy, innym nie. Ja uważam, że muzyki się przede wszystkim słucha, a nie ogląda.
Jeśli już o oglądaniu mowa - obejrzałem ostatnio koncert Shakiry. Nigdy jej nie lubiłem. Do tej pory nie mogę się do niej do końca przekonać, ale za to, co zobaczyłem, ma u mnie gigantycznego plusa. Jeśli każdy utwór (wszystkie wykonywane na żywo) brzmi lepiej na koncercie niż na płycie, która przecież ma za sobą wiele godzin postprodukcji, to trzeba to docenić.
: wt, 02 mar 2010, 14:33
autor: Krzychu Redhedzio
Krzychu Redhedzio pisze:Może ja poruszę pewną kwestie, która intryguje mnie już od dłuższego czasu.
Mianowicie chodzi mi o jubileuszowy koncert w Madison Square Garden 2001. Czy tylko ja zauważyłem na nim bardzo nietypowe jak na Michaela zachowanie? Nie chodzi tylko o ruchy, (które również były inne niż zwykle) ale niemal przy każdej piosence, która leciała z playbacku zasłaniał usta ręką... zupełnie tak jakby nie znał tekstów swoich piosenek.
Przeglądałem i analizowałem ten koncert wielokrotnie i nadal nie mam pojęcia czemu zachowanie MJa było tak dziwne...
Czy ktoś wie czym było to spowodowane?
Czy ktoś oglądał wogóle koncert z MSG ?
: wt, 02 mar 2010, 14:42
autor: majkelzawszespoko
Krzychu Redhedzio pisze:Czy ktoś oglądał wogóle koncert z MSG ?
tak, ja podzielam Twoje zdanie, ale nie będe go rozwijał na swój sposób, bo się niepotrzebnie narażę.
moje zdanie na ten temat jest dosyć kontrowersyjne.
: wt, 02 mar 2010, 18:03
autor: Pitrzel
ja myslę, że ktos majstrował przy tym koncercie z MSG
: wt, 02 mar 2010, 18:13
autor: homesick
Pitrzel pisze:ja myslę, że ktos majstrował przy tym koncercie z MSG
a ja mysle, ze MJ po prostu za duzo majstrowal przy jakis wspomagaczach przed samym wyjsciem na scene, ot cala tajemnica.
: wt, 02 mar 2010, 18:21
autor: kaem
Dokładnie. MSG2001 to łagodniejsza sytuacja od tej sprzed This Is It. Pierwszy występ sceniczny tak masowo nagłośniony w USA, od czasów pierwszej afery obyczajowej. Mógł spodziewać się wszystkiego, z błotem włącznie.
Zdjęcia z after i before wskazują, że Michael był nie ten teges.
: wt, 02 mar 2010, 18:21
autor: Anet18
homesick pisze:Pitrzel pisze:ja myslę, że ktos majstrował przy tym koncercie z MSG
a ja mysle, ze MJ po prostu za duzo majstrowal przy jakis wspomagaczach przed samym wyjsciem na scene, ot cala tajemnica.
Hah, homesick dzięki że powiedziałaś to za mnie :D
Niestety mam o całym wydarzeniu identyczne zdanie...
Wiem że wielu z Was nie przyjmuje tego do wiadomości, ale spójrzcie prawdzie w oczy. Nie oszukujmy samych siebie.
Pozdrawiam
: wt, 02 mar 2010, 18:41
autor: Pitrzel
MJ już na History Tour - moze nie 1996, ale 1997 dziwnie wygladal... jakby troche zamulony taki
: wt, 02 mar 2010, 18:48
autor: A-g-A
No i zostało głośno powiedziane i dobrze.
A pamiętacie to słynne zdjęcie z Elizabeth Taylor i z... ekhm... że tak powiem "niewyraźnie" wyglądającym Michalem? To było bodajże (nie jestem pewna) z tego samego wieczoru, co koncert w MSG. Swego czasu też ktoś tu mówił o tym, jak na czerwonym dywanie udzielał wywiadu. Strasznie mu się język plątał...
Kurde nie jestem pewna, czy nie pomieszałam teraz dwóch różnych sytuacji
, no ale w każdym bądź razie i na występie w Madison i wtedy zachowanie Mike'a wzbudzało, co najmniej wątpliwości...
: wt, 02 mar 2010, 18:57
autor: Mandey
Bez dwóch zdań MJ był tam zadżumiony jakimiś lekami.
Ręka przy mikrofonie powinna mu uschnąć i odlecieć za to przysłanianie. Utwory z braćmi zaśpiewane live a solo wszystko playback z pojękiwaniem raz po raz...
Taniec w miarę spoko ale na
You Rock My World pomysłu nie miał jak zatańczyć więc snuł się po scenie jak amator tańca po dwóch setkach wódki.
Nigdy znajomym nie pożyczałem tego koncertu bo uważam, że delikatnie
psuje reputacje Michaela jako tancerza i piosenkarza. Druga sprawa to wygląd. Botox dobrze nie puścił i wargę górną ma naciągniętą prawie jak Joker w Batmanie. Do tego fryzura jak mop rodem z taniego marketu...
Ja z tego wieczoru lubię bardzo
Billie Jean. Pomijając te wszystkie
minusy, które wymieniłem MJ i tak mnie tam oczarował, że potrafię
dolną szczękę opuścić nisko i w kącikach ust pojawia mi się ślina
: wt, 02 mar 2010, 19:04
autor: Maro
MJ miał problemy z górną wargą,jakiś uszczerbek po zabiegach plastycznych,paraliż chyba.
: wt, 02 mar 2010, 19:09
autor: Anet18
Mandey pisze:Nigdy znajomym nie pożyczałem tego koncertu bo uważam, że delikatnie
psuje reputacje Michaela jako tancerza i piosenkarza. Druga sprawa to wygląd. Botox dobrze nie puścił i wargę górną ma naciągniętą prawie jak Joker w Batmanie. Do tego fryzura jak mop rodem z taniego marketu...
Mandey ale mnie ubawiłeś tymi porównaniami. ale trafione w 100%
Co więcej ja za ten koncert się najzwyczajniej w świecie wstydzę, wstydzę się za swojego idola po prostu.
To co Michael wyczyniał tam w You rock my world sprawia że ręce mi opadają za każdym razem jak to oglądam.
: wt, 02 mar 2010, 21:13
autor: kaem
No wstyd to chyba za daleko powiedziane.
Fryzura też chyba nie była taka zła.
Lubię ten koncert. Czuć siłę widowni, to dużo daje. Czuć radość, czuć entuzjazm, czuć ekstazę. Trochę się udziela. Za to wynudziłem się niedawno, przypominając sobie koncert z Seulu, z trasy HIStory. Nie dziwię się, że Michael oporował z DVD. Pomimo własnych wspomnień z tej trasy napięcie przy oglądaniu słabe, playbacku mnóstwo, brak dynamiki. Ale też biorę margines na to, że koncert jest pod względem fonii bardzo słabo zgrany.